Kolejne części to niestety już nie to;)! Tak samo jak było w przypadku "Dirty Dancing 2" (siedenaście lat po oryginale). Żadna kontynuacja nie przebije spektakularnego sukcesu Patricka Swayze…
Tylko szkoda, że jego już nie ma…
Miał do końca nadzieję…. – Bardzo lubię tego aktora – niezależnie od jego fizycznej nieobecności. Pozostawił po sobie spory, ciekawy i różnorodny dorobek filmowy. Patrick Swayze utrwalił się w mojej pamięci kilkoma bardzo różnymi w tematyce i charakterze obrazamii: spektakularnym sukcesem w “Dirty Dancing”, świetną rolą Orina w “Północ-południe”, w tandemie z Woopi Goldberg (a wlaściwie tercecie, bo jeszcze Demi Moore) w “Uwierz w ducha” oraz rolą zawodowego kierowcy ciężąrówki, który zostaje wplątany w kryminalną aferę w “Czarnym psie”…
Choć od jakiegoś czasu było to do przewidzenia, zawsze do końca wszyscy mają nadzieję…
Szkoda…
Bardzo lubię tego aktora – niezależnie od jego fizycznej nieobecności. Pozostawił po sobie spory, ciekawy i różnorodny dorobek filmowy. Patrick Swayze utrwalił się w mojej pamięci kilkoma bardzo różnymi w tematyce i charakterze obrazamii: spektakularnym sukcesem w "Dirty Dancing", świetną rolą Orina w "Północ-południe", w tandemie z Woopi Goldberg (a wlaściwie tercecie, bo jeszcze Demi Moore) w "Uwierz w ducha" oraz rolą zawodowego kierowcy ciężąrówki, który zostaje wplątany w kryminalną aferę w "Czarnym psie"…
Klasyka w nowoczesnej szacie? – Bardzo, ale to bardzo mnie interesuje, co pan Zawiślak zmontował z klasycznej tragedii Słowackiego…
BALLADYNA jest utworem dosyć widowiskowym i emocjonującym, ale po co ją przenosić do Nowego Jorku? To się okaże… Widziałam kilka inscenizacji tego dramatu z teatrem telewizji włacznie. Nikt do tej pory nie pokusił sie o zrealizowanie filmu. Tylko ciekawe, co tak naprawdę z BALLADYNY zostanie? A może to tylko pretekst? Jeśli z pierwowzoru zostało niewiele, nie powinno się tego filmu tytułować BALLADYNA:)!
Artykuł ciekawy, ale nie temat… Wybaczcie, ale przymiotnik najlepszy jako określenie rzeczownika śmierć, czy nawet "najlepsze momenty śmierci", jest jak zgrzyt "nożem po szkle". A poza tym, a może przede wszystkim zdjęcia to krwawa masakra! Nie lubię i bardzo rzadko oglądam takie filmy:)!
> Darth_Artur o 2009-09-02 16:05 napisał:
> Muszę przyznać, że zaraz po seansie byłem rozczarowany i wystawiłem 6/10. Ale
> dziś jak się zastanowiłem to film zasługuje na więcej. Choć mnie i tak
> rozczarował, spodziewałem się czegoś, hmm… głębszego.
>
> Byłem tym filmem zainteresowanym od jakiegoś czasu, głownie dlatego, że w jakimś
> innym filmie czy serialu usłyszałem określenie "mrs robinson". Wiedziałem co ono
> oznacza i wiedziałem, że jest z piosenki. Postanowiłem wygooglać tekst, żeby
> zobaczyć skąd to się wzięło i wtedy przy okazji znalazłem ten film.
> Stwierdziłem, że trzeba kiedyś obejrzeć.
>
> No i właśnie maiłem nadzieje, że ten wątek romansu z panią robinson będzie jakoś
> lepiej, ciekawiej pokazany, a był on tylko tłem dla dalszej akcji. Kolejna
> rzecz, która mi się nie podobała, to elementy komediowe. Może coś ze mną nie
> tak, ale dla mnie większość była bardziej idiotyczna niż śmieszna.
>
> A co do pozytywów to już wszyscy powypisywali, to nie będę powtarzał bo ze sporą
> częścią się zgadzam.
Dla mnie ABSOLWENT jest śiwietny bez żadnego ale. Pewnie, że trzeba wziąć poprawkę na to, kiedy film powstał… Mimo to bez wahania wystawilam 9/10. Muzyka "przypieczętowała" tę decyzję:)!
Relacja z koncertu – świetna! Jak wcześniej pisalam lubię wszystkie utwory Ennio Morricone -choć to za dużo powiedziane, bo pewnie wszystkich nie znam:)! Z zamieszczonych szczególnie podobał mi się "Concerto no. 3 per chitarra, marimba e orchestra". Uwielbiam klasyczną muzykę gitarową! Poza tym (tak na świeżo) z filmu "Diabolik"…
Chętnie podyskutuję, co zostało z BALLADYNY, po obejrzeniu. Jestem bardzo ciekawa efektu finalnego. Szczególnie ten Nowy Jork… Była juz teatralna wersja Hanuszkiewicza z hondami na scenie:)!
Najciekawszy i najlepszy film lat 70 – Nie tylko doskonały musical. Rewelacyjny dramat, z elementami romansu i historią w tle… Wspaniała muzyka, świetna rola Lizy Minnelli i Michaela Yorka. Osiem Oskarów jest rzeczywistym wyznacznikiem wartości tego filmu.
> tompawel o 2009-09-02 14:45 napisał:
> Jedyny film Wajdy, który trawię i wysoko cenię. A to wyłącznie zasługa aktorów
> którzy tam wystepują. Rewelacyjna rola Pszoniaka
Szkoda, że jedyny. Myślę, że tych godnych uwagi jest znacznie więcej zaczynając od "Popiołów" a na "Panu Tadeuszu" kończąc. Rzeczywiście "Ziemia" to mistrzowska gra aktorska, ale nie tylko Pszoniaka…
Poza adaptacjami literacki cenię również Człowieka z marmuru" czy "Bez znieczulenia" i wiele innych. Z twórczości Wajdy to znalazło by się co najwyżej kilka, których nie trawię:)! Ale wszystko rzecz gustu!
Proszę czekać…