Aktywność

Harry Potter i Czara Ognia (2005)

Bardziej nastolatkowo (pierwsze miłości, bal a’la studniówka, kłótnie ziomeczków). Dopiero pod koniec robi się gęściejszy klimat. Szkoda, że w filmie nie opisano szerzej historii Croucha juniora (tego jak wydostał się z Azkabanu) i Rity Skeeter, która była tak dobrze poinformowana, bo była animagiem. "- Czy to jest uczeń? – W tej chwili to jest fretka." – Malfoy zasłużył.

Harry Potter i więzień Azkabanu (2004)

"Lumos. Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego…" To jedna z moich ulubionych części (i książkowo i filmowo). Całość, wszystkie wątki spinają się idealnie. Brakowało mi kliku scen z książki, ale to szczegół. Michael Gambon godnie zastąpił Richarda Harrisa w roli Dumbledore’a. Gary Oldman – idealny do roli Syriusza, David Thewlis jako Lupin również. Atmosfera nie jest taka dziecięca i bajkowa jak w poprzednich częściach. Robi się poważniej i mroczniej… "Nox. Koniec psot."

Rupert Grint

Dobrze odbieram go w mroczniejszych klimatach – serialu "Servant" czy filmie "Pukając do drzwi". Ale mało go w kinie. Wydaje mi się, że to jego świadomy wybór, niż brak propozycji.

Daniel Radcliffe

Bardzo fajnie wypada w komediach. Pamiętam go jeszcze sprzed lat w "Zapiskach młodego lekarza", a z nowszych oczywiście z "Cudotwórców" (najlepszy pierwszy sezon). Z dramatycznych produkcji fajnie zagrał w "Ucieczce z Pretorii". Poza Potterami – radzi sobie całkiem nieźle.

Harry Potter i Komnata Tajemnic (2002)

W klimacie pierwszej części. Świetny Branagh i debiut Isaacsa w roli Lucjusza Malfoya. To też niestety ostatni występ Cleese’a w roli Prawie Bezgłowego Nicka. Pamiętam, że w którejś z książek była scena z przyjęciem, które urządził. Szkoda, że to się w żadnym filmie nie pojawiło, to byłby fajny komediowy akcent. Mandragory urocze. Ron wypluwający ślimaki fuj. "Dlaczego pająki? Dlaczego to nie mogą być motyle?" Często to sobie powtarzam, jak znajdę takiego intruza w mieszkaniu.

Nawiedzony pałac (1963)

Stare grzechy mają długie cienie. Klimatyczny film grozy ze wspaniałą scenografią. Vincent Price świetny jak zawsze. Na minus trochę za ciężka muzyka. Ode mnie solidna szóstka.

Con Air – Lot skazańców (1997)

Największe wrażenie zrobili na mnie Malkovich i Buscemi. Nicolas Cage ma na swoim koncie lepsze role. Zrobienie z kobiety strażniczki groźnych bandytów – inteligentne.

Noc żywych trupów (1968)

Dla mnie to najlepszy film o zombie ever. Nie jest widowiskowo, charakteryzacja nie robi wrażenia, ale jest klimat. I to rozwalające zakończenie. Przetrwać całą noc, a potem skończyć w taki sposób… człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie i tak dalej.

Miejsce zbrodni (1986)

Obyczajówka może nie z tych najlepszych z udziałem Deneuve, ale warto obejrzeć. "- Chciałaś się zatracić i udało ci się… – Uciec, zatracić, wszystko jedno."

Proszę czekać…