Aktywność

To, że jest lekko, nie znaczy, że przyjemnie – dla mnie jest irytująco infantylnie + błędy, które wytknął @Quagmire, a które sam litościwie pominąłem w swojej ocenie na stronie głównej serialu. Tak jak napisałem: "tak ustawiony target mnie niestety nie obejmuje" – jest sporo znakomitych filmów czekających na obejrzenie, więc szkoda czasu na te infantylne "intrygi" w przereklamowanej produkcji. IMHO of course ;)

Bardzo udana próba – Bardzo udana próba realizmu magicznego, wcale nie tak znowu często spotykanego w kinie. Nie jest to co prawda ani "Underground", ani "Blaszany bębenek", ale mam przeczucie, że rośnie nam powolutku całkiem godny następca Jana Jakuba Kolskiego. Nie żebym tam zaraz mistrza Jana na emeryturę wysyłał, ale kontynuator wśród młodego pokolenia byłby jak najbardziej wskazany.

Czyli zwyczajnie nic z filmu nie zrozumiał po prostu – może ta prymitywna natura, ujawniona nie pierwszy raz zresztą, to wszystko tłumaczy.

Chyba jednak coś źle zobaczyłeś, bo film ma na imdb ocenę 3,7 – w sumie cyferki podobne, można się pomylić ;)

No więc tak: to chyba nawet nie jest tak, że "dialogi wyciągnięte z serialu dla nastolatków" – to chyba po prostu jest serial dla nastolatków. Sama idea jest bardzo ciekawa, ale z realizacją kiepsko. Najgorsze jest to, że jak w dialogach pada sakramenckie "postąpiłeś słusznie" (a tu zdarza się to dwukrotnie) to już z tego filmu nic nie będzie więcej poza przeciętność. W ogóle dialogi są irytująco infantylne, do tego silą się na takie ala młodzieżowe (typu np. wzb – wyjazd za bramę – no litości). Zgadzam się, że coś jest nie tak też z efektami – dotyczy to zarówno animacji np. "rozpruwaczy", ale także żenująco wyglądała ta "fototapeta" robiąca za tło w scenie kiedy Taylor pokazuje Jimowi całą dolinę (oglądałem na Fox HD – może na SD mniej by to było widoczne). Mógłbym wytykać jeszcze mnóstwo innych rzeczy, ale pominę litościwym milczeniem – kto widział ten wie, kto nie widział niech sam zdecyduje czy mu się podoba czy nie. Generalnie jestem zawiedziony, bo pomysł zapowiadał coś naprawdę ciekawego, a wyszło mało przekonująco i nieciekawie, z denerwującym wykładaniem wszystkiego kawa na ławę, wychodząc z założenia, że widz jest mało rozgarnięty i "nie wykmini" o co kaman ;) Tym samym ustawiono target, w którym mnie nie ma :)

W zasadzie wszystko zostało już powiedziane, można tylko dodać: "In nomine Patris, et Filli, et Spiritus Sancti…BANG!"

Nie ma o co kruszyć kopii – wszak Aleksandra została formalnie zatrudniona jako aktorka (jakby tylko statystowała, miałaby angaż jako statystka, jakby była reżyserem… itd. itp.), więc nic niestosownego w tym, że się ją nazywa aktorką nie widzę. Inną sprawą jest to, że dopiero dorobek pokaże czy to aktorka z prawdziwego zdarzenia, czy pozostanie jedynie "aktorzyną" (jak nie przymierzając panowie xero) – ale to i tak w sumie będzie subiektywne odczucie – jedni zobaczą w niej to coś, czego nie zobaczą inni. Są, owszem i niekwestionowane autorytety, ale do tego potrzeba lat spędzonych na deskach – tam faktycznie dopiero wychodzi, kto jest aktorem, a kto jednak nie.

Chętnie bym się dowiedział jakież to "rady daje" wg Ciebie ten film?

Do wietrzenia tego towarzystwa to jeszcze daleko (a poza tym za wietrzenie uznałbym gdyby dowalał co najmniej równy im autorytetem, a nie ktoś kto dopiero się przebija – zawsze pozostaje wtedy lekki niesmak i czystość intencji jest nieklarowna). O "Bitwie…" nie tylko Pluciński pisze źle, ale tylko on atakuje ad personam, zamiast ad rem – dlatego bardziej to widzę w kategoriach robienia sobie reklamy. Zwróćcie uwagę ile razy we własnym tekście ma bloczki reklamowe ;) Póki co Pluciński to jeden z wielu, jak już będzie jakimś autorytetem to może inaczej spojrzę na jego opinie :)

Zdrowsza od papierosów – owszem. Ale tylko na płuca ;)