Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Jan Serce (1981 - 1982)

@Krzyk_Sowy Też mam charakter Twojego dawnego przyjaciela.

Jan Serce (1981 - 1982)

Właśnie dzisiaj (20 lutego 2022) skończyłem oglądać ten wiekopomny i genialny serial z życiową rolą Kazimierza Kaczora ex aequo z Leonem Kurasiem z "Polskich Dróg". Uważam, że główny bohater tego serialu był lepszy od Tadeusza Norka, jeśli chodzi o wykonywany zawód kanalarza, bo był bardziej sumienny, bardziej przykładał się do roboty, słuchał co się każe robić i był zawsze poważny, w przeciwieństwie do tego drugiego bohatera. No i z jego charakterem się utożsamiłem – bo tak jak on szukam swojej drugiej połówki, trzymam się swoich zasad, staram się być szlachetnym i wykonywać polecenia zadane przez drugiego człowieka. Bardzo podobała mi się też Jadwiga Kuryluk w roli mamy, Antoniny Serce – zawsze syn o nią dbał, opiekował się nią, nawet nie poddawał się, by zerwać owoce kaliny w ostatnim odcinku i podarować je (jak się okazuje, wcale nie umierającej) mamie. Chciałbym życzyć Jankowi Serce, by był z Kaliną przez całe życie, ale i tak prędzej czy później by to szczęście mu runęło. Muzyka bardzo mi się podobała – Seweryn Krajewski stanął na wysokości zadania i dał nam świetny popis swoich umiejętności muzycznych, po pierwszej emisji serialu do muzyki z intra i outra serialu, wykonał wiadomą piosenkę do słów charyzmatycznej i świętej pamięci Agnieszki Osieckiej. Bardzo mi się podobała też muzyka z odcinka, w którym tytułowa postać wprowadza się do swojego własnego mieszkania, razem z jego przyjacielem Piotrem i jego kochanką. Mi najbardziej z kobiet przypadła do gustu Gabi grana przez Joannę Pacułę, bo ona wcale wbrew pozorom nie miała pstro w głowie i znała się na poezji, malarstwie i szeroko pojętej sztuce. A z bohaterką graną przez Ewę Szykulską wiedziałem, że główny bohater się rozejdzie, bo ona miała bardzo ciężki charakter i była wręcz nie do wytrzymania, znając myśli Jana Serce. W dodatku, miała swojego męża. A z Lusią, graną przez Hannę Stankówną, od razu wiedziałem że się rozejdzie, bo ani przez moment do siebie nie pasowali, a poza tym, nawet po śmierci męża chciała mu pozostać wierna. Na pochwałę zasługuje też szefowa grana przez Sławę Kwaśniewską, która była jednocześnie adoratorką Jana Serce. Ten serial idealnie pokazuje jak łatwo oszukać człowieka, że można na wyciągnięcie ręki wpaść w depresję i szukać pocieszenia w zagraniu w drużynie piłkarskiej "Nasza Wola". Ale Jadwiga Jankowska-Cieślak też zagrała bardzo dobrze i uważam, że w tym serialu jeszcze bardziej mi się podobała, aniżeli w "Seksmisji" czy "300 mil do nieba". A z jego kolegów szkolnych najlepszy był Jacek Maziarski grany przez Władysława Kowalskiego – zawsze jajcarski, uśmiechnięty, parł do przodu i wiedział czego oczekiwać od życia. Jan Himilsbach, nawet w takim poważnym serialu jak ten, wprowadzał komediowe wstawki do swojej postaci, co mu wyszło wręcz bosko jak zawsze. Najlepszą sceną z całego serialu, jest niewątpliwie bal samotnych, w którym to główny bohater wcale nie chce brać udziału, bo wie że i tak nic mu to nie da, tak samo jak Kalinie. Przesłanie, jakiego możemy się domyślać z tego serialu, jest takie: Nie wtrącaj się w niczyje życie prywatne, żebyś rozsądnie wybrał swojego idealnego partnera/partnerkę i staraj się nigdy nikogo nie przeklinać. Kazimierzu Kaczorze, oglądałem seriale z Twoim udziałem i uważam, że tak fajnych, z krwi i kości aktorów coraz bardziej zaczyna w kolejnych pokoleniach brakować. Jeżeli ktoś mi powie, że ten pan jest beztalenciem, to zawsze mu polecam obejrzeć "Polskie drogi" czy "Jan Serce", bo tam zagrał na galaktycznym poziomie. Tyle ode mnie – arcydzieło serialowe, jakich w tamtych czasach było pełno.

Blob zabójca (1988)

Przypomniałem sobie ten film po latach. Jedna z ciekawszych pozycji lat osiemdziesiątych.

Północ w ogrodzie dobra i zła (1997)

Przepraszam bardzo, ale w którym miejscu ten film jest komedią?! Dosłownie w żadnym. Tym niemniej, film fajny w którym dwóch ludzi pokazało swój lwi pazur. Clint Eastwood jako reżyser i Kevin Spacey jako aktor.

Tajemnice Los Angeles (1997)

Bardzo dobry film, uważam nawet, że Curtis Hanson strzelił swoją życiówkę. Do tego doborowa obsada: Russell Crowe, Danny De Vito, Kim Basinger czy Kevin Spacey. Dużo scen akcji, intryga poprowadzona idealnie, dodatkowo jedna z zakochanych par ogląda w kinie "Rzymskie wakacje" – ubóstwiam kinematografię. Film dzieje się w latach pięćdziesiątych, także nikt z seansu nie powinien wyjść zawiedziony. Gorąco polecam.

Cromwell (1970)

Wielka szkoda, że tak fajny film został absolutnie zapomniany przez fanów kinematografii. A przecież tak nie powinno być – Richard Harris jako tytułowy Oliver Cromwell, czy Alec Guinness jako Karol I Stuart wypadli fantastycznie. Szczegółowo oddany klimat Zjednoczonego Królestwa z XVII wieku. Bardzo mi się podobał proces sądowy, skazanie na egzekucję, no i sama bitwa pod Naseby 14 czerwca 1645 roku. Jestem pod wrażeniem, nawet był Oscar za najlepsze kostiumy – Vittorio Nino Novarese się napracował i uszył idealnie pasujące ubrania pod głównych bohaterów, notabene istniejących w rzeczywistości. Wartości wyznawane przez postacie są ponadczasowe, inteligentne i myślę, że każdy człowiek powinien się nimi w swoim życiu kierować. Wojna domowa w Anglii była z przerwami, co jest nietypowe jak na tak dobrze zorganizowaną tamtejszą rewolucję. Na plus także chronologiczna dokładność, no i końcowe przemówienie narratora o tym, co się działo po śmierci Cromwella, jak Anglia, Irlandia i Szkocja sobie radziły po jego śmierci. Bardzo dobre i wartościowe kino historyczne, które osobiście uwielbiam. Polecam.

Diuna (1984)

@nikowojciech Dla mnie przeciętny. Widziałem też "Diunę" z 2021 roku, która była jeszcze bardziej nieudana od tego poprawnie zrobionego filmu.

Szkarłatna litera (1995)

Uważam, że to niesłusznie zapomniany film. Gary Oldman i Demi Moore dali prawdziwy pokaz świetnego aktorstwa, historia jest bardzo ciekawa gdyż jest przelana na ekran prosto z powieści, a zakończenie z głosem "narratorki" nota bene głównej bohaterki wręcz zwala z nóg, bo opowiada o życiu jej rodziców i wierności po wszystkie czasy. Dzisiaj coraz trudniej nie tylko o miłość, wierność i uczciwość małżeńską, ale także o tak fajne dzieła kinematografii jak właśnie to cudo z 1995 roku. Jak mawiał frontman zespołu The Doors: "To nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak miłości." Dziękuję ojcu za to, że mi polecił obejrzeć i że dostrzegłem to cudo. Jedyne, co mi nie pasowało to muzyka – taka anemiczna i niezbyt pasująca do tego, co widzimy na ekranie. Scena gwałtu na Hester Prynne też wywołała u mnie uczucie dyskomfortu i przez te dwie rzeczy nie oceniłem wyżej niż na 8/10.

Dom dusz (1993)

Skończyłem oglądać i muszę wam napisać, że to nie mój target. Dwójka głównych aktorów dużo bardziej mi się podobała w zapomnianej "Kochanicy Francuza" z 1981 roku, bo ten film z 1993 mimo plejady mnie wynudził kompletnie.

Krwawy Romeo (1993)

Bardzo dobry film z rewelacyjnymi kreacjami Gary’ego Oldmana i Juliette Lewis. Szemrane interesy, oszukańcze rachunki i dużo scen seksu sprawiają, że spędzony czas na oglądaniu go nie będzie wcale stracony. A najbardziej mi się podobało, jak gangsterzy wchodzą do środka, gdy w tle się kochają. Polecam gorąco ten film, bo dużo mamy scen drogi – w sensie, że jeżdżą po autostradach, drogach czy moście.

Proszę czekać…