Charles Xavier (James McAvoy) posiada niezwykłą moc telepatii. Zostaje poproszony przez CIA o pomoc w złapaniu innych ludzi obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami, którzy zagrażają bezpieczeństwu narodowemu USA. Młody profesor zaczyna rekrutować innych mutantów, którzy mu pomogą w walce z niebezpiecznymi osobnikami.
Charles Xavier (James McAvoy) posiada niezwykłą moc telepatii. Zostaje poproszony przez CIA o pomoc w złapaniu innych ludzi obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami, którzy zagrażają bezpieczeństwu narodowemu USA. Młody profesor zaczyna rekrutować innych mutantów, którzy mu pomogą w walce z niebezpiecznymi osobnikami. Beznickowy
Zgodnie z ostatnio obowiązującą modą „X-Men: Pierwsza Klasa” jest prequelem. Nie robi jednak rewolucji, nie zrywa z tym, co już było i nie stawia na technologiczny upgrade, jak „Batman Begins”. przeczytaj recenzję
X-Men: Ekstraklasa przeczytaj recenzję
Po tak zrealizowanym otwarciu, nikt nie spojrzy na dużo słabszą trylogię Singera i Rattnera. przeczytaj recenzję
Początkowo w roli Emmy Frost obsadzono Alice Eve, która później została zastąpiona przez January Jones. zobacz więcej
Piosenka „La vie en rose” Edith Piaf, która jest grana na fonografie w obozie koncentracyjnym, została nagrana w roku 1946. zobacz więcej
Możliwe spoilery X-meni spotykają MIB — Żeby powstrzymać Shaw, Charles i Erik współpracują z tajnym oddziałem CIA, Dywizją X, która zajmuje się sprawami paranormalnymi. Kontaktują się głównie z agentem znanym jako MIB (Man In Black – Facet w czerni). „Mój bohater od lat jest pośmiewiskiem agencji, bo zajmuje się sprawami paranormalnymi. Kiedy Charles i Mystique zaczynają współpracę z CIA, MIB bierze ich... zobacz więcej
9/10 – Muszę przyznać, iż film ten pozytywnie mnie zaskoczył. Jakoś nie mogłem wyobrazić sobie „X-Men” bez oryginalnej obsady. Twórcom udało się jednak stworzyć ciekawą historię połączoną z efektownym wykonaniem. Duża w tym zasługa reżysera. Spisał się bardzo dobrze, zarówno pod względem prowadzenia akcji jak i narracji. Ponadto mamy tutaj kilka zabawnych momentów (scenka z Wolverine- prawdziwa perełka). Być może w przypadku jego poprzedniego filmu, a mianowicie „Kick Ass” nie podchwyciłem konwencji, dlatego też do „Pierwszej klasy” podchodziłem z lekką rezerwą. Osobiście za jedyny zbędny wątek mogę uznać ten pomiędzy Mystique a Bestią. Wtedy to film siada na całej linii- ale to tylko moje odczucie. Jeśli chodzi o męską obsadę, Michael Fassbender oraz Kevin Bacon zasługują na uwagę, reszta stara się dotrzymać im kroku. Można się przyczepić, iż Bacon stworzył przerysowaną postać, jednak może takie było zamierzenie. Tego nie wiem. Z kolei panie robią tutaj za ozdobniki. Jedno mogę stwierdzić na pewno. Film ten jest bez porównania lepszy od „Wolverine”, dlatego też fani mutantów nie powinni być zawiedzeni.
Dobrze jest. – Nie spodziewałem się filmowych cudów, dlatego doznałem bardzo pozytywnego zaskoczenia. Ogólnie nie jestem jakoś specjalnie wymagający (chyba) w tym temacie, dlatego film uznaje za dobry. Fabuła momentami naiwna, ale nie poszedłem na ten film po to, żeby czerpać z niego kulturalne podniecenie, ale po to, by się rozerwać (tym bardziej, że byłem od razu po seansie słabych "Piratów…"). Historia dobra, aczkolwiek te fakty wojenne wystąpiły w zbyt dużych ilościach i straciła na tym historia samych bohaterów. Jasne, coraz częściej sięga się do historii, żeby film wyglądał ciekawie, ale nie zawsze daje to taki pozytywny efekt. Aktorsko nie najgorzej, efekty w porządku. 7/10
Oglądałem w tym tygodniu 3 podobne filmy: Thor, Piraci z Karaibów 4 i właśnie X-men: first class i wydaje mi się, że ten ostatni miał najlepsze efekty komputerowe. Nie jest to tytułowa Pierwsza Klasa ale da się oglądać i nie przynudza. Dla mnie ciekawostka bo w dzieciństwie podobały mi się komiksy. W filmie przesadzili tylko z tym czerwonym diabołem, wszyscy w kinie się śmiali gdy tylko on pojawiał się na ekranie. Daję 6/10. Duży plus za krótką scenę z Wolverine.
Ale co tak naprawdę zabawnego w nim było, jesli chodzi o wygląd? Bo mnie smieszył tylko fakt nałożenia na siebie faktów "czerwony", "diabeł", "Rusek". Wyszła zabawna mieszanka :>
A co do komiksu… trudno, żeby wyglądał gorzej – w końcu komiksu nie ograniczają rysy twarzy żyjących aktorów.
Śmieszny jest chyba fakt, że nosił imię mitycznego upadłego anioła Azazela, co świadczy o poważnym podejściu do sprawy wyglądał jak klaun z cyrku. W takim kinie chodzi o to aby sprzedać ludziom fikcję a jednocześnie uprawdopodobnić ją. W przypadku tego czerwonego pajaca twórcy wymagali sporej dozy naiwności od widzów. Takie rzeczy "wybijają" widza z akcji, psują dobrą zabawę. Na dodatek żona zaczeła krzywo na mnie patrzeć i mocno ziewać od kiedy Azazel pojawił się na ekranie…
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Pozostałe
Proszę czekać…
Nie jestem fanem filmów utworzonych na tle komiksów a mimo to jednak polecam – super efekty specjalne a fabuła tego filmu jest ciekawa; jednocześnie zauważyłem w tej części filmu całkiem inną obsadę w stosunku do poprzednich odcinków. Prawdopodobnie oglądnę całą serię bo dobrze się ogląda – pozdrawiam fanów tego gatunku filmowego.