Eddie Morra (Bradley Cooper), jak sam zauważa, wygląda jak bezdomny ćpun. Nie potrafi nawet napisać zdania do swojej książki. Pewnego dnia na ulicy natrafia na byłego szwagra, który daje mu niezwykłą tabletkę, dzięki której wydajność mózgu staje się maksymalna. Jednak jej działanie jest ograniczone czasowo. Eddie pragnie dostać kolejne tabletki, co prowadzi go do kłopotów. Nie dość, że ścigają go tajemniczy ludzie, to jeszcze okazuje się, że pigułka ma niepożądane efekty uboczne. Beznickowy
7/10 – Film dobry ale szalu nie robi spodziewalem sie ze bedzie troszke lepszy ale i tak daje rady
6/10 – No to żeby nie było, że wszystkim się tak podoba, moja łyżka dziegciu: jako instruktaż dla muszących coś łykać, aby wzbić się na wyżyny intelektu ten obraz jest ok. Ale ogólnie zaledwie film na "6" w mojej ocenie. Swoją drogą bohater nie imponuje mi w zasadzie niczym mimo, że korzysta ze 100% (a nie jak ja z 40% zaledwie) swojego mózgu – też władam kilkoma językami (chińskim akurat jeszcze nie, ale kto wie?), też jestem rentierem i na razie nie zaliczyłem żadnej wtopy, ba, parę razy już zarobiłem, może nie tak spektakularnie, ale na giełdzie nikt nie zarabia spektakularnie, żeby się to nie skończyło postawieniem zarzutów. Film w zasadzie udał się głównie Robertowi, bo wszak ostatnio mu się nie wiodło najlepiej. Cooper poprawny, nie mówię, że nie ma potencjału, ale znów tu mnie niczym szczególnym nie zachwycił. Dzięki montażowi film sprawia wrażenie dynamicznego, ale w rzeczywistości tej dynamiki wcale nie ma – może to i słuszny zabieg – ot takie kino dla każdego. Tyle tylko, że moim zdaniem wszystko co jest "dla każdego" jest najczęściej "do niczego". Reasumując jak ktoś nie lubi specjalnie się wysilać intelektualnie na filmie, to pozycja ta spokojnie spełni jego oczekiwania (wizualnie jest na plus), ale jak się widz spodziewa pojedynku mózgowych gigantów to się zawiedzie niestety.
Uwaga lekki SPOILER!!! Scena z wypiciem krwi z zawartością thz (czy jak się to tam zwało) to jedna z nielicznych, która mi się akurat podobała, ale to zdecydowanie za mało na więcej niż szóstkę.
> miodzik o 2011-09-22 10:44 napisał:
> Uwaga lekki SPOILER!!! Scena z wypiciem krwi z zawartością thz (czy jak się to
> tam zwało) to jedna z nielicznych, która mi się akurat podobała, ale to
> zdecydowanie za mało na więcej niż szóstkę.
A właśnie to jest jedna ze scen, która mi się nie podobała. Jakie mogło być stężenie tej substancji we krwi ? A zdołał tam wysiorbać pewnie kilka mililitrów i od razu focus i "supermoce" powróciły.
Pozostałe
Obejrzałem drugi raz i mam spore wątpliwości co do mojej oceny na siedem. Powiem tak, naciągana ta siódemka. Film broni dobra gra Coopera i znakomita Andrew Howarda.