Nie rozumiem fenomenu i wielkiej popularności tej animacji. To nawet nie jest śmieszne, jest obciachowe, wulgarne, puste w treści. Zobaczyłem chyba 4 odcinki pierwszego sezonu i stwierdziłem, że to nie dla mnie.
Jako podtytuł 4 części bardziej by pasowało Matrix: Reheated cutlet😋
Parafrazując Rogera – czy oni nie są na to za starzy? Pewnie zakończą serie tym, że obaj siedzą na emeryturze ale muszą zwalić ciepłe kapcie i wstać z kanapy, bo któreś z dzieci tej dwójki wpadło w kłopoty gangsterskie dowolnej kategorii i będą musieli ratować sytuację. W ostatecznym rozrachunku dobro zwycięża, jednak jeden z nich dostaje kulkę, płaczliwa scena pożegnania ostatkiem sił (koniecznie w deszczu), pogrzeb z honorami, pośmiertne odznaczenie. Kurtyna i napisy końcowe.
Lekkie kino przygodowe skierowane raczej do młodego widza. Na platformie mamy wersję z dubbingiem, co w sumie się sprawdza do tego typu filmu. Znane nazwiska myślę, że miały bardziej przyciągnąć widownię. Są to raczej wystąpienia epizodyczne. Oczywiście pierwsze skrzypce gra Brown, przecież wciela się w tytułowa rolę. Niby trochę zagubiona przez kilka chwil bohaterka w kilka sekund przeobraża się w starego wyjadacza przebieranek, szpiegowania i obijania gąb. Lata szkoleń z mamusią nie poszły w las. Sama fabuła może nie jest powalająca. Realia XIX Anglii – sufrażystki, brud Londynu, kluby dla gentlemanów, kobiety w wytwornych sukniach, szkoły dla dam. I w tym Enola szukająca matki, rozwiązująca łamigłówki i odkrywającą nową sferę uczuć.
Swego czasu przeczytałem wszystkie tomy Artura Conana Doyle’a. Siostry tam nie kojarzę. Ale nowa pisarka dała jej życie. Nie czytałem, póki co, więc nie będę porównywał obu wersji. Nowe wcielenia Sherlocka są bardzo energicznie, Enola też czerpie z tych filmów. Szybki montaż, chwytliwa muzyka, sceny kaskaderskie, przełamywanie 4 ściany ostatnio też bardzo modne. Biedny Frank…
Generalnie film bardziej do popcornu, na deszczowy wieczór żeby się troszkę rozerwać, chwilami pośmiać. Ale czy wracać, nie wiem. Prędzej zobaczę znów interpretację Roberta niż wizję Millie, jeśli chodzi o rodzinę Holmes.
Ktoś to jeszcze chce oglądać?
Oby to była plotka. Jak to było Kleszcz? – same sequele i remake i tylko one nam zostały w kinie…
Pierwsze odcinki są nawet zabawne, ale im dalej w las tym więcej widać powalonych, spróchniałych drzew.
Ciekawy jest zabieg, że narratorem jest matka natura i opowiada o swoich dziełach. Ze jest pełny dubbing tutaj też się sprawdzilo. Ale niestety jak nadmieniłem wczesniej; forma szybko się wyczerpuje. Co chwilę są wrzucane te same gagi typu robaczywe ziomki, albo śpiewająca jętka. Dotrwałem do końca 1 sezonu, ale jeśli będzie następny, daruje sobie oglądanie.
Następny poziom prezentuje niższy poziom niż poprzednia część…
Lekka komedia, można powiedzieć parodia komedii romantycznych. W sam raz na wieczór z niezdrowym jedzeniem i piwkiem.
Po wyglądzie ostatecznym Pingwina mogli zamiast Colina Farrella mogli nająć Richarda Kinda. Zaoszczędziłoby na charakteryzacji… Wygląda jak brat bliźniak.
Proszę czekać…