Aktywność

Powiązane i Zarys fabuły FDB.PL

To może by przesunąć opis gdzieś na dół? Bo jak teraz są tak blisko siebie, to w niektórych przypadkach będzie dwa razy to samo.

Dzikie dziecko (1970)

8.5/10 – Krótki film o człowieczeństwie. Pod wieloma względami przypomina mi mój ulubiony film (obok "Lotu nad kukułczym gniazdem") "Człowiek słoń". Obie produkcje podnoszą bardzo podobny temat, wiele podobieństw jest też w postaciach Victora i Merricka, a także doktora Itarda i doktora Trevesa.
Film Truffaut’a stanowi obiektywne przedstawienie faktów i chyba dlatego wywarł na mnie mniejsze wrażenie niż "Człowiek słoń", który jest nastawiony na wywoływanie bardzo silnych i skrajnych emocji.
Jednak nie można powiedzieć, że "Dzikie dziecko" nie porusza. To bardzo ciekawa historia, którą od początku do końca śledziłem z wielką uwagą. Film skłania do myślenia o tym, jak człowiek jest kształtowany przez wychowanie i cywilizację i kim jest bez tego.
Wielkim plusem filmu jest Jean-Pierre Cargol, którego kreacja jest jedną z najlepszych dziecięcych ról, jakie widziałem. Nie dało się nie odczuwać empatii do Victora.
W sumie jedyną wadą jaką dostrzegłem jest to, że zabrakło mi jakiegoś spuentowania, zakończenia, które szczególnie zapadłoby w pamięć.
Lubię, gdy kino porusza takie trudne, niejednoznaczne tematy, więc na pewno będę jeszcze wracał do "Dzikiego dziecka".

Kitchen Sink (1989)

7.5/10 – Pozycja obowiązkowa dla każdego wielbiciela surrealizmu. Intrygujący, niepokojący i na pewno warty uwagi. "Kitchen sink" zapamiętam na długo, to jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie ostatnio widziałem.
Kapitalny pomysł – kobieta zauważa w odpływie zlewu kosmyk włosów, zaczyna go ciągnąć i po kilku minutach wyciąga pewną istotę. Trochę szkoda, że po tym niebanalnym wstępie, obraz poszedł w bardziej spokojną stronę, ale koniec również robi duże wrażenie.
Pod tym krótkim filmem spokojnie mógłby podpisać się David Lynch.

Można obejrzeć tu:
https://www.youtube.com/watch?v=Vs4eJgj4v8I

Ziemia żywych trupów (2005)

1/10 – Nie wiem jak George Romero, który dał światu świetną "Noc żywych trupów" i dzięki któremu powstało wiele innych późniejszych równie dobrych filmów o zombie, mógł stworzyć tak słaby twór. Może nie byłbym tak krytyczny, gdyby film nie był poważny, gdyby puszczał oko do widza. Jednak Romero każe nam traktować swój film serio, więc serio twierdzę, że każdy element tego filmu jest bardzo słaby. Szkoda, że ten film powstał, a tym bardziej szkoda, że wyszedł spod ręki mistrza.

Spring Breakers (2012)

5/10 – Ten film to jedna wielka satyra na zepsucie w teledyskowej formie. Można odnieść wrażenie, że "Spring Breakers", poza wyglądem bohaterów i miejscem akcji, niewiele różni się od "Skrawków" – w obu filmach mamy kompletny upadek moralności. Sam temat, w którym specjalizuje się Korine nie pociągnął tych obu filmów, a niestety nie zrobiły tego też szczątkowe scenariusze, ani mało złożone, wręcz papierowe postaci.
W dużej mierze "Spring Breakers" budują świetne zdjęcia połączone z soundtrackiem złożonym z utworów Skrillexa czy Britney Spears.
Dużo się nasłuchałem o rewelacyjnej grze Jamesa Franco, ale moim zdaniem jest ona po prostu bardzo solidna, aktorsko nie tak źle wypadły też Hudgens i Benson ale one akurat błyszczą innymi atutami (w sumie to też mały plus filmu :p)
Prawdopodobnie efekt końcowy jest taki, jaki miał być i dlatego nie chcę się za bardzo przyczepiać do tej produkcji, ale to jeszcze nie znaczy, że jest to dobry film. Do twórczości Harmony’ego Korine mam bardzo ambiwalentny stosunek. Z jednej strony nie mogę się do niej w pełni przekonać, ale z drugiej szanuję go bardzo za to, że jego filmy są czymś zupełnie nowym i ciekawym i jednocześnie mają pełną świadomość tego czym są.

Eroica (1957)

7/10 – Niewiele jest polskich filmów o wojnie, które nie są przeładowane patriotyzmem i patosem. Film Munka jest ciekawie ujętą tragikomedią, z której wiele razy przebija prześmiewczy ton. Nowela o Dzidziusiu Górkiewiczu to taki trochę wojenny Forrest Gump, jak to ktoś określił. Jednak moim zdaniem dużo lepsza jest druga część, która jeszcze bardziej porusza i bawi. Obie z zadziwiającą swobodą rozprawiają się z mitem o bohaterstwie.
Wg mnie "Eroica" się w ogóle nie zestarzała, ani pod względem tematu czy scenariusza, ani pod względem reżyserii, aktorstwa i całej realizacji.

PS Segment "Con Bravura", który nie znalazł się w ostatecznej wersji filmu również trzyma bardzo dobry poziom. Fabularnie jest troszkę słabszy od dwóch oficjalnych części, ale nadrabia świetnymi zimowymi zdjęciami Zakopanego i Tatr. Ze wszystkich trzech cżęści najbardziej podobała mi się "Ostinato – Lugubre" o oficerach w obozie jenieckim.

Brud (2013/I)

7/10 – "Brud" bardzo dobrze mi się oglądało głównie za sprawą rewelacyjnej roli McAvoya, świetnie odegrał obłęd z komediowym zacięciem, ale bez zbędnej szarży. Film był bardzo energetyczny, pełny szybkiej akcji i świetnego ciętego humoru. Fabuła jest prowadzona szybko i konsekwentnie, ale nie przeszkadza to w głębszym wejściu w zwichrowany umysł detektywa Robertsona.
Scenariusz czerpie wiele z innych filmów w podobnej konwencji i wykorzystuje sporo użytych już wcześniej motywów. I to jest mój główny zarzut do tego filmu, cały czas miałem wrażenie "gdzieś juz to kiedyś widziałem".
Myślę, że „Brud” ogląda się tak dobrze ze względu na świetnie wyważoną proporcję między humorem, akcją, a psychologicznym poznawaniem bohatera. Rzadko zdarzają się filmy, które łączą te trzy elementy w tak udany sposób.

Ona (2013)

8.5/10 – W kinie o miłości zostało już opowiedziane na każdy możliwy sposób. Długo myślałem, że żaden melodramat już mnie nie zaskoczy, ale ostatnio zrobił to Spike Jonze. Miłość do systemu operacyjnego – tego jeszcze nigdy nie było i pewnie sporo poczekamy jeszcze na równie świeży i trafny scenariusz. Jonze trafił idealnie z pomysłem w rzeczywistość w jakiej żyjemy.
„Ona” zmusza do myślenia, stawia wiele pytań o granice miłości, o granice postępu technologicznego, o różnice pomiędzy człowiekiem a sztuczną inteligencją i o prawdziwość ludzkich emocji. Film łączy motywy z klasycznych romansów, z motywami z „Łowcy androidów” czy „A.I. Sztuczna inteligencja”. Jest jednocześnie poruszająca i zabawna, abstrakcja łączy się tu z rzeczywistością. Film ten jest też świetną rozrywką – wciągająca fabuła, piękne zdjęcia i muzyka i prawdziwy, szczery bohater wykreowany przez Joaquina Phoenixa, no i idealnie brzmiący głos Scarlett Johansson.

Osamotniony (1957)

5.5/10 – Najciekawsze w oglądaniu "Osamotnionego" jest obserwowanie jak wyglądała szkoła w latach 50. (co prawda czechosłowacka, ale nie różniła się pewnie wiele od polskiej). Poza ciekawym umiejscowieniem historii dostajemy dość prosty scenariusz z przyjemnymi zdjęciami, dobrym aktorstwem i archetypowymi postaciami. W tamtych czasach film wywoływał pewnie większe emocje, jednak przez pół wieku temat, który porusza został już mocno wyeksploatowany.

Jeżyk we mgle (1975)

5/10 – Bajka, która nie wyróżnia się niczym specjalnym pod żadnym względem. Całkiem ciekawy efekt wizualny, lecz historyjka raczej banalna. https://www.youtube.com/watch?v=lCsJZV7aCdY (angielskie napisy)

Proszę czekać…