@Marac
Seks w wielkim mieście. The Movie [8/10] |||
Film bardzo mi się podobał, ale spodziewałem się jeszcze więcej. Nieziemska gra aktorska Streep, dużo humoru na wysokim poziomie, ale zakończenie psuje dobre wrażenie. Spodziewałem się też więcej jadu pod adresem zje bananego światka mody dla idiotów ze zbyt dużą ilością pieniędzy i zbyt małą ilością neuronów.
Cudowny [10/10] |||
Zabawny, wzruszający, aktualny. Chyba najlepszy "pixar" po "W głowie się nie mieści".
Czekanie na koniec [4/10] |||
"Czekamy, aż lato się skończy", mówi na początku tego filmu jeden z bohaterów. I nużące czekanie to była niestety jedyna emocja, którą odczułem podczas projekcji. Gdzie ten zapowiadany przez pierdyliard recenzentów wzruszający dramat o miłości? Tzn. dramat o miłości był, ale ja pytam o wzruszenia. Jestem, wbrew pozorom, osobą, która wcale nierzadko wzrusza się na filmach o miłości, tymczasem ta historia spłynęła po mnie jak wyrzuty sumienia po ojcu Rydzyku.
Twórcom kompletnie nie udało się przywiązać mnie emocjonalnie do bohaterów i ich perypetii. Może zawiniło autystyczne prowadzenie opowieści – nie wiem i szkoda mi czasu, aby to drążyć. Mogę tylko, parafrazując klasyka, napisać "jak wzrusza skoro nie wzrusza?". Jeśli wy uroniliście łezkę nad romantyczną historią faceta zdradzającego na wakacjach narzeczoną z nastolatkiem (tak, złośliwie odwracam tu kota ogonem), to cieszę się waszym szczęściem.
I wcale nie chodzi mi tu o to, że był to związek gejowski – nie jestem homofobem. Ciekawe czy to samo (że nie ma to dla nich znaczenia) mogą napisać wszyscy recenzenci zachwyceni wspaniałym gejowskim romansem. Ciekawe czy tak samo oceniliby ten film, gdyby opowiadał o związku heteroseksualnym?
Gwoździem do trumny był dla mnie, również wychwalany, monolog ojca z końcówki filmu. Po dwóch godzinach autystycznego "nieopowiadania" dostajemy nagle na odlew w twarz łopatologicznym morałem – niczym degustacja drogich win zakończona rozpracowaniem butelki "Czaru teściowej".
Po bardziej rzetelną analizę zapraszam tutaj: http://garretreza.pl/tamte-dni. Niemal w pełni zgadzam się z tą recenzją i aż żałuję, że nie przeczytałem jej wcześniej – może zrezygnowałbym z seansu oszczędzając dwie godziny na jakiś film o czymś. Np. o miłości.
@Garret_Reza_fdb Ależ się bardzo zgadzam z Twoją recenzją. Aż żałuję, że nie przeczytałem jej wcześniej – może zrezygnowałbym z seansu oszczędzając dwie godziny na jakiś film o czymś. Np. o miłości.
I zobaczył widz, że to było dobre. Lub beznadziejne. [8/10] |||
Darren Aronofsky kupił mikser. Na pierwszy ogień poszły "Dziecko Rosemary", "Lśnienie" i Biblia. Mnie smakowało, ale to jak z owocami morza albo serami pleśniowymi – ktoś inny może się porzygać.
@JoShiMa Aż sobie zajrzałem w te rekomendacje, żeby zweryfikować, czy u mnie są same znane filmy i wśród pierwszych 30 było 5, o których wcześniej nie słyszałem – pozostałe to same głośne produkcje, o których doskonale wiem, że są uznawane za świetne filmy i mam je w planach bez filmłebowej rekomendacji. Ale jednak 5 nieznanych było. Pytanie teraz czy to rzeczywiście filmy w moim guście…? Jeden na pewno, bo to szorcik Tima Burtona, drugi to mniej znany film Kurosawy, więc też pewnie warto (chociaż nic Kurosawy jeszcze nie oglądałem, więc nie wiem, czy lubię jego filmy). Pozostałe 3 – nie mam pojęcia.
Ocena familijna [8/10] |||
Film jest familijny, więc ocena też familijna. Historia jest wzruszająca, zwłaszcza, że oparta na faktach – na koniec mamy urywki filmików ze scenami, które przedtem widzimy w postaci fabuły i możemy wejść na stronę internetową, na której możemy obserwować na żywo delfinicę, która jest bohaterką filmu. Jednak opowieść zmierza prościutko do finału, wszyscy są milusi i film jest zdecydowanie skrojony pod najmłodszych widzów – co nie jest żadną wadą – stwierdzam fakt. Znajoma ośmioletnia krytyczka filmowa była zachwycona.
Kościół Rzymsko-Pedofilski [10/10] |||
Może artystycznie nie jest 10/10, ale tematycznie, dziennikarsko i publicystycznie zdecydowanie tak.
A odnośnie mojego tytułu tej mikrorecki, to proszę mi nie wciskać głodnych kawałków o odosobnionych przypadkach i niewrzucaniu porządnych księży do jednego worka ze zboczeńcami. To nie jest film o księżach. To jest film o potężnej organizacji przestępczej, która wypracowała system bezkarnego gwałcenia dzieci i ma specjalne procedury, częściowo nawet skodyfikowane, służące uciszaniu ofiar, przekupywaniu władz i ochronie przestępców.
Co do jednego się zgodzę – nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka. Worków powinno być trzy. Pierwszy dla pedofili w sutannach. Drugi dla tych, którzy pedofili kryją. A trzeci dla tych, którzy do tej pory udawali, że o kościelnej pedofilii nie wiedzą. Człowiek, którego gang zatrudnił do prowadzenia przykrywkowego biznesu, dzięki któremu pierze się pieniądze z morderstw na zlecenie, też jest człowiekiem tego gangu i ma swój niewielki udział w jego działalności, nawet jeśli osobiście nie robi nic niemoralnego. Podobnie jak porządny ksiądz, któremu nie przeszkadza, że pracuje dla zboczeńców i ze zboczeńcami.
Mieciu Masochista poleca [1/10] |||
Nie mam nic wspólnego z tym filmem, a jest mi wstyd. Ciekawe, jak się czują tfurcy?
@ZSGifMan @Montagos
No dobrze, dobrze! Spokojnie.
Mam już nawet formularz wniosku: https://img.joemonster.org/upload/zvq/22c229ae10958404162246031.jpg
Proszę czekać…