To może być interesujące! Filmowe wersje dramatów Słowackiego trafiają się rzadko… co najwyżej teatr telewizji… BALLADYNA na srebrnym ekranie pojawiła się dwa razy, ale oczywiście w zgodzie z oryginałem. Ciekawa jestem, co z tego wyjdzie:)! Jak czytam ten opis, mam wrażenie ,
że z oryginału zostanie niewiele:)!
Baka jako Kirkor – ciekawe…
Uwielbiam ten film! – Ktoś wcześniej napisał, że film nie powalił na kolana. Mnie powalił … i to dosyć dawno temu. Nie będę powtarzać sloganów, że klasyk itd. Film jest po prostu doskonały niezależnie od tego, kiedy powstał. Jedne filmy się starzeją inne nie. Mimo że tłem jest wojna, czyli wydarzenia minione, fabuła pozostaje uniwersalna, jak to w melodramacie. No i przede wszystkim doskonałe aktorstwo duetu Bergman –Bogart. ***ciekawostka*** Bogart był człowiekiem „nikczemnego wzrostu” (tak by napisał o nim Sienkiewicz:)! W związku z powyższym w Casablance właśnie przyszło mu grać w butach na wysokich obcasach i podeszwach, aby przewyższać swą partnerkę:)! Jak się okazuje, każdy sposób jest dobry, aby robić odpowiednie wrażenie…
Felieton ciekawy – przeczytałam z przyjemnością. Dla mnie w historii muzyki filmowej Ennio Morricone jest niedościgniony. Mam "przetpotopową" kasetę magnetofonową oraz płytki CD. Najbardziej lubię… Trudny wybór -wszystko lubię: "Once upon a time in the West", "Chi mai", muzykę do Frantica i Misji… Szkoda, że nie mogłam usłyszeć na żywo. Zazdroszczę tym, którzy słuchali koncertu w Gdyni:)!
czterdziestolatek, który się nie zestarzał… – Mimo że ABSOLWENT liczy sobie lat 40 (z okładem), pozostaje dziełem genialnym. Nie waham się użyć tego słowa, chociaż dzisiaj pewne rozwiązania i wątki mogą wydać się anachroniczne. Co jakiś czas sięgam po ten film, aby popatrzeć na młodego Hoffmana i Ross. Fabuła, aktorstwo muzyka sprawia, że chętnie do tego filmu się powraca. Oglądałam go kilkakrotnie. No i oczywiście piękne zakończenie, prawdziwy happy end :)! Takich wzruszeń też człowiekowi potrzeba (przynajmniej mnie!) Bardzo lubię ten film i polecam tym, którzy jeszcze nie mieli okazji go obejrzeć (jest wersja na DVD!)
bez końca… – Krzysztof Kieślowski dał się poznać polskiemu widzowi (i nie tylko polskiemu) z szeregu ciekawych obrazów, do których dzisiaj niestety jakoś rzadko się powraca. Wszystkie filmy tego reżysera mają charakter uniwersalny i takież problemy poruszają . Lubię trylogię „Trzy kolory”, cenię „Dekalog”, a właściwie sposób interpretacji przykazań, jak dzisiaj je rozumieć, które w większości jako katolicy niby przestrzegamy, ale tak naprawdę próbujemy pewne, niewygodne nam rzeczy omijać lub udawać, że nie wiemy o co chodzi…
Najbardziej jednak wzruszył mnie film BEZ KOŃCA, chociaż w dorobku Kieślowskiego nie jest to film najlepszy. Po części ociera się o tematykę solidarnościową, dosyć w kinie swego czasu nośną, ale przecież tak naprawdę wcale nie o to w nim chodzi. A o co? Miłość i tęsknota za kimś utraconym bezpowrotnie, z czego zaczynamy sobie zdawać sprawę, kiedy jest już za późno, kiedy nie ma już odwrotu. Naprawdę piękny, wzruszający film. Nie wiem czy osiągalny na DVD?
filozofia życiowa Anton’a Chigurh’a… – To prawda film trzyma w napięciu od początku do końca. Przemyślany, spójny i świetnie zagrany. Doskonała rola Javiera Bardema. Temat aż tak mnie nie ekscytuje, a filozofia życiowa bandyty – wręcz irytuje…
Jak na mój gust, choć nie przekreśla to wszelakich walorów, trochę mroczny i przygnębiający, a końcówka… mimo wszystko zaskakuje. Nie oznacza to wszakże, że wszystko powinno się kończyć happy endem, ale… chyba oczekiwałam czegoś innego… Na pewno to nie jest film dla wszystkich:)!
ciekawa stylistyka, więcej niż dobre aktorstwo… – Trzy wątki – to trzy zdawałoby się odrębne historie, splatają się losami bohaterów, którzy z różnych przyczyn popadli w „emocjonalne uśpienie”. Opowiedziane w różnych konwencjach, codzienne sprawy bohaterów, którzy pozostają w „emocjonalnym letargu”… do czasu. Aktorstwo więcej niż dobre! Przynajmniej niektórych postaci! Troszkę melancholijny, ale na pewno nie wieje nudą. Naprawdę warto obejrzeć dla „uspokojenia” i nostalgicznej zadumy, której dziś nam brakuje…
Nie tylko dla singli… – Lekka i przyjemna komedia dobra na koniec wakacji… O czym? Opisy dokładnie poinformują (aż 5 to przesada!) Mnie się podobała, choć z pewnością nie jest to kino najwyższego lotu. Ale czy zawsze trzeba raczyć się tylko filmami ambitnymi wybitnymi? Czasami rozrywka – bez głębi psychologicznej – też jest potrzebna:)!
Tym sposobem niektórym uda się wyłgać od czytania:)! Niestety!
Ale to na szczęście za czas jakiś…
Proszę czekać…