Krwawoczerwony Playmouth rocznik 58, odrestaurowany w dwadzieścia lat później przez studenta, okazuje się być "wampirem" wysysającym siłę życia z tych, którzy nim jeżdżą. Walka z tym demonem staje sie treścią tego horroru. Anonimowy
Ach ta miłość. Do czego ona jest w stanie doprowadzić Bogu ducha winny samochód ;) Gdybym ja miał taki wóz jak w tym filmie to nazwałbym go Scarlett i mocno dbałbym o niego ;D Dobra, a co do samego filmu to świetny był, no ale skoro stał za nim Carpenter i na dodatek był na podstawie książki Kinga to inaczej być nie mogło.
Pozostałe
O dziwo nie buduje prawdziwego napięcia, a opowieść o opętanej furze jest po prostu absurdalna (w negatywnym tego znaczeniu). Sama powieść Kinga również po przeczytaniu okazała się nieudana, cierpiąc na rozwlekłość i brak wiarygodnych postaci. Bardzo przepadam za reżyserem oraz autorem powieści, tutaj niestety to nie wychodzi.