Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Daleko od szosy (1976 - 1976)

@WuJot Jak ktoś mi wmawia, że oglądał tylko "Daleko od noszy", a nie od szosy, to natychmiast radzę mu, żeby obejrzał tą legendę z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.

Daleko od szosy (1976 - 1976)

@pablo75 "Daleko od noszy" przy tym serialu wcale nie istnieje.

Daleko od szosy (1976 - 1976)

@Sebioslaw Potwierdzam, zgadzam się.

Daleko od szosy (1976 - 1976)

Jak to jest, że oglądając stare filmy i seriale robię to z ogromnym zaciekawieniem?! To proste, dzisiaj wszystko podawane jest na tacy, robiona woda z mózgu i efekty specjalne królujące w każdym połączeniu obrazu i dźwięku. Za to tak imponujący po wsze czasy serial, jak "Daleko od szosy" nigdy nie będzie miał prawa się mi znudzić. Poważnie. Krzysztof Stroiński, Sławomira Łozińska i Irena Szewczyk zagrali swoje życiowe role wprost idealnie i mogę uwierzyć, że to rzeczywiście są ludzie, którzy chcą się ustatkować w życiu i wyjechać do miasta, by rozpocząć nowe i lepsze życie. Tylko, czy im się to uda, czy im się noga w pewnym momencie nie powinie – to już każdy widz musi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nadmienię tylko najlepszy epizod z tego serialu w wykonaniu Gustawa Lutkiewicza jako sadownika w pierwszym odcinku i jego żartobliwej przyśpiewki ("Daj mi nogę, daj mi nogę, daj mi nogę. Ja Ci nogi, ja Ci nogi dać nie mogę."). Nadmienię tylko, że główny bohater otacza się fajnie wyglądającymi kobietami, które niekoniecznie mają od razu poukładane w głowie. W dodatku znalazło się miejsce w serialu i dla takich legend kina, jak Witold Pyrkosz jako kupujący rower Leszka Góreckiego, Jan Machulski jako ojciec Ani Popławskiej, Jan Himilsbach jako przedstawiciel handlu obwoźnego czy Józef Nalberczak (tak, to ten od "Ja to proszę pana, mam bardzo dobre połączenie…") jako nauczyciel w technikum dla pracujących. Muzyka z elementami rocka, czego się nie spodziewałem po niej, jeśli chodzi o czołówkę. Podoba mi się w niej bardzo, że w każdym odcinku jest trochę inna, zależna od niego i wprowadzająca w klimat danej historii. Leszek Górecki to praktycznie każdy z nas, bo czasami mamy lekkomyślny charakter i nie zawsze mądrze lub przemyślanie podejmujemy decyzje. Po dziś dzień serial ma swoich wiernych i oddanych fanów w całej Polsce, dlatego dorosła młodzież ma w sobie trochę z głównego bohatera. Najbardziej mi się podobał wątek wzięcia ślubu Leszka z Anią Popławską (miał do wyboru też Bronkę) i wynajmowanie nowego mieszkania. Serial też uczy nas, że całkowita niezależność jest trochę pojęciem względnym, bo zawsze ludzie będą nas oceniać pod takim czy innym kątem. Studiować nie każdy chce i musi, więc bardzo dobrze, że widz sam sobie dopowiada, jak to Leszkowi Góreckiemu się na nich powiodło. Czy zrezygnował, czy obronił tytuł magistra – to już reżyser pozostawia nam do myślenia. Muszę też przyznać, że jak na człowieka z wioski bardzo dobrze znał życie i nie miał skrzywionego obrazu rzeczywistości czy pierwiastka narcyzmu w sobie. Ten serial dzieli całe lata świetlne, a nawet całą galaktykę od nieudanego i beznadziejnego "Daleko od noszy", do którego to coś próbowało nawiązywać w swoim tytule. Naprawdę, nie jestem w stanie nie uwielbiać kinematografii z okresu PRL-u, która stała na dużo wyższym poziomie, aniżeli po 1989 roku, w czasach kapitalistycznych. Naprawdę, człowiek może się dowiedzieć z nich dużo fajnych rzeczy, jak się wtedy żyło, jakie ludzie mieli wówczas problemy lub o czasach II wojny światowej. Nie wspominając już o sienkiewiczowskich "Przygodach pana Michała", "Potopie" czy "Rodzinie Połanieckich". Naprawdę, bardzo lubię ten serial za to, że nie stara się kpić z niczyjej inteligencji, ani wmawiać, że podstawione mu jest przed oczami dziadostwo, jakich teraz jest pełno. Polecam serdecznie. 9/10

Polskie drogi (1976 - 1977)

@Chemas Wśród moich znajomych popularniejszy niż "Dom". My natomiast lubimy ten i ten serial.

Zardoz (1974)

Sean Connery biegający przez większą część filmu w majtkach. Jest też ujęcie, w którym pokazuje się w stroju panny młodej. Film średni – można obejrzeć, ale nie powala na kolana.

Inwazja łowców ciał (1978)

Bardzo dobry film z rewelacyjnymi kreacjami Jeffa Goldbluma, Veronici Cartwright oraz Donalda Sutherlanda. Muzyka i sceny z odkrywaniem ciał oraz zjadaniem ludzi do dzisiaj potrafi wzbudzić dreszczyk emocji i lekką szczyptę zniesmaczenia. Zdjęcia wykonane wprost perfekcyjnie, zakończenie zwala z nóg. Ten film to jeden z dowodów, dlaczego stare filmy są fajne a te współczesne kompletnie do bani i nie lubię ich. Dzisiaj kiepsko wychodzi połączenie horroru z fantastyką naukową. Dzisiejsi filmowcy mogliby się od niego uczyć, oraz od sagi Obcego, czy remake’u "Cosia" z 1982 roku. Poważnie.

Wielka ucieczka (1963)

Jeden z najlepszych filmów wojennych, jakie kiedykolwiek widziałem. Steve McQueen jest niekwestionowaną legendą aktorstwa, co udowodnił właśnie tutaj. James Coburn, James Garner i Richard Attenborough też wypadli wspaniale. Wcale nie czułem, że trwa blisko trzy godziny, bo akcja i napięcie towarzyszą widzowi od pierwszych chwil. Co ciekawe, akcja tego filmu dzieje się w polskim Żaganiu. To idealnie pokazuje, jak II wojna światowa sprawiła, że świat dosłownie zmalał. Pozytywny i przygodowy klimat jak najbardziej na plus, co sprawia że nawet człowiek nielubiący tematyki wojennej w kinie odnajdzie się jak najbardziej w tym prawdziwym dziele. Moja pierwsza dziesiątka filmów tego typu. Jestem pod wrażeniem, jak z niesamowitą pieczołowitością oddano realia przełomu lat trzydziestych i czterdziestych. Chylę czoła, panie Johnie Sturges.

Mali żołnierze (1998)

Standardowy film tego typu, jakich wiele.

20 000 mil podmorskiej żeglugi (1954)

Bardzo dobry film z którego Julius Verne byłby jak najbardziej dumny. Wspaniała kreacja Kirka Douglasa, niesamowity klimat książki, a zarazem przygody z ośmiornicami i ludźmi, którzy są wrogami załogi sprawiają, że jest to seans, którego nigdy nie zapomnimy. Pomimo 68 lat od premiery do dziś dobrze się trzyma, co świadczy o niewątpliwej klasie tego dzieła kina przygodowego.

Proszę czekać…