Zemsta

5,8
Cześnik Raptusiewicz mieszka w jednym zamku ze znienawidzonym przez siebie Rejentem Milczkiem. Przez środek wspólnego dziedzińca biegnie graniczny mur, który oddziela wrogie terytoria. Zarówno Cześnik jak i Rejent marzą o tym by pozbyć się sąsiada i zawładnąć całym zamczyskiem. Tymczasem syn Rejenta, Wacław, kocha się z wzajemnością w pięknej bratanicy Cześnika, Klarze. Jednak dopóki na zamku nie zapanuje zgoda, ich uczucie musi kwitnąć w ukryciu. A na zgodę się nie zanosi… Cześnik pragnie ożenić się z owdowiałą Podstoliną, by przechwycić jej majątek. Świadom niedoskonałości swej urody i braku ogłady towarzyskiej, prosi wezwanego na pomoc Papkina, by go z nią wyswatał. Papkin to mitoman, który kreuje się na pożeracza serc niewieścich i wielkiego bohatera, a w rzeczywistości boi się wszystkiego i wszystkich. Ale ze strachu przed Cześnikiem stara się wykonywać jego polecenia, co zwykle daje odwrotny do zamierzonego skutek. Rejent, dowiedziawszy się o małżeńskich planach swego wroga, postanawia wyswatać Podstolinę ze swoim synem Wacławem. Dobrze wie, że Cześnik straciwszy narzeczoną, pęknie z wściekłości. Sytuacja na zamku z każdą chwilą zaczyna się gmatwać coraz bardziej, a jego mieszkańcy prześcigają się w wymyślaniu nowych intryg i podstępów...

"Zemsta" pełna niespodzianek

(RECENZJA DZIECI W WIEKU 14 - 16 LAT, KTÓRE WIDZIAŁY ZEMSTĘ)

Jak to się dzieje, że mimo upływu lat, tak niewiele się uczymy i zmieniamy? Dlaczego mimo wielu doświadczeń drzemią w nas dusze kłótników? Dlaczego nie możemy rozwiązywać swoich problemów za pomocą kulturalnego dialogu? Nie wiem, czy Pan Andrzej Wajda w "Zemście" znajduje na to odpowiedź, ale mamy przeświadczenie, że to bardzo wspólczesny film. Przede wszystkim dlatego, że pokazuje jeśli nie nas samych, to mieszkających tuż obok ludzi zaangażowanych bez reszty w sprawy nie warte nie tylko większej, ale żadnej uwagi.

Takich właśnie bohaterów, będących odzwierciedleniem współczesnych nam ludzi, możemy zobaczyć w nowym filmie twórcy "Popiołu i diamentu". Ludzie, a nie warstwa komediowa sztuki Fredry, okazali się dla reżysera najważniejsi. I to w ekranizacji najsłynniejszej polskiej komedii jest bardzo widoczne.

Od pewnego czasu wiedzieliśmy, że ekranizacja komedii Fredry szykuje wiele niespodzianek. I rzeczywiście ich nie brakuje. Dla nas, którzy trochę utrudzeni całym dniem i spędzoną w pociągu nocą zasiedliśmy w wygodnych fotelach sali projekcyjnej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych na Chełmskiej w Warszawie, pierwszą był fakt, że 100-minutowy film obejrzeliśmy nie przysypiając pokątnie ze zmęczenia, ale pełni podziwu dla reżysera, aktorów i wszystkich, którzy nad nim pracowali, i rozbawieni tym, co Fredro wymyślił, a Pan Wajda pokazał. Dodatkową zaletą tego specjalnego pokazu było to, iż po raz pierwszy w życiu obejrzeliśmy film będący po pierwszym montażu, dopiero co został skończony. Momentami na planie słychać było nawet reżyserskie komendy.

Gwiazdorska obsada filmu od początku wzbudzała ciekawość i zainteresowanie. Reżyser wielokrotnie w przeszłości powtarzał, jak istotny jest wybór aktorów. Wydaje się, że i tym razem się nie pomylił. Kapitalnie przecież Cześnika Raptusiewicza gra Janusz Gajos. Pewny siebie i swego, energiczny i rubaszny nie ma żadnych skrupułów w walce o dziurę w murze granicznym. To dla niego prawdziwe wyzwanie. Jak wojna to wojna! Niezwykły jest również jego adwersarz, rejent Milczek Andrzeja Seweryna - dwulicowy, chciwy, szukający nieporozumień i kłótni, ale przede wszystkim bezwzględny dla świata. Milczek to człowiek nie tyle uparty, co pozbawiony skrupułów i dlatego niebezpieczny. Sposób, w jaki postępuje, jak myśli, a nawet jak patrzy, każe się go bać. Tak naprawdę nie wiadomo, na co go jeszcze stać i do czego jest zdolny, gdy przyjdzie walczyć o swoje.

Z pewnością wiele dyskusji wzbudzi Papkin Romana Polańskiego. Na film wyraliśmy się przeświadczeni, że będzie on błazeńsko śmieszny, że "Lew Półnnocy" bawić nas będzie swoją naiwną wiarą w posiadanie, rozum i powodzenie. Tylko czy na pewno powinien? Widzimy bowiem w filmie Papkina śmiesznego wprawdzie, ale zagubionego i nieporadnego w świecie, którego jest reprezentantem, ale który chce nim tylko manipulować i wykorzystywać do własnych celów. Początkowo poczuliśmy lekki zawód, jednak po pewnym czasie oswoiliśmy się z nim takim, jakim "został stworzony". Może dlatego, że odkryliśmy w nim nie błazna, lecz nieszczęśliwego, pozbawionego nawet złudzeń, człowieka.. Wielu takich i dziś, niestety, wokół nas. Jak Papkin, nie mają nikogo i niczego. Pozostaje im udawać i słuchać tych, którzy rozumu mają może niewiele więcej, ale środków do życia na pewno. I takiego bohatera stworzył Polański. Odważył się go zagrać inaczej niż wszyscy przed nim, oryginalniej, prawdziwiej. Zobaczył w nim bowiem nie tylko błazna, ale przede wszystkim człowieka.

Podobali nam się również Wacław - Rafał Królikowski i Klara - Agata Buzkówna. Aktorzy wyposażyli granych przez siebie bohaterów, nieco bezbarwnych u Fredry, w nadzwyczajną radość życia. Wierzą, jak to młodzi, że nic nie jest na zawsze, kłopotom trzeba wychodzić naprzeciw, a nie odwracać się od nich i czekać aż ktoś inny je rozwiąże. To dobra rada dla nas, uwikłanych nie tyle w konwenanse, ile w kłpoty dnia codziennego. (...)

Świetni są również inni: dzielnie walcząca o swoje, ubrana w czerń (...) Podstolina - grana przez Katarzynę Figurę, prześmieszny Cezary Żak w roli Perełki i równie zabawny Jerzy Nowak w roli Murarza. Kto wie jednak, czy Wajda nie dokonał w "Zemście" jeszcze jednego odkrycia: Daniela Olbrychskiego dla komedii, bo jego Dyndalski rozbawił nas do łez.

Kolejna niespodzianka dotyczy przeniesienia akcji filmu na czas zimy. Wszyscy pamiętamy wspaniałe, barwne, pastelowe krajobrazy z "Pana Tadeusza". W "Zemście" jest zupełnie inaczej - warstwa kolorstyczna została ograniczona do minimum. Śnieg przykrył wszystko. Dlaczego? - ponieważ piękno i estetyka otoczenia są odbiciem tego, co w człowieku. Kolory pojawiają się więc wtedy, gdy Cześnik i Rejent zdobędą się na uścisk dłoni. W "Zemście" nie ma zgody i życie z charakterami, jakie posiadają główni bohaterowie, jest trudne, ponure, brzydkie. Słusznie zauważa Krzysztof Kłopotowski (Wprost, nr 19/2002 r.): Zima jest czasem śmierci, a ruiny to skutek naszych ciężkich zaniedbań. Śmierć w ruinach po dawnej wielkości, z powodu ciągłych kłótni, z wrodzonej głupoty - to daje do myślenia o współczesnej Polsce.

Jednak to nie jedyne analogie do czasów, w jakich żyjemy. Bohaterowie "Zemsty" przypominają jako żywo ludzi znanych nam z naprzeciwka. Czym różni się współczesny biznesmen albo nowobogacki, nie liczący sie z innymi ludźmi, zapatrzony we własne interesy i gotowy poświęcić dla nich wszystko, od Cześnika Raptusiewicza? Czym nie mający przyjaciół, zagubiony w świecie, pozbawiony swego miejsca, korzeni i własności, nierozumiany przez ludzi od Papkina? Można by porównywać tak bez końca. Mijają lata, świat się zmienia, rozwija, a ludzie wciąż tacy sami: chciwi, kłótliwi, rządni władzy, zemsty. Na szczęście czasami podają sobie ręce na zgodę. Wszelkie mury mają szanse runąć tylko wtedy, gdy urazy i kłótnie mniej ważyć będą niż ludzka solidarność i skłonność do wybaczania. Tak jest u Fredry, a jeszcze dosłowniej u Pana Wajdy, gdzie mur się przewraca. Tyle, że zaraz potem reżyser przypomina, że jesteśmy w teatrze. I słusznie "życie to jest teatr"...

Jesteśmy pewni, że "Zemsta" będzie się nie tylko podobała. Może skłoni też, jak wiele wcześniejszych filmów Pana Andrzeja Wajdy, do zastanowienia się nad sobą, nad tym, co jest w życiu tak naprawdę ważne i zniechęci do budowania nowych murów granicznych. Wystarczy tych, które wciąż nas jeszcze otaczają. Dlatego m.in. będziemy gorąco namawiać do obejrzenia tego filmu.

W imieniu Redakcji "Szkolnego Donosiciela"

- opr. Anna Fieducik

"Zemsta" w liczbach

Zdjęcia do Zemsty rozpoczęły się 4 lutego 2002 roku. Najpierw, do 26 lutego, kręcono sceny plenerowe w Zamku Ogrodzienieckim pod Krakowem. Wykorzystano tam pięć ton sztucznego śniegu, a do najtrudniejszych w realizacji należała scena burzenia muru.

Następnie ekipa przeniosła się do Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych w Warszawie, gdzie w dwóch halach wybudowano dekorację o powierzchni tysiąca dwustu metrów kwadratowych, obrazującą zamkowe wnętrza.

W ciągu czterdziestu dwóch dni zdjęciowych padły tysiąc czterysta dziewięćdziesiąt trzy klapsy. Na taśmie Eastman Kodak, najnowocześniejszymi kamerami Panaflex z firmy Panavision, z anamorfotyczną optyką do zdjęć szerokoekranowych w formacie 1:2,35, także przy użyciu mobilnego wysięgnika kamerowego Technocrane, zarejestrowano dziewięćdziesiąt scen, zużywając na ten cel czterdzieści tysięcy dziewięćset trzydzieści metrów taśmy. Przy filmie pracowało sto dwadzieścia osób.

Koszt produkcji Zemsty wyniósł dziesięć milionów złotych. Około dziewięćdziesięciu procent tej kwoty pochodzi z zasobów firm prywatnych - ARKI i VISION. Pozostała część jest wkładem Telewizji Polskiej S.A.

***

14 września 2002 roku na Zamku Królewskim w Warszawie otwarta zostanie wystawa dekoracji, kostiumów i fotosów z filmu, pod nazwą "Zemsta jak okiem sięgnąć".

Dlaczego "Zemsta"?

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

/.../ Hola, hola, nie tak zrobię

Wszystko to są z mydła bańki

Lepszą zemstę przysposobię,

Ale trzeba zażyć z mańki /...

mówi Cześnik Raptusiewicz w scenie piątej czwartego, ostatniego aktu "Zemsty" Aleksandra Fredry - XIX-wiecznej perły polskiego komediopisarstwa. Cześnik chce ożenić się z Podstoliną dla pieniędzy, lecz jego sąsiad i wróg numer jeden, Rejent Milczek, zabiera mu ją sprzed nosa dla swego syna Wacława, z którym Podstolina miała kiedyś romans. Ale Wacław kocha się, z wzajemnością, w Klarze wychowanicy i bratanicy Cześnika, który zaopiekował się nią po śmierci jej rodziców.

W scenie ósmej czwartego aktu Cześnik, zwracając się do Wacława, wyjaśnia, na czym to "zażycie z mańki" ma polegać:

/.../Rejent wykradł narzeczonę

I chce tobie dać za żonę;

Miałby tryumf w tym sposobie,

Lecz ja umiem radzić sobie

Lub do trumny pójdziesz na dno,

Gdzie, że siedzisz, ciężko zgadną,

Albo rękę oddasz Klarze - /.../

Klara i Wacław tylko czekali na taki rozwój wypadków! Od dawna mieli się ku sobie, ale waśń między Cześnikiem i Rejentem - dwoma szlachciurami dzielącymi "zamek stary", znajdujący się gdzieś w XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej - ciągle zagradzała im drogę do szczęścia. W scenie szóstej pierwszego aktu rozgoryczony Wacław mówi do Klary:

/.../ Z twoim stryjem ojca mego

Ciągłe sprawy, sprzeczki, kłótnie

Nic nie wróżą nam dobrego;

Raczej mówią, iż okrutnie

Będziem kiedyś rozdzieleni /.../

Ale oto Raptusiewicz, pałając żądzą zemsty, przysłużył się parze zakochanych, bo jak głosi Fredrowskie motto "Zemsty": Nie masz nic tak złego, żeby się na dobre nie przydało /.../.

A Cześnik i Rejent, widząc radość młodych, podają sobie ręce na zgodę. Ale czy za chwilę znowu nie pokłócą się o coś na śmierć i życie?

***

Po imponującym sukcesie ekranizacji poematu Adama Mickiewicza Pan Tadeusz, którą obejrzało w polskich kinach ponad sześć milionów widzów, wybitny reżyser Andrzej Wajda, laureat przyznanego mu w 2000 roku Oscara za całokształt twórczości, sfilmował Zemstę Aleksandra Fredry.

Te napisane w tym samym czasie dwa arcydzieła polskiej literatury dzieli wszystko - mówi Wajda. Powstały na emigracji "Pan Tadeusz" karmi się głównie tęsknotą za utraconą krainą wolności. "Zemsta", napisana w kraju ostrym, ironicznym stylem, choć chyba najpiękniejszym polskim językiem - daje obraz tych cech narodowych, które stawały się tylekroć przyczyną naszych narodowych nieszczęść. Tak właśnie zobaczeni bohaterowie "Zemsty" są przedmiotem mojego zainteresowania. Utwór ten przeniosłem na ekran niemal w całości, bez żadnych przeinaczeń. Uważam jednak, że dzisiaj, gdy widzimy wokół nas tę brutalność w polityce i stosunkach międzyludzkich, mam prawo doszukiwać się w "Zemście" kwintesencji polskiego charakteru narodowego. W czym objawia się ten "polski charakter"? W podejrzliwości, nieufności wobec drugiego człowieka, w niechęci do zaakceptowania odmiennego punktu widzenia. Te wady posiadają dwaj główni antagoniści z "Zemsty" - zamknięci w ciasnym świecie własnych interesów, nieskorzy do porozumienia. Ów sławny mur graniczny, który ich rozdziela, nie jest murem jedynie w materialnym znaczeniu, ale barierą mentalną, którą najdobitniej akcentują słowa Cześnika:

/.../ Wprzódy w morzu wyschnie woda,

nim tu u nas będzie zgoda /.../.

Wprawdzie w końcu dochodzi między Cześnikiem a Rejentem do zgody, ale poniekąd wymuszonej, a więc zapewne kruchej: konflikt może w każdej chwili wybuchnąć na nowo - przestrzega reżyser.

To prawda - dodaje Andrzej Wajda - że my wszyscy, w tym i ja, czekamy na polski film współczesny. Jednakże oglądanie przeszłości nie musi być ucieczką od rzeczywistości. W naszej literaturze zawarta jest nasza polska dusza, dlatego nie traktuję "Zemsty" jako filmu, który nakręciłem w oczekiwaniu na scenariusz mówiący o współczesności. "Zemsta" to zadanie samo w sobie, niezwykłe, porywające i film bardzo współczesny!

***

Akcentowana przez Andrzeja Wajdę wierność filmu wobec tekstu komedii Fredry nie przeszkodziła współpracującym z reżyserem scenarzystom, Janowi Prochyrze i Maciejowi Karpińskiemu, we wprowadzeniu ważnych innowacji inscenizacyjnych. Najważniejszą z nich, zaproponowaną przez Prochyrę, było umiejscowienie akcji sztuki na tle zimowego krajobrazu. Z kolei scena przybycia do zamku bohaterów komedii pozwoliła pokazać bez słów konflikt pozdrawiających się niechętnie poprzez przegradzający zamkowy dziedziniec mur. Chociaż akcja Zemsty rozgrywa się w XVIII wieku, ten mur, który bezceremonialnie dzieli zamek na dwie połowy, przecinając zarówno salę rycerską Cześnika, jak i alkowę Podstoliny czy sień u Rejenta, miał - w intencji Macieja Karpińskiego - przypominać na ekranie całkiem niedawny, szczęśliwie już nieistniejący mur berliński.

Rejent w stroju husarskim ze skrzydłami, gotowy do pojedynku z Cześnikiem, to również śmiały i nieodparcie śmieszny pomysł Jana Prochyry, wykorzystany przez reżysera w finale Zemsty.

Informacje o producentach

ARKA FILM

Arka Film jest spółką zawiązaną wyłącznie w celu realizacji "Zemsty" w reżyserii Andrzeja Wajdy, a jej udziałowcami są Akson Studio Produkcja Filmowa i Telewizyjna (w osobie Michała Kwiecińskiego) oraz Studio Filmowe "Perspektywa" (reprezentowane przez Janusza Morgensterna). Osoby te swoim dorobkiem potwierdzają kompetencje artystyczne i producenckie, dzięki czemu projekt nabiera wartości zarówno w sensie kulturowym, jak i gwarantuje wysoki poziom współpracy w zakresie produkcyjnym i producenckim.

Akson Studio istnieje od 1992 roku. W ciągu dziesięciu lat wyprodukowaliśmy wszystkie rodzaje filmów i programów telewizyjnych: od pełnometrażowych, kinowych filmów fabularnych, po seriale dokumentalne, spektakle teatru telewizji, kończąc na telewizyjnych wysoko budżetowych programach rozrywkowych (Program Sylwestrowy TVP 1997/8) i programach edukacyjnych. Naszą specjalnością są jednak wieloodcinkowe seriale telewizyjne. Akson Studio jest niewątpliwie firmą o największym w Polsce doświadczeniu w dziedzinie produkcji seriali telewizyjnych. Mamy kontakty z najlepszymi aktorami, reżyserami, kierownikami produkcji i operatorami telewizyjnymi. Z Aksonem współpracują dziesiątki scenarzystów, spośród których jesteśmy w stanie wybrać osoby o największych kwalifikacjach do poszczególnych projektów. Dzięki ogromnej skali naszych produkcji telewizyjnych możemy zminimalizować koszta, zapewniając najwyższą, światową jakość produkcji telewizyjnej za bardzo konkurencyjną cenę. Przez dziesięć lat istnienia naszą główną specjalnością stały się produkcje fabularne oparte na dramatach i adaptacjach (nośnik magnetyczny, 60 - 90 minut, scenografia we wnętrzach naturalnych i budowanych). W ciągu tego czasu zrealizowaliśmy przeszło sto tego typu produkcji, opartych między innymi na scenariuszach R. Harwooda. Z. Herberta, G. Herlinga - Grudzińskiego...

Zdobyte doświadczenie pozwoliło nam zostać współproducentem największej w historii polskiej telewizji telenoweli - "Klan" - obecnie ponad 500 odcinków. Produkujemy też pełnometrażowe filmy kinowe: 1997 - "Kroniki Domowe" w reżyserii L. Wosiewicza (nagrodzony na FFF w Gdyni za zdjęcia i scenografię), 1998 - "Egzekutor" w reżyserii F. Zylbera, i "Jak narkotyk" w reżyserii B. Sass, 1999 - "Mała Vilma" w reżyserii M. Meszaros (koprodukcja polsko - węgiersko - niemiecka).

Produkcje te nie wyczerpują jednak naszej oferty. Z powodzeniem produkujemy cały szereg typowych, telewizyjnych gatunków. Są to cykliczne programy dla dzieci i młodzieży, filmy dokumentalne etc. Nasze najbliższe plany produkcyjne obejmują kinowe filmy fabularne, nowe seriale i przedstawienia teatru telewizji. Swoje projekty zrealizują u nas twórcy tej miary co Andrzej Wajda, Janusz Morgerstern, J. Kawalerowicz, G. Jarzyna, B. Sass. Dzięki temu Akson Studio potwierdza swoją reputację producenta ciekawych, ambitnych i prestiżowych filmów kinowych i telewizyjnych.

Jednak nasze obecne możliwości produkcyjne bazują przede wszystkim na zdobyciu w ciągu tych kilku lat zaufania u naszych partnerów - telewizji publicznej i prywatnej. Wyrazem tego zaufania jest powierzenie Akson Studio prestiżowej produkcji programu noworocznego telewizyjnej "Jedynki" - "Sylwester z jedynką" - 1998 i 1999.

Współpracujemy praktycznie ze wszystkimi działającymi na naszym rynku firmami technicznie wspomagającymi produkcję telewizyjną i filmową. W wyniku poszukiwań najbardziej optymalnych rozwiązań (ceny usług, fachowość) z najlepszymi podjęliśmy stałą współpracę. Również współpracujemy ze wszystkimi liczącymi się w Polsce agencjami aktorskimi, mając pełny, zdokumentalizowany przegląd tego rynku.

Studio Filmowe "Perspektywa" jest jednym z wiodących Studiów Filmowych w kraju. Spełnia podwójną rolę: producenta filmów i twórczego zespołu reżyserów, wśród których są wybitni, szeroko znani w świecie twórcy polskiego filmu.

"Perspektywą" kieruje reżyser Janusz Morgenstern, autor wielu filmów kinowych nagradzanych na Międzynarodowych Festiwalach Filmowych jak np.: "Do widzenia, do jutra", "Jowita", "Trzeba zabić tę miłość" oraz Stawka większa niż życie", "Kolumbowie", "Polskie drogi".

W "Perspektywie" realizowali swoje filmy tak znani reżyserzy jak: Andrzej Wajda, Tadeusz Konwicki, Janusz Majewski, Witold Leszczyński, Stanisław Bareja, Radosław Piwowarski, Feliks Falk, Andrzej Kotkowski, Piotr Szulkin, Marek Nowicki, Ryszard Bugajski, Jerzy Domaradzki, Jerzy Sztwiertnia. Filmy produkowane przez "Perspektywę" reprezentują wszystkie gatunki filmowe, ukazując szeroką gamę tematów i form artystycznych. Studio współpracuje również z telewizją, produkując pojedyncze filmy telewizyjne i seriale. Filmy "Perspektywy" cieszą się uznaniem widowni krajowej i zagranicznej, co potwierdzają liczne nagrody uzyskane na festiwalach filmowych.

"Perspektywa" zajmuje się produkcją filmów, poczynając od opracowania scenariuszy poprzez pełny proces produkcyjny aż do dystrybucji gotowego filmu. Studio współpracuje z najlepszymi operatorami, kompozytorami i innymi specjalistami we wszystkich działach produkcji filmowej, a także wybitnymi aktorami filmowymi. We współpracy z wytwórniami Filmowymi "Perspektywa" jest w stanie zapewnić optymalne warunki artystyczne i techniczne dla produkcji filmu.

Od wielu lat "Perspektywa" współpracuje z producentami zagranicznymi, oferując partnerstwo i profesjonalizm we wszystkich dziedzinach produkcji filmowej. W ramach tej współpracy powstały m.in. "Pierścionek z orłem w koronie" Andrzeja Wajdy w koprodukcji z Cine Elektra - Londyn, "Korczak" Andrzeja Wajdy w koprodukcji z Regina Ziegler Film Produktion w Berlinie i "Kolos" Witolda Leszczyńskiego z norweskim koproducentem Regional Film A/S. Studio zapewnia także wszelkie usługi filmowe dla producentów zagranicznych. Przykładem takiej współpracy jest m. in. "Blaszany bębenek" Volkera Schlőndorffa, czy "Europa, Europa" Agnieszki Holland.

TELEWIZJA POLSKA S.A.

Telewizja Polska - Produkcja filmowa i teatralna jest największym producentem filmowym w Polsce. Produkcję filmową i teatralną realizuje przez Agencję Filmową.

TVP wydaje na produkcję filmową więcej niż pozostali - prywatni czy państwowi - polscy inwestorzy. W latach 1999 - 2001 telewizja publiczna wydała na produkcję filmów fabularnych, seriali i filmów animowanych łącznie ok. 240 mln zł. Blisko połowa filmów powstających każdego roku w Polsce jest współprodukowana przez TVP. Na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych 2001 w Gdyni, będącym sprawdzianem stanu polskiego przemysłu kinematograficznego, TVP pokazała 13 własnych lub wyprodukowanych z jej udziałem pozycji.

Priorytetem programowym są dla TVP filmy debiutujących reżyserów, produkowane w cyklu Pokolenie 2000” (na 15 debiutów filmowych powstałych w latach 1998 - 2000 aż 6 wyprodukowała w 100 proc. Telewizja Polska). Od wielu lat trudno mówić o zjawisku debiutu reżyserskiego w filmie bez udziału TVP. W roku 2001 Telewizja Polska finansowała w 100 proc. lub uczestniczyła w produkcji filmów kolejnych debiutantów: Denijala Hasanovica ("List"), Macieja Pieprzycy ("Inferno"), Mariusza Fronta ("Portret podwójny"), Jarosława Marszewskiego ("Jutro będzie niebo"), Marka Bukowskiego ("Blok.pl.") i Artura Urbańskiego (jego "Bellissima" uznana została za najlepszy debiut roku 2001). W tej dziedzinie konkurencja dla TVP nie istnieje.

Równie ważne są dla nas godzinne fabuły telewizyjne, wchodzące w skład serii "Święta polskie". W roku 2002 (po pokazywanych już wcześniej "Cudzie purymowym" Izabeli Cywińskiej, "Żółtym szaliku" Janusza Morgensterna, "Nocy św. Mikołaja" Andrzeja Kondratiuka) TVP pokaże kolejne produkcje z tego cyklu, m.in. "W kogo ja się wrodziłem" Ryszarda Bugajskiego oraz "Wszystkich świętych" Andrzeja Barańskiego.

Produkcja TVP to także telenowele mające rekordową oglądalność ("Klan", "Złotopolscy"). Wpływy z reklam sprzedawanych przy nich pozwalają Telewizji Polskiej uczestniczyć w innych, ambitniejszych gatunkach filmowych. Są to, oprócz wspomnianych debiutów i "Świąt polskich", poważne koprodukcje filmów kinowych, takich jak "Pianista" w reżyserii Romana Polańskiego czy "Chopin - pragnienie miłości" Jerzego Antczaka, których premiery planowane są na 2002 rok.

Od dwóch lat zmieniamy nieco profil uczestniczenia w koprodukcjach. Jednym z głównych powodów udziału TVP w tak dużych przedsięwzięciach jak "Quo vadis", "Wiedźmin" czy "Przedwiośnie" był fakt równoczesnej produkcji seriali na podstawie tych filmów na potrzeby TVP1 i TVP2. Obecnie mniejszy jest udział TVP w koprodukcjach krajowych filmów kinowych na rzecz produkcji własnych filmów średniometrażowych (100 proc. udziału TVP) gatunku bardzo lubianego przez widzów, który daje jednocześnie reżyserom pełnię możliwości twórczych, oraz własnych filmów fabularnych. Przykładem jest obsypany nagrodami na festiwalach w kraju i za granicą film Roberta Glińskiego "Cześć, Tereska", uznany w Gdyni za najlepszą polską produkcję roku 2001.

Teatr Telewizji to nasza polska kulturowa specjalność. To gatunek widowiska telewizyjnego wywodzący swój artystyczny poziom z wieloletniej tradycji. Dzisiejszy Teatr TVP wykorzystuje i stymuluje możliwości twórcze najznakomitszych artystów polskiego teatru i filmu. Szczególnie teraz, kiedy jednoczącej się Europie zagraża kulturowa unifikacja i degradacja narodowych wartości duchowych - Teatr TVP jest jedną z naszych szans na ocalenie tych wartości. Telewizja Polska jako jedyna stacja w Polsce produkuje i emituje Teatr Telewizji. W 2001 roku przeznaczyła na ten cel ponad 16 mln zł.

Teatr TV, od samego początku po dzień dzisiejszy, tworzyli najlepsi w Polsce reżyserzy, aktorzy, scenografowie, operatorzy. Nie sposób wymienić wszystkich wybitnych artystów współpracujących, w ciągu prawie półwiecza istnienia, z Teatrem Telewizji. Dla wielu już dojrzałych twórców Teatr TV był miejscem ich artystycznego debiutu. Dzięki telewizyjnym wersjom przedstawień teatralnych Teatr TV zachował dla potomności najwybitniejsze spektakle Konrada Swinarskiego, Tadeusza Kantora, Andrzeja Wajdy, Jerzego Jarockiego, Jerzego Grzegorzewskiego czy Krystiana Lupy.

Tradycją Teatru TV jest jego różnorodność repertuarowa. Dzisiejszy Teatr TV to nie tylko spektakle studyjne, ale coraz częściej telewizyjne formy dramatyczne realizowane w technologii filmowej we wnętrzach naturalnych i w plenerach. Zasadą niezmienną pozostaje chęć przedstawienia widzom wartościowej literatury, klasycznej i współczesnej, polskiej i światowej, zarówno dramatycznej, jak i tej będącej adaptacją prozy w wykonaniu kolejnych pokoleń najlepszych aktorów i w interpretacji najwybitniejszych reżyserów teatralnych i filmowych.

Teatr TV prezentuje zarówno polską klasykę, jak i wszystkie ważniejsze dokonania współczesnej polskiej literatury. Wśród sztuk klasycznych znalazły się m.in: "Beatryks Cenci" J. Słowackiego, reż. J. Englert, "Dożywocie" A. Fredry, reż. W. Pszoniak, "Ożenek" M. Gogola, reż. J. Stuhr, "Gra miłości i przypadku" P. Marivaux, reż. G. Holoubek, "Szkoła obmowy" W. Bogusławskiego, reż. P. Mikucki.

W repertuarze Teatru Telewizji mają swoje odbicie również ważne dokonania współczesnej literatury polskiej, niektóre z nich to: "Kuracja" J. Głębskiego, reż. W. Smarzowski, "Wielki Świat" R. Knappa, reż. W. Leszczyński, "Łzy" G. Strumyka, reż. F. Zylber, "Odszkodowanie" M. Bukowskiego, reż. Wł. Kowalski, "Noc czerwcowa" J. Iwaszkiewicza, reż. A. Wajda, "Wielebni" S. Mrożka, reż. K. Kutz, "Dotknięcia" W. Myśliwskiego, reż. I. Cywińska, "Miś Kolabo" P. Kokocińskiego, reż. R. Bugajski, "Pielgrzymi" M. Pruchniewskiego, reż. M. Dejczer.

Odrębną, bardzo specyficzną produkcją Teatru TV, której znaczenie edukacyjne, poznawcze i kulturowe trudno przecenić są spektakle Teatru dla Dzieci i Sceny Młodego Widza.

Komedia charakterów

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Andrzej Wajda uważa, że w żadnej innej polskiej sztuce nie ma tylu tak wspaniale opisanych pod względem charakterologicznym postaci, które występują jednocześnie na scenie, ile jest w "Zemście".

Napisana w pierwszej połowie XIX wieku, w okresie rozkwitu polskiego romantyzmu "Zemsta", wywodzi się z ducha XVIII stulecia. Komedia ta była w różnych epokach rozmaicie interpretowana przez inscenizatorów, w zależności od tego, co chciano z niej wydobyć. W Cześniku widziano nie tylko te cechy jego charakteru, którym zawdzięczał nazwisko Raptusiewicz, ale również złote polskie serce. Nie ukrywając wad Rejenta, który stał się przez nie Rejentem Milczkiem, podkreślano jednocześnie jego bogobojność. Słowem: rozgrzeszano te postaci. Tymczasem nic ich nie rozgrzesza! A rodaków takich jak oni - zapiekłych, nieskłonnych przyjąć punkt widzenia drugiej strony - spotykamy w naszym kraju dziś aż nazbyt często. Polacy niestety niewiele zmienili się od tamtych czasów. Jeśli nawet stać nas czasami na wielką zgodę narodową - świadkami takiego zdarzenia byliśmy także w naszych czasach - to zgoda ta nie wystarczała na długo. Dlatego mam nadzieję, że publiczność "Zemsty", oglądając Cześnika i Rejenta kładących kres waśni, dostrzeże w tej scenie przestrogę przed iluzorycznością tego pojednawczego gestu, który ci sami bohaterowie mogą już po chwili obrócić w niwecz, gdy ich polskie charaktery znów wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem.

Krótka historia "Zemsty" Aleksandra Fredry

W listopadzie 1828 roku Aleksander Fredro poślubił Zofię Skarbkową. W posagu żony otrzymał m.in. połowę starego zamczyska w Odrzykoniu w Galicji. W roku 1829, przeglądając zgromadzone w zamku archiwalne dokumenty, natrafił na akta procesu sądowego, jaki toczył się w XVII wieku między właścicielami dwóch części zamku - Janem Skotnickim i Piotrem Firlejem. Janusz Maciejewski we wstępie do jednego z wydań Zemsty (Wrocław - Warszawa 1959) określa pierwszego mianem szczwanego pieniacza i krętacza, drugiego zaś nazywa zawadiaką i gwałtownikiem. Spór trwał długo i był zażarty. Zakończył się po z górą trzydziestu latach małżeństwem syna Firleja z Zofią Skotnicką.

Autentyczne wydarzenia zainspirowały Fredrę do napisania - w latach 1832-1833 - Zemsty. Komediopisarz zamierzał początkowo przenieść akcję w czasy mu współczesne. Do naszych dni dochowały się fragmenty poszczególnych aktów i ogólny plan pierwotnej wersji, w której nie dochodziło do pogodzenia się antagonistów, a postaci zostały nieco inaczej lub zgoła odmiennie nazwane. Np. późniejszy Papkin był Papkiewiczem, Cześnik - Baronem, a Rejent Milczek - Kiełbikiem. Zamiast Podstoliny mieliśmy Panią Rublową.

W trakcie pracy nad Zemstą Fredro stopniowo odchodził od pierwotnego zamysłu, przetwarzał charakterystykę postaci. Fabułę sztuki umieścił ostatecznie w końcu XVIII wieku, a więc w czasach, w których - jak mówi Andrzej Wajda - szlachecka, sobiepańska Polska upadła m.in. właśnie przez takie postawy, jakie reprezentują Cześnik i Rejent.

Mówią odtwórcy głównych ról

JANUSZ GAJOS (CZEŚNIK RAPTUSIEWICZ)

"Zemsta" jest niewątpliwym arcydziełem literatury dramatycznej. Arcydzieło ma to do siebie, że zostało dokładnie zinterpretowane, przebadane, skomentowane, a nade wszystko - zgodnie ze swoim przeznaczeniem - po wielokroć wykonane. Człowiekowi, który podejmuje się wykonania dzieła po raz kolejny, jawi się to wszystko jako kłopot sporej wagi. Na szczęście arcydzieło, obok wymienionych uciążliwości, ma zasadniczą zaletę: treść i formę, które służą sobie nawzajem i tworzą nierozerwalną całość. Stanowią doskonały drogowskaz na drodze do prawdy, która jest istotą przedsięwzięcia. Tak więc zapoznawszy się możliwie jak najdokładniej ze wszystkim, co poprzednicy zauważyli, pokłoniwszy się z szacunkiem całej tradycji, należy wdać się w intymną zażyłość ze wszystkimi postaciami. Nie tylko odnaleźć i zrozumieć rytmy, melodię, barwy, które każdej postaci każą poruszać się, mówić i myśleć inaczej. Trzeba mieć także świadomość, że wszystko to jest inkrustacją stanowiącą o urodzie i wartości całego dzieła.

Cześnik, Maciej Raptusiewicz, którego charakter, dla rozwiania wszelkich wątpliwości, Fredro był łaskaw określić w nazwisku, czerwienieje na twarzy nie tylko z powodu wybuchowej natury, ale także przez nieudolność w zalotach. Ów sejmikowy rębajło "posunąwszy w koperczaki" zachowuje się jak sztubak na pierwszej randce i tak też o tym opowiada. Knuje przebiegłe w swoim pojęciu intrygi w porachunkach z Rejentem, podczas gdy jego właściwą umiejętnością jest karbowanie szlachcie nosów. Do wyrażenia bardziej skomplikowanych uczuć potrzebuje przesadnie wykwintnej gadatliwości Papkina. Sam porusza się w obrębie języka prostego i nieskomplikowanego. Także w sposób prosty i nieskomplikowany potrafi przyznać się do swoich niedostatków w sferze dyplomacji, dzięki czemu budzi sympatię. Wszystkie te różnice w sferze wyrażania się objęte są rygorami wiersza ośmiozgłoskowego. Mówię o tym, bo myślę, że "Zemsta" opowiedziana przez Andrzeja Wajdę będzie mieć moc przemawiania do wszystkich, a cichym moim marzeniem jest, aby niektóre Fredrowskie wyrażenia trafiły do nad wyraz ubogiego i wulgarnego języka naszej codzienności. Na początek polecam, szczególnie młodzieży, Fredrowską formę zapewniania dam o swoich siłach witalnych:

Będę cię trzymał nawet i do nocy

I choćbym osłabł, znów przyjdę do mocy

(Aleksander Fredro: "Mąż i żona")

ANDRZEJ SEWERYN (REJENT MILCZEK)

"Zemsta" to drugi po "Panu Tadeuszu" mówiony wierszem film Andrzeja Wajdy z moim udziałem, ale pierwszy oparty na sztuce teatralnej, gdyż w "Weselu" nie grałem. W adaptacji "Pana Tadeusza" kwestie wygłaszane przez aktorów sprowadzały się w zasadzie do dialogów zaczerpniętych, z wszelkimi tego konsekwencjami, z Mickiewiczowskiego poematu, nie wyczerpując jego treści. Natomiast w scenariuszu filmowej "Zemsty", w dialogach i monologach zawierała się praktycznie cała fabuła sztuki Fredry. Postawiło nas to przed wyzwaniem, na którego ciężar zwracał nam uwagę Andrzej Wajda. Mieliśmy poczucie służby wobec wiersza "Zemsty", który jest uniwersalny, ponadczasowy. Dlatego w filmie nie ma skomplikowanych pomysłów inscenizacyjnych, skupiliśmy się w nim na tekście, charakterach i sytuacjach. A jednocześnie reżyser i jego współpracownicy stworzyli przed kamerą tak piękny świat, którego być może sam Fredro nie mógłby sobie wyobrazić.

Dla nas, aktorów, niezwykle cenne było to, że mogliśmy przed rozpoczęciem zdjęć obejrzeć scenerię, w której mieliśmy grać, a także spotykać się z reżyserem na próbach - jeszcze nie sytuacyjnych, raczej dialogowych, dzięki którym wchodziliśmy potem na plan bardziej pewni tego, jak mamy mówić wiersz Fredry. A trzeba wiedzieć, że Wajda miał od początku wyraźnie skrystalizowaną wizję tego filmu, obejmująca nawet takie szczegóły jak np. wymiana spojrzeń między Cześnikiem a Rejentem. Nie wiem, na ile udało nam się ją zrealizować, w każdym razie tych kilka dni prób dało nam bardzo wiele.

Co do mojej interpretacji roli Rejenta, mogę powiedzieć tylko, że ilekroć buduję jakąś postać, staram się zawsze odnaleźć w niej żywą ludzką istotę, mieniącą się różnymi barwami. Tak samo potraktowałem Milczka, szukałem w nim sprzeczności i znalazłem je. Rejent kocha syna, lecz być może jest to miłość fałszywa. W swoim postępowaniu kieruje się zawiścią obiektywnie nie mieszczącą się w granicach zdrowego rozsądku, którą on uważa jednak za racjonalną i uzasadnioną.

Moim zdaniem, bardzo mocna scena kończy sztukę Fredry i film Wajdy. Zgoda, która zostaje tam zawarta jest przecież dwuznaczna, nieoczywista. Kto wie, jak długo potrwa.

AGATA BUZEK (KLARA)

Od czasu, gdy w wieku pięciu lat zdecydowałam, że chcę zostać aktorką, marzyłam o zagraniu w filmie kostiumowym. I to marzenie zrealizowało się w "Zemście". Myślę, że pan Andrzej Wajda, proponując mi zagranie roli Klary, nawet nie przypuszczał, że spełnia jedno z moich najdawniejszych pragnień. Ale "Zemsta" to przecież o wiele więcej niż film kostiumowy, to arcydzieło polskiej literatury.

Już sposób, w jaki dowiedziałam się o tej propozycji był niezwykły. Dostałam list napisany własnoręcznie przez pana Andrzeja. W pierwszej chwili nie mogłam uwierzyć w to, co czytam...

Nie miałam do tej pory możliwości uczestniczenia w tak dużej produkcji filmowej i pracy z tyloma wielkimi artystami i tyloma wspaniałymi ludźmi. Było to dla mnie niesamowite i cenne doświadczenie, a zarazem trudna praca, wielkie wyzwanie i odpowiedzialność. Bardzo było mi pomocne, że spojrzenie pana Andrzeja na rolę Klary było podobne do mojego, myśleliśmy w ten sam sposób o budowaniu tej postaci.

Starałam się stworzyć osobę konkretną i silną, bo, moim zdaniem, Klara to nie bezradna dziewczynka, zagubiona w świecie dorosłych, ale osoba zorganizowana, walcząca o swoje szczęście, panująca nad tym, co dzieje się w zamku i nawet znająca się na pieniądzach. Mam nadzieję, że moja interpretacja postaci Klary, chyba różniąca się od dotychczasowych, będzie czytelna i interesująca dla widzów.

RAFAŁ KRÓLIKOWSKI (WACŁAW)

"Zemsta" to trzeci owoc mojej współpracy z Andrzejem Wajdą. Wszystko zaczęło się dziesięć lat temu od filmu "Pierścionek z orłem w koronie", w którym grałem główną rolę. Potem było widowisko telewizyjne "Bigda idzie!!!". Starałem się nie zmarnować tych dziesięciu lat, zdobyć doświadczenie zawodowe, nabrać większej świadomości tego, co robię. Na planie "Pierścionka..." po raz pierwszy w życiu stawałem przed kamerą, która mnie jeszcze bardzo onieśmielała. W "Zemście" byłem już bardziej obyty z obiektywem, dzięki czemu łatwiej pokonałem trudność zadania aktorskiego, która polegała na wiarygodnym mówieniu wierszem bądź co bądź w filmie, a nie ze sceny. Z reżyserem i moimi wspaniałymi kolegami szukaliśmy złotego środka między kinem a teatrem, między prozą a poezją. Wyszliśmy z założenia, że bohaterowie "Zemsty" postanowili na co dzień porozumiewać się z sobą za pomocą rymów, bawić się w wierszowaną rozmowę. Mieli przy tym świadomość, że nie jest to mowa potoczna, ale mimo to starali się, żeby była płynna i brzmiała naturalnie.

W "Zemście" Fredry i wielu spośród wcześniejszych inscenizacji tej sztuki Wacław jest postacią raczej bezbarwną. Chciałem to zmienić, sprawić, żeby dzisiejsi młodzi widzowie odnaleźli w nim samych siebie. Mego bohatera widziałem jako młodego intelektualistę z zadatkami na buntownika. Wiemy o nim, że pobierał nauki, możemy się więc domyślać, że poznał nowe prądy, zasmakował, jeśli nie w światowym, to przynajmniej w europejskim życiu. Zarazem jednak Wacław jest zdominowany przez silną osobowość despotycznego, choć zapewne kochającego go ojca, który tłumi jego próby przeciwstawienia się zaskorupiałej mentalności starszego pokolenia. Chciałem pokazać szamotaninę Wacława między buntem a uległością.

W pewnym momencie Wacław zdaje sobie sprawę, że sam nie będzie w stanie się zbuntować, że może tego dokonać tylko wspólnie z Klarą, wykorzystując przewagę jej inteligencji. Pamiętajmy jednak, że gdy się kształcił, miał burzliwy romans z Podstoliną. Uwidocznił się tu zagadkowy, a więc także ciekawy rys jego osobowości. Pracując nad "Zemstą", często zadawaliśmy sobie z Andrzejem Wajdą pytanie, czy Wacław należał do pożeraczy serc niewieścich czy też jego flirt z Podstoliną był jednorazowym wyskokiem. Przyznam, że skłaniałem się do tego, by uznać chęć zaspakajania potrzeb erotycznych za główny motor działania Wacława. Reżyser prosił jednak, bym nie uwidaczniał tego w sposób jaskrawy, że im bardziej będzie to niedopowiedziane, tym stanie się ciekawsze dla publiczności.

Na ożywienie postaci Wacława w filmowej "Zemście" zapracowały też mój kostium i charakteryzacja. Początkowo ubrano mnie w klasyczny strój XIX-wiecznego młodzieńca i doklejono mi wąsik. Wszyscy stwierdziliśmy, że to banał. Wówczas Krystynie Zachwatowicz przyszedł do głowy pomysł, żeby zrobić mi na głowie czub z włosów, coś na kształt współczesnego, młodzieżowego "irokeza". Ten czub-"irokez", dając obecnej widowni kolejną szansę zidentyfikowania się z Wacławem, przydał memu bohaterowi dzikości, wręcz azjatyckości, którą uznaliśmy jednak za trochę przesadną. Przecież to intelektualista! I wtedy wsadzono mi na nos okulary, które tę ostrość wyrazu znakomicie złagodziły.

DANIEL OLBRYCHSKI (DYNDALSKI)

Bardzo się ucieszyłem na wieść o tym, że Andrzej Wajda filmuje "Zemstę", według mnie najlepszą komedię w historii teatru. Znam twórczość Moliera i komediopisarzy rosyjskich, ale "Zemście" nic nie dorówna. Ciekawe, że napisał ją żołnierz kampanii napoleońskiej, który miał prawo patrzeć na przegraną sprawę polską z jeszcze większą goryczą niż Mickiewicz czy Słowacki. A on tymczasem postanowił rozbawić ludzi sztuką napisaną z lekkością pióra fleminga.

"Zemsta" to jeden z tych utworów, który doprowadził mnie do zawodu aktora. Jeszcze będąc uczniem Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Batorego w Warszawie debiutowałem rolą Papkina. Potem w Teatrze Polskim grałem Cześnika. Wajda zadzwonił i powiedział mi, że robi "Zemstę". Gotów byłem zagrać w tym filmie nawet murarza, ale przestraszyłem się, czy nie będę musiał znowu być Papkinem albo Cześnikiem. Gdy usłyszałem, że chodzi o Dyndalskiego, fiknąłem koziołka z radości, chociaż rola nierozgarniętego starca stanowiła wyzwanie. Pod względem ilości tekstu jest raczej epizodyczna, ale cieszyło mnie, że mogłem "podawać piłkę" znakomitym kolegom. A jednak Wajda tak pokierował inscenizacją, że mój Dyndalski pojawia się w sumie dość często na ekranie.

No i pamiętna scena pisania listu pod dyktando Cześnika. Do sławnej sceny nie można podchodzić na kolanach. Staraliśmy się z Januszem Gajosem zagrać ją po swojemu, a naszym widzem był Papkin-Roman Polański, który maczając co chwilę pióro w kałamarzu, pisze testament. Wspaniały reżyser i aktor przeszkadzał, śmiał się do rozpuku i musieliśmy powtarzać ujęcia. Ale mieliśmy od razu pierwszą "recenzję". Mam nadzieję, że publiczność w kinach będzie się równie dobrze bawić na "Zemście".

Pierwsze próby wystawienia "Zemsty". Pierwsza ekranizacja

Aleksander Fredro zasłynął głównie jako autor komedii. Zemsta, najpopularniejsza i uznawana za najlepszą, była zarazem jedną z ostatnich. Podobnie jak większość pozostałych, miała swoją sceniczną premierę we Lwowie. Aktorzy tamtejszego teatru przyjaźnili się z Fredrą, który nierzadko z myślą o nich tworzył poszczególne postaci.

Pierwsze przedstawienie Zemsty odbyło się 17 lutego 1834 roku. Rejentem był Witalis Smochowski, Cześnikiem Jan Niepomucen Nowakowski. Tak oto przed bez mała dwustu laty rozpoczął się triumfalny pochód tej komedii przez polskie sceny, który trwa do dziś. Nie ma chyba w Polsce aktora, mowa o aktorach z największym dorobkiem, najwybitniejszych, który w swojej karierze nie wcielił się w postać Cześnika, Rejenta czy Papkina. Nierzadko ten sam wykonawca pojawiał się w różnych inscenizacjach sztuki Fredry, grając w każdej inną rolę.

Mieliśmy już także jedną ekranizację Zemsty. Był to, obok Przygody na Mariensztacie Leonarda Buczkowskiego, jeden z dwóch pierwszych polskich fabularnych filmów barwnych, który zrealizowali w 1956 roku Antoni Bohdziewicz i Bohdan Korzeniewski. W postać Klary wcieliła się debiutująca tą rolą Beata Tyszkiewicz, Rejenta zagrał Jacek Woszczerowicz, Cześnika Jan Kurnakowicz. Jako Wacław wystąpił Ryszard Barycz, uroki Podstoliny ukazała Danuta Szaflarska, przesławnego Papkina kreował Tadeusz Kondrat, a Dyndalskiego Edward Fertner.

Po drugiej stronie kamery

Podczas gdy przed kamerą aktorzy wydobywali z rymów Fredry humor i piękno języka, którym największy polski komediopisarz napisał Zemstę, filmowcy zgromadzeni po drugiej strony kamery dążyli, pod czujnym okiem Andrzeja Wajdy, do stworzenia równie wyrazistej, równie pięknej oprawy plastycznej i muzycznej filmu.

Ważne zadanie przypadło scenografii Tadeusza Kosarewicza i Magdaleny Dipont, z którymi współpracowała dekoratorka wnętrz Wiesława Chojkowska. Polegało ono w dużej mierze na poszerzeniu przestrzeni, w której rozgrywa się akcja. Film nabrał dzięki temu epickiego oddechu.

Ucieszyło mnie ponowne spotkanie z Tadeuszem Kosarewiczem - zwierza się twórca ekranizacji komedii Fredry. Przed laty spotkaliśmy się przy pracy nad filmem "Ziemia obiecana". Cieszyło mnie, że tym razem mogłem mu zaproponować "Zemstę", film zupełnie inny od tamtego. Kosarewicz zdobył ogromne doświadczenie w realizacji epickich filmów kostiumowych, głównie Wojciecha Hasa, w tym "Rękopisu znalezionego w Saragossie". Uznałem, że Tadeusz Kosarewicz to dziś w naszej kinematografii najbardziej odpowiedni scenograf dla "Zemsty".

Ucieszyłem się też, że kostiumy zaprojektuje Krystyna Zachwatowicz, wespół z Magdą Biedrzycką - mówi Wajda. A właściwie nie kostiumy, lecz ubiory, gdyż te typowe polskie stroje szlacheckie są, niestety, do niemożliwości zbanalizowane. Ja zaś chciałem, żeby aktorzy nosili ubrania, które ich bohaterowie naprawdę mieliby na sobie w taką śnieżną zimę, jaką widzimy w "Zemście".

Paweł Edelman, jeden z najzdolniejszych polskich operatorów, stoi być może u progu międzynarodowej sławy. Do ekipy Zemsty, w której filmował Romana Polańskiego jako aktora, przyszedł prosto z planu nagrodzonego w Cannes Złotą Palmą Pianisty, którego Polański był reżyserem. Zdjęcia Edelmana w "Panu Tadeuszu" były najlepszą rekomendacją, aby powierzyć mu również zrobienie zdjęć do "Zemsty" - mówi Wajda. Wiedziałem, że dzięki jego fotografii ten film będzie dynamiczny i pełen życia, co w wypadku adaptacji sztuki teatralnej jest szczególnie ważne. Nie zawiodła mnie również wspaniała grupa współpracowników Edelmana, gotowa wykonać w tych trudnych zimowych warunkach każde postawione przed nią operatorskie zadanie.

Muzyka w Zemście, podobnie zresztą jak w kilku innych filmach Andrzeja Wajdy, np. w Smudze cienia, Kronice wypadków miłosnych, Korczaku, Panu Tadeuszu czy Ziemi obiecanej, jest dziełem jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów - Wojciecha Kilara. W "Ziemi obiecanej" - mówi reżyser - pojawiał się walc, w "Panu Tadeuszu", w finale, polonez. Partytura "Zemsty" powinna współbrzmieć z klimatem ukazanego w filmie zdziczałego świata kłócących się z byle powodu, toteż zacietrzewieniu Cześnika i Rejenta będzie towarzyszyć mazur.

Skoro w Zemście tak ważna jest każda sylaba, publiczność musi ją wyraźnie usłyszeć, nawet jeśli aktor mówi szeptem albo na dalekim planie. Dźwięk mimo postępu technicznego, jaki nastąpił w ostatnich latach w polskiej kinematografii jest nadal jej piętą achillesową - uważa Andrzej Wajda. Jestem bardzo wdzięczny Małgorzacie Przedpełskiej-Bieniek i Grzegorzowi Lindemannowi, realizatorom ze studia Sonoria, z którymi współpracuję już nie pierwszy raz, za doskonałą obróbkę materiału dźwiękowego nagranego na planie. Jednakże dokonanie tych nagrań wolałem zlecić, tak jak i w "Panu Tadeuszu", dźwiękowcom francuskim. Jean-Pierre Duret i Jean-Francois Auger pracowali w trudnych warunkach, gdyż wszystkie dialogi rejestrowane były metodą stuprocentową, a urządzenia do wytwarzania śniegu, które przywiozła na plan firma Snow Business z Londynu, powodowały szum, potęgowany akustyką ogrodzienieckich ruin. Wszystkie te trudności pokonali niezawodni Duret i Auger. Wiersz Fredry dotrze do publiczności w postaci, którą aktorzy nadali mu w czasie zdjęć, na planie, przed kamerą. Tej ekspresji, tego dynamizmu, nigdy nie udałoby się powtórzyć w studio dźwiękowym.

Producenci i koproducenci

Zemsta Andrzeja Wajdy została wyprodukowana przez ARKĘ FILM Spółkę z o.o. zawiązaną wyłącznie w celu realizacji tego filmu. Koproducentami Zemsty zostali Vision Film Production i Telewizja Polska S.A.. Udziałowcy Arki to Akson Studio, założone i kierowane przez producenta Zemsty, Michała Kwiecińskiego oraz Studio Filmowe Perspektywa, którego kierownikiem artystycznym jest Janusz Morgenstern, również producent "Zemsty". Producentem filmu jest także Włodzimierz Otulak, prezes Vision – firmy w skład której, obok Vision Film Production, wchodzi Vision Film Distribution Company. Firma zaangażowała się w produkcję i dystrybucję dwóch wcześniejszych filmowych projektów Andrzeja Wajdy - Pana Tadeusza i wznowienia Ziemi obiecanej. W produkcji Pana Tadeusza uczestniczył też Michał Kwieciński.

Z Januszem Morgensternem wiąże Wajdę wieloletnia współpraca i przyjaźń, datująca się od czasów pierwszych filmów reżysera Zemsty: Pokolenia, Kanału, Popiołu i diamentu. Morgenstern był wówczas jego asystentem. W latach 80. i 90. Andrzej Wajda zrealizował w SF Perspektywa kilka filmów, m.in. Korczaka i Pierścionek z orłem w koronie.

Zachwyciłem się pomysłem sfilmowania "Zemsty", gdy przyszedł z nim do mnie Andrzej Wajda - mówi Michał Kwieciński. Realizacja tego filmu była jak dotąd największym wyzwaniem, z którym zmierzyłem się jako producent. Wystarczy powiedzieć, że od pomysłu do realizacji upłynęło półtora roku. Przygotowania zaczęliśmy od kompletowania obsady. Na szczęście są w Polsce aktorzy, którzy potrafią przekazać także z ekranu wspaniały wiersz Fredry. Ostateczna obsada "Zemsty" niemal w stu procentach odpowiada tej, którą reżyser proponował od początku.

W podejściu Andrzeja Wajdy do "Zemsty" urzekł mnie szacunek do tekstu Fredry - kontynuuje Kwieciński. Ta komedia stanowi ważną część tradycji polskiej kultury, kanonu naszej literatury. Reżyser, chcąc dać temu wyraz na ekranie, pomieścił w nie za długim, stuminutowym filmie, niemal całą jej treść. Zaangażował aktorów, co do których mógł mieć pewność, że potrafią zafascynować dzisiejszą, przeważnie młodzieżową publiczność komizmem i językiem Fredry.

Podczas zdjęć do "Zemsty" - kończy Kwieciński - dla mnie, jako dla producenta, jednym z najtrudniejszych zadań była walka z żywiołem zimowym, a raczej z jego brakiem. Prawdziwego śniegu mieliśmy jak na lekarstwo i musieliśmy sprowadzić sztuczny.

Kierownik produkcji filmu, Kamil Przełęcki, zapamiętał tę walkę jako ekscytującą przygodę. Pouczające były zwłaszcza wstępne negocjacje z niemieckim oddziałem londyńskiej firmy Snow Bussines, który przysłał do nas swoich angielskich pracowników z wieloma rodzajami śniegu do wyboru, uzależnionego od potrzeb i możliwości finansowych. Niesłusznie zakładaliśmy na wstępie, że musimy mieć prawdziwy śnieg - mówi Przełęcki. Okazało się, że sztuczny, zaoferowany przez Snow Bussines, wygląda tak realistycznie, że nie sposób odróżnić go od prawdziwego, a sprowadzenie go opłaca się ekipom filmowym bardziej niż wyczekiwanie zmiłowania przyrody.

Producentami wykonawczymi Zemsty byli Katarzyna Fukacz-Cebula i Jerzy Buchwald.

Romantycy? Skądże znowu!

W najmłodszych bohaterach Zemsty, Klarze i Wacławie, dostrzegano zazwyczaj postaci wywodzące się jakoby z już innej, romantycznej epoki, kierujące się w swym postępowaniu uczuciami, a nie wyrachowaniem. Tymczasem Klara i Wacław są nieodrodnymi dziećmi swoich rodziców i opiekunów. Klara, ze swym silnym charakterem, odziedziczonym po ojcu i stryju (Cześniku), przypomina przebojowe, despotyczne, władcze kobiety z naszych czasów. Dowodzą tego jej słowa ze sceny siódmej pierwszego aktu, skierowane do Papkina:

/.../ A kto spełni, co ja każę,

Ten powiedzie przed ołtarze,

Tego tylko będę żoną./.../

Zwróćmy uwagę na to: "co ja każę". A więc nie poślubi tego, kto zechce pojąć ją za żonę, ale kogoś, kto spełni jej stanowcze żądania. Nie tak wyrażają się kobiety romantycznego teatru.

Rejent Milczek - kontynuuje reżyser - wydał na świat syna, który też na pewno nie jest wydelikaconym romantycznym młodzieńcem. W scenie trzeciej drugiego aktu przekonuje Klarę, że skoro nie może się z nią połączyć "rozsądku zwykłą drogą", bo na przeszkodzie stoi kłótnia jej stryja z jego ojcem, należy pójść na skróty:

/.../ Po cóż w dawnej trwać kolei?

Dalej żwawo manowcami,

Gdzie zadnieje brzask nadziei,

Gdzie mniej ciemno jest przed nami /.../

A Klara - kończy Wajda swoją interpretację młodych bohaterów Zemsty - odpowiada mu w tym samym duchu:

/.../ Dobrze mówisz, idźmy śmiało!

Prostą drogą zyszczym mało /.../

Zdaniem Wajdy, przedstawianie Podstoliny jako romantycznej damy również jest niezgodne z jej prawdziwą osobowością. Jej czyny i słowa każą nam widzieć w niej wspaniały portret niefrasobliwej kobiecości, pewnej swych wdzięków. Podstolina:

/.../ Bo ja rzadko kiedy myślę,

alem za to chyża w dziele /.../

Te właśnie słowa - twierdzi autor filmu - są kluczem do tej postaci.

Zdaniem Wajdy, jedynie Papkin pochodzi z innego literackiego świata, z romansów, z opowieści rycerskich. To również sławny kapitano z komedii włoskich, w interpretacji Romana Polańskiego owiany jakąś trudną do opisania melancholią.

Jest jeszcze - mówi reżyser - stary safanduła Dyndalski, niegdyś też awanturnik i zabijaka. Dyndalski skapcaniał dopiero, gdy osiadł przy Cześniku i pozostał w jego cieniu, ale w młodych latach był w środowisku szlacheckim kimś, coś znaczył. Ze względu na tę drzemiącą w nim dawną chęć do bitki dobrze się stało, że zagrał go Daniel Olbrychski, znany z ekranu ze swojej walecznej przeszłości.

Streszczenie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Postacie Zemsty:

- Cześnik Raptusiewicz (JANUSZ GAJOS)

- Rejent Milczek (ANDRZEJ SEWERYN)

- Klara, wychowanka i bratanica Cześnika (AGATA BUZEK)

- Wacław, syn Rejenta (RAFAŁ KRÓLIKOWSKI)

- Papkin (ROMAN POLAŃSKI)

- Podstolina (KATARZYNA FIGURA)

- Dyndalski (DANIEL OLBRYCHSKI)

- Śmigalski (LECH DYBLIK)

- Perełka (CEZARY ŻAK)

Cześnik Raptusiewcz, mieszkający po sąsiedzku w tym samym zamku ze znienawidzonym przez siebie Rejentem Milczkiem, pragnie ożenić się z owdowiałą Podstoliną. Łasy jest na jej majątek. Nie wie jednak, że Podstolina sama szuka majętnego męża. Cześnik, świadom niedoskonałości swej urody i braku ogłady towarzyskiej, prosi wezwanego na pomoc Papkina, by go z nią wyswatał.

Papkin kreuje się na pożeracza serc niewieścich i wielkiego bohatera, a w rzeczywistości jest tchórzem i fantastą. Romantyczną miłością kocha Klarę, wychowanicę i bratanicę Cześnika. Tymczasem Klara jest zakochana w synu Rejenta Milczka, Wacławie, który odwzajemnia to uczucie. Młodzi zdają sobie sprawę, że ich miłość przechodzi ciężką próbę, gdyż ani ojciec Wacława, Rejent, ani stryj i opiekun Klary, Cześnik nie zamierzają zgodzić się na ich małżeństwo. Wacław gotów jest nawet porwać Klarę, by się z nią ożenić. Na to jednak Klara nie może przystać, w obawie przed popadnięciem w niesławę.

Na złość Cześnikowi Rejent zleca murarzom naprawę muru dzielącego zamek. Cześnik wpada w szał mimo, że przed chwilą Papkin przyniósł mu dobrą nowinę: Podstolina gotowa jest wyjść za niego. Cześnik zarządza przygotowania do ślubu, a Papkinowi każe rozpędzić murarzy. Jednak strachliwy "bohater" chowa się gdzieś w kącie. Gdy wychodzi z ukrycia i widzi, że przy murze nikogo już nie ma, wygłasza monolog na cześć własnego męstwa.

Do akcji wkracza Wacław. Przedstawia się jako komisarz Rejenta i dobrowolnie oddaje Papkinowi w niewolę. Ten prowadzi dumnie swojego "jeńca" przed oblicze Cześnika, który wyrzuca obu za drzwi. Wacław, chcąc być bliżej Klary, przekupuje Papkina sakiewką złota.

Klara próbuje zdobyć przychylność Cześnika dla Wacława, prosząc o wstawiennictwo Podstolinę. Okazuje się jednak, że Podstolina to miłość Wacława z jego studenckich czasów. Wacław oszukał ją wówczas, podając się za księcia, ale Podstolina puszcza kłamstwo w niepamięć, zamierza zerwać zaręczyny z Cześnikiem i wyjść za Wacława.

Sytuacja uczuciowa gmatwa się coraz bardziej, gdyż równocześnie Papkin wyznaje miłość Klarze. Ta żartem domaga się dowodu miłości w postaci... krokodyla!

Papkin:

/.../ Co za koncept, u kaduka!

Panom w głowie krokodyle,

Bo dziś każdy zgrozy szuka /.../

(Akt drugi, scena ósma)

Milczek sporządza pozew do sądu przeciwko Cześnikowi, którego obwinia o pobicie murarzy. Wymusza na nich korzystne dla siebie zeznania, po czym wyrzuca za drzwi, nie zapłaciwszy za pracę.

Papkin przynosi Rejentowi wiadomość, że Cześnik, wyzywa go na pojedynek. Rejent początkowo grzecznie słucha Papkina, a nawet częstuje winem. Aż tu nagle u Rejenta zjawia się też Podstolina, oświadczając, że przyjmuje jego propozycję, którą otrzymała od niego listownie i wita go jako synowa.

Papkin wraca do Cześnika z listem od Rejenta i wiadomością o decyzji Podstoliny, która wybrała Wacława. Cześnik wpada we wściekłość i szykuje zemstę. Chce zwabić do siebie Wacława i oddać mu za żonę Klarę. W tym celu dyktuje Dyndalskiemu, list do Wacława, pisany niby to jej ręką. Równocześnie Papkin, pewien, że wino podane przez Rejenta było zatrute, pisze swój testament.

Cześnik rezygnuje z nieudanych prób napisania listu. Każe sługom porwać Wacława i tak się też staje, a kochankowie, zaskoczeni obrotem sprawy, natychmiast zgadzają się wziąć ślub, którego udziela im ksiądz w kaplicy.

U Cześnika zjawia się Rejent - nie doczekał się na niego w miejscu wyznaczonym na pojedynek. Ani myśli zgodzić się na to małżeństwo, lecz w końcu - gdy wkracza Podstolina, oświadczając, że cały jej majątek przepisany został na Klarę, która ma go przejąć w dniu ślubu daje za wygraną. /.../ Dwa majątki kąsek gładki /.../ - zauważa Rejent. Godzi się z Cześnikiem i obaj błogosławią młodą parę.

Strona artystyczna filmu

ZDJĘCIA PAWŁA EDELMANA

Z operatorskiego punktu widzenia Zemsta była dla Pawła Edelmana filmem o wiele trudniejszym od Pana Tadeusza. Ekranizowanie poematu Mickiewicza dawało szansę powstania filmu epickiego, którego akcja rozgrywała się w różnych sceneriach. Utwór Fredry nie ma w sobie tego bogactwa, tej zmienności czasu i przestrzeni, napisany został bowiem z myślą o wystawianiu go na scenie teatralnej. Andrzej Wajda wyszedł z założenia, że należy dochować wierności pierwowzorowi literackiemu. Innowacje twórców filmu polegały na rozszerzeniu przestrzeni poprzez zainscenizowanie niektórych scen w całości lub częściowo w plenerze. Dzięki temu udało się niejako szerzej "otworzyć" fabułę, ożywić tekst. Wajda dokonał też drobnych przesunięć konstrukcyjnych: niektóre sceny, u Fredry następujące jedna po drugiej, na ekranie rozgrywają się równolegle, kilka scen zostało przestawionych w inne miejsca. Montaż Wandy Zeman zdynamizował całość.

Jednakże nadrzędnym założeniem przy pracy nad Zemstą było skierowanie obiektywu przede wszystkich na aktorów. Kamera nie powinna ich ograniczać. Z tej przesłanki wynikały decyzje inscenizacyjne i techniczne. Na planie z reguły najpierw próbowano całą scenę, potem całą rejestrowano w jednym ujęciu (tzw. mastershot), a na końcu kręcono dodatkowe ujęcia - zbliżenia, detale itd. Z tego względu Edelman uważa Zemstę za jeden z najtrudniejszych filmów w swoim dorobku, gdyż tutaj nie było cyzelowania poszczególnych krótkich ujęć. Przeważały długie ujęcia całościowe, nierzadko ze skomplikowaną jazdą kamery.

Edelman posługiwał się często szerokokątnymi obiektywami typu Close Focus, które pozwalają ustawić ostrość na obiekt znajdujący się zaledwie 30 cm przed przednią soczewką. Dzięki ich krótkiej ogniskowej, przy optymalnej przysłonie 5,6, ostre są również wszystkie dalsze plany. Twarz aktora oddalonego o 30 cm przed obiektywem ulega lekkiemu przerysowaniu, deformacji. Operator świadomie do niej dopuszczał, gdyż podkreślała komizm bohaterów Zemsty. Obiektywy Close Focus produkuje tylko firma Panavision. Sprowadził je jej polski oddział (Panavision Polska), z którym współpraca układała się bardzo dobrze.

W parze z wyborem szerokokątnych obiektywów szedł wybór formatu ekranu. Ciągle mając na celu zapewnienie aktorom maksymalnej swobody i poszerzenie przestrzeni inscenizacji, Wajda i Edelman zdecydowali się na format panoramiczny - cinemascope. Spośród dwóch systemów realizowania filmów w tym formacie - anamorfotycznego i Super 35 - autor zdjęć wybrał ten pierwszy, gdyż klatki na negatywie mają w nim względnie dużą powierzchnię, dzięki czemu odpadają kłopoty z ziarnem. A chcąc filmować z przysłoną 5,6 musiał użyć negatywu wysokoczułego, Eastman Kodak 500 ASA, który w systemie Super 35, gdzie klatki negatywu są mniejsze, mógłby ujawnić ziarno.

Pozostał do rozwiązania jeszcze jeden problem: takiego oświetlenia dekoracji w atelier, by nie krępowało aktorów i było właściwe niezależnie od sytuacji przed kamerą. Odpowiedzialny za oświetlenie Czarek Lisowski skonstruował na prośbę Edelmana specjalny reflektor, który nazwano "żyrandolem". Był to cylinder z rozpraszającego światło materiału, zamknięty od spodu takim samym materiałem. Wewnątrz znajdowało się wiele lamp żarowych o łącznej mocy 25 kilowatów. "Żyrandol", zawieszony nad dekoracją, oświetlał ją w całości silnie a zarazem miękko, przy czym intensywność światła można było regulować za pomocą osłony. "Żyrandol" był źródłem tzw. światła kluczowego, ale używano też oczywiście światła wypełniającego, przedniego i bocznego, które oddało szczególne usługi w portretowych ujęciach (zbliżeniach) aktorów.

Gdy mowa o świetle w Zemście, nie można pominąć jeszcze jednego istotnego zabiegu Andrzeja Wajdy: umiejscowienia akcji sztuki w porze zimowej. Reżyser nie chciał, by film ten był - jak Pan Tadeusz - utrzymany w intensywnych barwach i jasnej tonacji. Uważał, że potrzebny jest plastyczny odpowiednik ironii, z jaką Fredro ukazał bohaterów sztuki, knujących intrygi, prześcigających się we wzajemnym oszukiwaniu. Surowość panująca zimą w świetle i przyrodzie wnosi ten pożądany dystans, a wszechobecna wówczas biel nadaje obrazowi dominantę barwną i nie odciąga uwagi widzów od aktorów.

Zemstę kręcono dwiema kamerami Panavision, Panaflexem Millenium XL i Panaflexem Platinium. Pierwsza z nich jest najnowszym cackiem firmy Panavision. W porównaniu z innymi kamerami z serii Panaflex odznacza się jeszcze mniejszymi wymiarami i jeszcze zgrabniejszym kształtem.

W plenerach bardzo przydało się zdalnie sterowane ramię kamerowe Technocrane: z dużą swobodą podążało za aktorami przemieszczającymi się na zamkowym dziedzińcu, pośród krużganków lub wzdłuż muru granicznego - kości niezgody głównych bohaterów Zemsty.

SCENOGRAFIA TADEUSZA KOSAREWICZA I MAGDALENY DIPONT

Ponad ćwierć wieku temu Tadeusz Kosarewicz zaprojektował dla Andrzeja Wajdy scenografię do Ziemi obiecanej. Przy wspólnej pracy twórcy spotkali się ponownie dopiero teraz, na planie Zemsty, do której scenografię Kosarewicz zaprojektował wspólnie z Magdaleną Dipont. Dla Kosarewicza każde artystyczne spotkanie z Wajdą jest przeżyciem, przyjemnością, dopingiem do tego, by dać z siebie wszystko. Tak było również w przypadku Zemsty, która postawiła scenografa przed zgoła innymi zadaniami niż Ziemia obiecana. W tamtym filmie nie było ani jednej sceny atelierowej: wykorzystano autentyczne wnętrza łódzkich fabryk włókienniczych, zachowanych w niemal niezmienionym stanie od XIX wieku. Wnętrza te wymagały jedynie prac adaptacyjnych, które wykonał znakomicie Maciej Putowski. W Zemście wszystkie sceny rozgrywające się w zamkowych komnatach zrealizowano w atelier Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie, gdyż jedyny wykorzystany w tym filmie obiekt scenograficzny - zamek w Ogrodzieńcu - jest praktycznie pozbawiony wnętrz.

Pierwsza trudność przy projektowaniu scenografii Zemsty wiązała się ze znalezieniem tego jedynego obiektu. Tadeusz Kosarewicz pokazał Wajdzie wspomniany wyżej zamek, którym zafascynowany był od dawna, choć nigdy przedtem nie użył go w charakterze scenografii filmowej. Reżyser i scenografowie udali się na dokumentację do Ogrodzieńca jesienią, ale wyobrazili sobie, jak wspaniale, a jednocześnie niesamowicie zamkowe ruiny mogłyby wyglądać zimą, w śnieżnej bieli. Zrodził się więc pomysł, konsekwentnie potem zrealizowany, by akcja filmu rozgrywała się zimową porą.

Ruiny wymagały daleko idących prac adaptacyjnych, ale posiadały właściwą skalę, imponowały wielkością. A przecież sens ekranizowania Zemsty polegał m.in. na rozszerzeniu ograniczającej się do trzech pomieszczeń scenicznej przestrzeni sztuki Fredry. Większa przestrzeń wnosi do filmu oddech. Dialog na ekranie, w dodatku panoramicznym, gdy rozmówcy są oddaleni od siebie o kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt metrów, brzmi inaczej niż w teatrze, gdzie dzieli ich tylko sześciometrowa odległość.

Z faktu, że zamek posiadał takie a nie inne rozmiary i określoną bryłę wynikał logicznie układ wnętrz atelierowych. Kosarewiczowi i Dipont bardzo zależało na przejrzystości tego układu: widz miał bez trudu orientować się w topografii pomieszczeń.

Kolejną trudnością było harmonijne scenograficzne połączenie scen plenerowych, realizowanych w autentycznej zamkowej scenerii, z wnętrzowymi, kręconymi w atelier. Zdaniem Tadeusza Kosarewicza, udało się ją pokonać dzięki zgodnej współpracy wszystkich członków ekipy. Tu nikt nie okopywał się we własnym szańcu, ale wykonywał swoje zadanie z myślą o efekcie finalnym, jakim miała być spójna plastycznie wizja ukazanej na ekranie epoki. W takiej wizji nie mogły przecież ujawnić się jakiekolwiek "szwy" między wnętrzami a plenerem.

Tadeusz Kosarewicz szczególnie mocno podkreśla twórczy wkład Magdaleny Dipont oraz Wiesławy Chojkowskiej, odpowiedzialnej za dekorację wnętrz.

DEKORACJA WNĘTRZ W REALIZACJI WIESŁAWY CHOJKOWSKIEJ

Zgodnie z założeniem, że akcja Zemsty rozgrywa się w wieku XVIII, wystrój zamkowych wnętrz i dziedzińca musiał oddawać klimat polski sarmackiej, by współbrzmieć z wyrosłymi z tego klimatu charakterami bohaterów.

Część widocznego na ekranie umeblowania i sprzętów gospodarstwa domowego jest autentyczna. Pochodzi przeważnie z wieku XVII i została udostępniona przez kolekcjonerów prywatnych z Warszawy i Łodzi. Część trzeba było wykonać specjalnie do filmu. Zadania tego podjął się Euzebiusz Stawicki, współpracujący z Wiesławą Chojkowską mistrz stolarski. Autentyki w Zemście o m.in. skrzynie, szafy, fotele, krzesła, kredens, wspaniałe świeczniki w stylu przypominającym gotyk, a na dziedzińcu – kuźnia wraz z wyposażeniem oraz sprzęty gospodarskie: wózek, kosze, sita. Prawdziwe są również naczynia kuchenne, sztućce i piękne cynowe misy. Jedną z takich mis widzimy na początku filmu, w scenie, w której Cześnik każe sobie podać polewkę. Udało się też zdobyć przybory toaletowe pań: najróżniejsze puzderka, kasetki i szkatułki, wykonane ze srebra lub z kamienia, niekiedy przyozdobione malarskimi miniaturami.

Skonstruować trzeba było natomiast łoża Cześnika, Rejenta i Podstoliny. Siedem rozwieszonych we wnętrzach portretów sarmackich także powstało współcześnie, podobnie jak arras, ale są to doskonałe imitacje prawdziwych tego rodzaju dzieł sztuki z czasów Polski szlacheckiej. Na ekranie trudno lub wręcz nie sposób odróżnić autentycznych rekwizytów od podrobionych, zwłaszcza, że te drugie zostały odpowiednio spatynowane, by sprawiały wrażenie, że też są pochodzącymi sprzed stuleci autentykami. Doskonałym przykładem jest zamkowy herb, zrobiony współcześnie przez Jana Różnowicza, a wyglądający, dzięki spatynowaniu, nie tylko tak jakby powstał dwieście czy więcej lat temu, ale na dodatek doznał uszczerbku na skutek deszczu i działania promieni słonecznych.

KOSTIUMY KRYSTYNY ZACHWATOWICZ I MAGDY BIEDRZYCKIEJ

Projektowanie i wykonanie kostiumów do filmowej "Zemsty" Andrzeja Wajdy oraz wyszukiwanie gotowych, z magazynów filmowych i teatralnych, wynikało z kilku przyjętych na wstępie założeń. Najważniejsze dotyczyło umiejscowienia akcji utworu w XVIII stuleciu, a nie w XIX, jak robią to przeważnie teatralni inscenizatorzy większości komedii Aleksandra Fredry. Krystyna Zachwatowicz i Magda Biedrzycka uznały to cofnięcie fabuły w czasie za korzystne, gdyż stroje XVIII-wieczne są po prostu bardziej oryginalne, ciekawsze, a przy tym mniej ograne, opatrzone od strojów z następnego stulecia. W Muzeum Narodowym w Krakowie i Muzeum Narodowym w Warszawie zachowały się autentyczne kontusze, żupany i suknie z XVIII-wieku. Projektantki odwiedziły Działy Tkanin w tych placówkach, odrysowały jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny krój interesujących je strojów i przeniosły go do szytych na miarę, kostiumów Cześnika, Rejenta, Dyndalskiego, Wacława, Podstoliny i Klary.

Pozostanie przy dawnym kroju sprawiło, że ubiory, które mają na sobie aktorzy w "Zemście", nie są uproszczoną wersją kostiumu XVIII-wiecznego, ale stanowią ich wierne odwzorowanie. Historyczny krój od razu narzucił aktorom wygląd, sylwetkę i postawę ludzi z tamtej epoki - jak można mniemać oglądając XVIII-wieczne malarstwo czy ryciny. Mało tego: krój wymusił charakterystyczny chód i gestykulację. Krystyna Zachwatowicz i Magda Biedrzycka myślą zatem, że kostiumy w "Zemście" pomogły aktorom wcielić się w bohaterów komedii, zwłaszcza, że uszyte zostały z materiałów możliwie najbardziej zbliżonych do używanych w XVIII wieku, głównie z jedwabiu i płótna.

Janusz Gajos, filmowy Cześnik, mówi, że od początku, w swoim jedwabnym, paliowym (czyli koloru słomkowego) żupanie czuł się naturalnie, tak jakby nosił go zawsze. Bez trudu dopasował do niego chód i gesty, bo kostium swoim krojem niejako sam je wymusił.

Krystyna Zachwatowicz jest zdania, że nie można projektować kostiumów bez współpracy z aktorem, reżyserem i charakteryzatorem. Aktor nie zagra dobrze roli, jeśli nie przeistoczy się w swego bohatera. A nie dokona tego czując się źle w kostiumie, który mu zaproponowano. Dlatego Zachwatowicz i Biedrzycka robiły szereg prób kostiumowych, przymiarek, starały się uwzględniać uwagi i prośby aktorów. W użyciu były wtedy, tak jak w teatrach, wstępne wersje strojów, wykonane w całości z płótna. Dopiero wersję ostateczną, po dokonaniu wszystkich poprawek, szyto z jedwabiu. Taka procedura wydatnie obniżyła koszty.

Reżyser "Zemsty", Andrzej Wajda, zaakceptował z entuzjazmem pomysły obu projektantek kostiumów do tego filmu. Znakomicie przebiegała również współpraca z aktorami i charakteryzatorem Waldemarem Pokromskim gdyż próby charakteryzacji aktorów odbywały się w kostiumach.

Drugie założenie dotyczyło kolorystyki kostiumów. Projektantki uznały, że skoro scenerię fabuły tworzy szarawy pejzaż zimowy, zdjęcia Pawła Edelmana utrzymane są w przygaszonych barwach, a scenografia Tadeusza Kosarewicza i Magdaleny Dipont jest monochromatyczna, ograniczona powinna być również gama kolorystyczna kostiumów. I tak też się stało.

Trzecie założenie wynikało z faktu, że akcja "Zemsty" rozgrywa się w ciągu zaledwie jednego dnia. Toteż bohaterowie praktycznie nie zmieniają kostiumów. Ponadto jeden i ten sam strój lepiej utrwala charakter danej postaci, staje się dla widza jej znakiem rozpoznawczym.

W "Zemście" oglądamy niewiele kontuszy, gdyż akcja rozgrywa się głównie we wnętrzach, gdzie przecież noszono tylko żupany. Często tylko przód żupana uszyty był z drogiego materiału, zaś tył, przykryty zakładanym przy wychodzeniu z domu kontuszem - z płótna. Rozmiar ubioru można było w pewnych granicach regulować wszytymi z tyłu tasiemkami - ścieśnić go lub poluzować, tak jak się to robi dziś w kamizelkach do garniturów. Taki żupan widzimy w "Zemście" na Dyndalskim. Znano już wtedy stroje ocieplane (pikowane)- taki żupan nosi w filmie Wacław.

Zachwatowicz i Biedrzycka przywiązywały do takich szczegółów ogromną wagę. Kolejnym na to dowodem jest zdobycie nicianych guzików, typowych dla XVIII-wiecznych ubiorów męskich.Dziś w Polsce robi się je tylko do sutann, a więc są one wyłącznie w kolorze czarnym. Innych nikt nie produkuje ani nie sprzedaje. Krystyna Zachwatowicz zapamiętała z czasów, w których pracowała w jednym z teatrów w Paryżu, że są tam magazyny oferujący niciane guziki w różnych kolorach. Tak się złożyło, że grający Papkina Roman Polański kończył w Paryżu prace nad swoim filmem "Pianista". Był bardzo zajęty, nie mógł przyjechać do Warszawy na przymiarkę kostiumu i próbę charakteryzacji. Krystyna Zachwatowicz udała się więc wraz z Waldemarem Pokromskim do Paryża. Mogła przy okazji kupić niezbędne niciane guziczki, które możemy dostrzec w żupanach Cześnika, Milczka i Wacława .

W jednym wypadku świadomie zrezygnowano z przyozdabiania kostiumów autentycznymi, pod względem historycznym, detalami. Chodziło o kosztowne spinki przy kołnierzach. Takie świecidełko, znajdując się przecież tuż pod twarzą aktora, odciągałoby od niej wzrok widza, zwłaszcza, jeśli sfilmowana została w bliskim planie.

Krystynie Zachwatowicz i Magdzie Biedrzyckiej najwięcej problemów przysporzyło znalezienie odpowiedniego kostiumu dla Papkina. Postanowiły przyodziać "Lwa Północy" w mundur, który nie byłby jednak mundurem żadnej konkretnej formacji wojskowej, a jednocześnie kojarzył się z XVIII stuleciem. Widz, nawet nie znający historii ubiorów, fałsz i anachronizm dostrzeże nieomylnie.

Na pierwszą przymiarkę projektantki przygotowały Romanowi Polańskiemu gotowy mundur z zasobów teatralnych. Polańskiemu, który bardzo pomagał w znalezieniu najwłaściwszego rozwiązania, spodobało się zestawienie kolorów munduru - czarnego i ciemnozielonego - z jasną kamizelką. Pozostawiono je w mundurze uszytym na miarę, w którym ostatecznie gra w filmie. Wysokie buty i francuski, XVIII-wieczny kapelusz wojskowy zdobyła, dzięki swoim znajomościom w londyńskich magazynach wytwórni filmowych, Magda Biedrzycka.

Łatwiej poszło z kostiumami dla kobiecych bohaterek "Zemsty". Krystyna Zachwatowicz nie miała wątpliwości, że Podstolinie (Katarzyna Figura), która przecież jest wdową, nie przystoi nosić żadnej innej - poza czarną - sukni. Strój Klary wyraźnie podkreśla epokę. Z uszyciem odpowiedniej sukni nie było kłopotu - Agata Buzek, ze swoją oryginalną urodą i smukłą sylwetką, w każdym ubiorze prezentuje się znakomicie.

Jak już wspomniano, pracy nad kostiumem, a więc nad stworzeniem zewnętrznego wizerunku bohatera, nie można uznać za zakończonej, jeśli nie zwieńczy jej dobra charakteryzacja. Ma przecież powstać wizerunek całej postaci. Tu po raz kolejny ważną rolę odegrała atmosfera porozumienia między reżyserem, aktorami, projektantkami kostiumów i charakteryzatorem. Krystyna Zachwatowicz zaproponowała, by Wacław miał typowy dla XVIII wieku "czub" z włosów na wygolonej głowie i okulary nadające mu wygląd intelektualisty. Waldemar Pokromski podchwycił te pomysły i z talentem je zrealizował, spotkały się one też z uznaniem Andrzeja Wajdy. Z wdzięcznością przyjął je Rafał Królikowski - widząc w nich pomoc w stworzeniu na ekranie postaci Wacława

MUZYKA WOJCIECHA KILARA

Spośród filmów zrealizowanych przez Andrzeja Wajdę, Zemsta jest szóstym, do którego muzykę skomponował Wojciech Kilar. Współpraca obu artystów zaczęła się przy "Ziemi obiecanej", znajdując swoją kontynuację w Smudze cienia, Kronice wypadków miłosnych, Korczaku i Panu Tadeuszu.

Teraz przyszła Zemsta, która postawiła kompozytora przed bardzo trudnym wyzwaniem. Andrzej Wajda zwierzył się żartobliwie Kilarowi, że woli ten film reżyserować, niż gdyby miał pisać do niego muzykę. Zasadnicza trudność polegała na tym, że dla muzyki zostaje tu bardzo niewiele miejsca. Zarówno dla reżysera jak i kompozytora było bowiem oczywiste, że nie może ona pojawiać się wtedy, gdy słychać cudowny wiersz Fredry, bo by go tylko zbanalizowała. Muzyka może być jedynie tam, gdzie wiersza nie ma. Ponadto towarzyszy oczywiście napisom czołowym i końcowym.

Drugim problemem było znalezienie właściwego klucza stylistycznego. Gdy komponuje się muzykę do komedii, istnieje niebezpieczeństwo sięgnięcia po łatwe chwyty, polegające np. na wydobyciu komicznych brzmień z instrumentów. W wypadku Zemsty nie było o tym mowy. Kilar uważa wprawdzie sztukę Fredry i film Wajdy za bardzo śmieszne, ale dostrzega kryjącą się za tą śmiesznością gorzką refleksję, szczególnie mocno zaakcentowaną na ekranie. Refleksja ta dotyczy sarmackich, tromtadrackich cech polskiego charakteru narodowego, które przejawiały się w przeszłości i przejawiają się niestety nadal. W Zemście skupia je w sobie głównie Cześnik. Kilar postanowił podkreślić je w swojej partyturze. W mazurze, który w tym celu skomponował, słychać - jak sądzi - echa tej nie wymarłej tromtadrackiej sarmackości. Kompozytor charakteryzuje ten utwór jako "szorstki" w brzmieniu, "szlachecko-wiejski" w charakterze.

Inny rodzaj muzyki towarzyszy młodym bohaterom Zemsty - Klarze i Wacławowi. To już nie są zaściankowe szlachciury, to jest oświeceniowa, prąca do przodu młodzież. Dlatego, gdy pojawiają się na ekranie, zamiast "siermiężnego" mazura słyszymy bardziej wykwintną kompozycję, utrzymaną w duchu rokokowym.

W finałowej scenie filmu chór śpiewa: "Zgoda, zgoda!" do melodii ludowej z rzeszowskiego, którą Wojciech Kilar odnalazł w zbiorze Oskara Kolberga. Muzykę w Zemście Andrzeja Wajdy gra Wielka Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej w Warszawie pod dyrekcją swego nowego szefa, Antoniego Wita. Nagrań dokonano w Studio im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie, 9 i 10 sierpnia 2002 roku.

MONTAŻ WANDY ZEMAN

"Zemsta" jest czwartym filmem Andrzeja Wajdy montowanym przez Wandę Zeman. Wcześniejsze to Wielki Tydzień, Panna Nikt oraz Pan Tadeusz. Reżyser obdarzył swoją montażystkę zaufaniem, które było dla niej czynnikiem mobilizującym do pracy ze zdwojoną energią. Zemsta to jeden z tych filmów, którym Zeman bez najmniejszego przymusu, wręcz z radością poświęciła się bez reszty. Czasem, po całym dniu spędzonym w montażowni przychodziła do domu, gdzie przychodził jej do głowy nowy pomysł. Nie mogła się doczekać chwili, w której mogła zaproponować go reżyserowi. Zdaniem Wandy Zeman, ta radość tworzenia brała się ze stworzonej przez Wajdę atmosfery harmonijnej współpracy wszystkich członków ekipy. Montażystka szczególnie ceni sobie wkład autora zdjęć, Pawła Edelmana, który filmując każdą scenę kolejno z wielu punktów widzenia (ustawień) kamery, dostarczył moc materiału do montażu - było więc z czego wybierać. Urozmaicając dialog np. wymownym spojrzeniem którejś z postaci, przebitką krajobrazową lub detalem pięknej scenografii Tadeusza Kosarewicza, Zeman podtrzymywała rytm Fredrowskiego wiersza: takie było podstawowe zadanie montażu Zemsty.

W trakcie pracy nad tym filmem Wanda Zeman nie napotkała na większe trudności, a jedyna poważniejsza wątpliwość dotyczyła prologu. Po rozpoczynającej film wędrówce komicznej postaci Papkina przez śnieg do zamku przychodzi scena rozgrywająca się na zamkowym dziedzińcu. Następuje w niej prezentacja głównych bohaterów opowieści, zarysowane zostają konflikty między nimi. W pierwszej wersji montażowej, w scenie tej był dialog, który raczej utrudniał niż ułatwiał widzowi połapanie się w sytuacji. W drugiej, ostatecznej wersji zrezygnowano z dialogu: ekspozycja filmu, nadal pełniąc wyznaczone jej funkcje przedstawienia postaci i nakreślenia konfliktów, nabrała większej czytelności.

Zemstę montowano tradycyjnie, bezpośrednio na taśmie światłoczułej, z pominięciem montażu elektronicznego. Prace, rozpoczęte po zakończeniu zdjęć, pochłonęły około dwóch miesięcy - maj i czerwiec 2002 roku.

Sylwetki aktorów

JANUSZ GAJOS (Cześnik)

Jeden z najwybitniejszych polskich aktorów teatralnych, telewizyjnych i filmowych. W roku 2002, w dramacie polityczno-obyczajowym Wojciecha Wójcika Tam i z powrotem wspaniale zagrał lekarza, byłego akowca, usiłującego w czasach PRL wyjechać na Zachód. W świeżej pamięci mamy również jego komiczny popis w filmie Jacka Bromskiego To ja, złodziej i dramatyczne epizody z Przedwiośnia Filipa Bajona oraz z biograficznego fresku Jerzego Antczaka Chopin. Pragnienie miłości. Oglądaliśmy go też w Weiserze Wojciecha Marczewskiego.

Na dużym ekranie Janusz Gajos zadebiutował na trzecim roku studiów na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, w dramacie społeczno-psychologicznym Janusza Weycherta Obok prawdy (1964). W tym samym roku zagrał w Panience z okienka Marii Kaniewskiej. Na ekranach telewizyjnych zobaczyliśmy go rok później w roli Janka Kosa, w serialu wojennym Konrada Nałęckiego Czterej pancerni i pies. Został wówczas okrzyknięty najpopularniejszym aktorem polskim. Uwielbiana przez telewidzów rola Janka stała się legendą, lecz jednocześnie etykietą przyklejoną młodemu aktorowi.

Tytułowa rola w komedii Milioner przyniosła Gajosowi pierwszą poważną nagrodę na FPFF w Gdańsku w 1977 roku. Wtedy też odnotował drugoplanowy, ale udany występ w Limuzynie Dajmler Benz Filipa Bajona. W 1980 roku, w Kontrakcie Krzysztofa Zanussiego, ponownie ujawnił poczucie satyry i komizmu, zaś w rok później powtórzył gdański sukces dzięki wstrząsającej kreacji w telewizyjnym Wahadełku Bajona.

W głośnym, zrealizowanym w 1981 roku, ale przez siedem lat objętym zakazem wyświetlania Przesłuchaniu Ryszarda Bugajskiego, Gajos wcielił się w brutalnego ubeka z czasów stalinowskich. Dopiero w 1989 roku, po "odblokowaniu" filmu, otrzymał za tę rolę na przeniesionym już wtedy do Gdyni FPFF. W rok później, aktorskim popisem w roli cenzora w Ucieczce z kina wolność zapewnił sobie kolejną nagrodę na FPFF.

Lata 90. to okres wybitnych aktorskich osiągnięć Gajosa. Artysta sięgnął po nie m.in. w Psach Władysława Pasikowskiego, Szwadronie Juliusza Machulskiego, Trzech kolorach. Białym Krzysztofa Kieślowskiego, Łagodnej Mariusza Trelińskiego, w filmach Janusza Zaorskiego Piłkarski poker i Szczęśliwego Nowego Jorku, a także w sensacyjnej komedii Macieja Dutkiewicza Fuks.

Reżyser Zemsty, Andrzej Wajda, powierzył Gajosowi niewielką rolę w Człowieku z żelaza (1981), zaś w roku 2000 główną w spektaklu telewizyjnym Bigda idzie!!!, zagraną brawurowo.

Janusz Gajos stworzył wiele niezapomnianych kreacji na scenie, m.in. w takich sztukach jak Baal Bertolda Brechta, Wujaszek Wania Antoniego Czechowa, Ławeczka Aleksandra Gelmana, Msza za miasto Arras według powieści Andrzeja Szczypiorskiego, Makbet Williama Szekspira (rola tytułowa), czy Simpatico Sama Sheparda. Gajos jest obecnie aktorem Teatru Powszechnego w Warszawie.

Do legendy Teatru Telewizji przeszła rola, którą Janusz Gajos zagrał w spektaklu wyreżyserowanym przez Kazimierza Kutza Opowieści Hollywoodu. Nie ustępowała jej inna kreacja ze szklanego ekranu - w sztuce Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna.

Janusza Gajosa uhonorowano m.in. dwoma Wiktorami (1987,1993), jednym Super Wiktorem(1994), dwiema Złotymi Kaczkami (1991,1992) oraz dwiema Srebrnymi Maskami (1966, 1996).

ANDRZEJ SEWERYN (Rejent Milczek)

Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie (1968). Zadebiutował zaraz po studiach w warszawskim Teatrze Ateneum. Do roku 1980 był aktorem tej sceny (zagrał znaczące role w spektaklach Janusza Warmińskiego - w Biesach, Głupim Jakubie, Czajce), a następnie teatrów francuskich, takich jak m.in. Odeon i Chaillot w Paryżu, TNP w Lyonie. Od 1993 r. występuje w Comedie Francaise w Paryżu. Jest trzecim zagranicznym i pierwszym polskim aktorem w 300-letnich dziejach tej słynnej francuskiej sceny narodowej. Zagrał na niej m.in. tytułowe role w Don Juanie i Mizantropie Moliera (z tą drugą przyjechał w 2000 r. do Warszawy, spektakl reżyserował Jacques Lassalle), Klaudiusza w Hamlecie Szekspira, Prezydenta w Intrydze i miłości Schillera, a ostatnio Shylocka w Kupcu weneckim Szekspira, pana Jourdan w Mieszczaninie szlachcicem Moliera. W latach 1984-1988 był związany z Międzynarodowym Centrum Kreacji Teatralnej Petera Brooka. Wystąpił w jego sławnym widowisku Mahabharata.

Andrzej Seweryn debiutował na dużym ekranie główną męską rolą w Albumie polskim Jana Rybkowskiego (1969), a pierwszą wybitną kreację filmową stworzył w Ziemi obiecanej Andrzeja Wajdy. Za grę w Dyrygencie tego samego reżysera otrzymał w 1980 r. Srebrnego Niedźwiedzia na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie, a za występ w Amoku Joela Fargesa - główną nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Kairze (1994). Wśród najważniejszych filmów w dorobku Seweryna znajdują się, obok już wymienionych i Ziemi obiecanej, następujące tytuły: Noce i dnie, Na Srebrnym Globie (reż. Andrzej Żuławski), Bestia (reż. Jerzy Domaradzki), Bez znieczulenia, Człowiek z żelaza, Danton (reż. Andrzej Wajda), Roman i Magda (reż. Sylwester Chęciński), Lista Schindlera (reż. Steven Spielberg), Indochiny (reż. Regis Wargnier), Całkowite zaćmienie (reż. Agnieszka Holland), Genealogies d'un crime (reż. Raul Ruiz), Ogniem i mieczem (reż. Jerzy Hoffman), Billboard Łukasza Zadrzyńskiego.

W 1999 r. aktor olśnił publiczność i krytykę swoją interpretacją postaci Sędziego w Panu Tadeuszu Andrzeja Wajdy. Po ukończeniu zdjęć do filmu ponownie spotkał się z jego reżyserem - tym razem na planie spektaklu Teatru Telewizji Bigda idzie!!!

Interesującą kreację stworzył rolę Stefana Kardynała Wyszyńskiego w filmie Teresy Kotlarczyk Prymas. Trzy lata z tysiąca. Najnowsze filmy z udziałem Seweryna to, obok Zemsty, Je reclame le prison, w którym zagrał u boku Marthe Keller (reżyserował Alain Tasma) oraz A ton image (reżyseria Aruna Villiers; polskiemu aktorowi partnerują Nastassja Kinski i Christophe Lambert).

Telewizyjny rozdział filmografii Seweryna zawiera m.in. trzy głośne tytuły polskie: Przejście podziemne (reż. Krzysztof Kieślowski) oraz seriale Polskie drogi (reż. Janusz Morgenstern) i Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy (reż. Jerzy Sztwiertnia).

Artysta wyreżyserował dla Teatru Telewizji sztukę Moliera Tartuffe i zagrał na tej mającej największą publiczność polskiej scenie szereg ciekawych ról, np. w Ryszardzie III Szekspira czy w Krawcu Mrożka; za tę ostatnią otrzymał w 1997 r. Nagrodę Państwową. W sezonie 1999/2000 Andrzej Seweryn wyreżyserował w Comedie Francaise Małżeństwo z musu Moliera.

Andrzej Seweryn został odznaczony przez prezydenta Jacquesa Chiraca Państwowym Orderem Zasługi (Ordre National du Merite). Jest też laureatem nagrody dla najlepszego aktora, którą przyznaje francuski Związek Krytyków Teatralnych i Muzycznych (zdobył ją za rolę w sztuce Hugo von Hoffmanstahl Trudny człowiek) oraz kawalerem francuskiego Orderu Sztuki i Literatury. W 1997 r. otrzymał Krzyż Kawalerski Polonia Restituta, a także Dyplom Ministra Spraw Zagranicznych za wybitne zasługi dla kultury polskiej w świecie.

ROMAN POLAŃSKI (Papkin)

W legendarną postać z Zemsty Aleksandra Fredry wcielił się jeden z najwybitniejszych reżyserów filmowych (i teatralnych) świata, także znakomity aktor. Na planie zjawił się po ukończeniu swego najnowszego filmu nagrodzonego Złotą Palmą na festiwalu w Cannes Pianisty, ekranizacji okupacyjnych wspomnień kompozytora i pianisty, Władysława Szpilmana.

Pierwszy pełnometrażowy film Polańskiego, Nóż w wodzie (1961), był nominowany do Oscara w kategorii "najlepszy film zagraniczny". Złe przyjęcie tego znakomitego, nowatorskiego dzieła przez władze PRL zmusiło reżysera do wyemigrowania z kraju. Nakręcony w USA sataniczny horror Dziecko Rosemary (1968) według powieści Iry Levina przyniósł Oscara aktorce Ruth Gordon za najlepszą żeńską rolę żeńską, a Polańskiemu nominację do Oscara za scenariusz adaptowany.

Innemu słynnemu filmowi Polańskiego czarnemu kryminałowi Chinatown (1974) Robert Towne zawdzięcza Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny. Film ten uzyskał ponadto nominacje do Oscara w dziesięciu kategoriach, w tym dla najlepszego filmu roku i za reżyserię, którą wcześniej wyróżniono Złotym Globem.

Trzema Oscarami: za zdjęcia, scenografię i kostiumy wyróżniono romantyczny obraz Tess (1980), któremu przyznano także Złote Globy dla najlepszego filmu zagranicznego i dla Nastassji Kinski jako najlepszej aktorki. We Francji Tess uhonorowano Cezarami dla najlepszego filmu francuskiego za reżyserię i zdjęcia. Za Matnię Roman Polański otrzymał w Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie w 1966 roku, za Wstręt - rok wcześniej Srebrnego Niedźwiedzia i Nagrodę FIPRESCI na tymże festiwalu.

Roman Polański urodził się w Paryżu. Jako 3-latek wraz z rodzicami przeprowadził się do Krakowa, a następnie do Warszawy. Wybuch wojny, ucieczka z getta żydowskiego, wywóz rodziców do obozu koncentracyjnego a w konsekwencji śmierć matki dały Polańskiemu trudną szkołę życia. Po wojnie otrzymał pierwszą pracę w radiu, a następnie w Teatrze Młodego Widza. Aktorskim debiutem Polańskiego był epizod w w noweli Konrada Nałęckiego Jacek (z nowelowego cyklu) Trzy opowieści.

W 1954 roku Roman Polański rozpoczął studia na Wydziale Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi, gdzie od razu dostrzeżono jego talent. W latach studenckich nakręcił świetne etiudy, np. Morderstwo i Rozbijemy zabawę. Największą sławę zdobyli jednak Dwaj ludzie z szafą, który przyniósł Polańskiemu pierwsze międzynarodowe laury, m.in. w Brukseli, San Francisco i Amsterdamie. Podczas studiów Polański zagrał epizodyczne role m.in. w Pokoleniu i Kanale Andrzeja Wajdy, a po opuszczeniu murów uczelni w Zezowatym szczęściu Andrzeja Munka, w filmie Janusza Morgensterna Do widzenia do jutra, Niewinnych czarodziejach Wajdy i kilku innych filmach.

Rok 1961 był dla Polańskiego ważny nie tylko ze względu na premierę i perturbacje związane z Nożem w wodzie. Wówczas nakręcił także dwa ważne filmy krótkometrażowe, z których Gruby i chudy był jego zagranicznym debiutem, a Ssaki powstały w warunkach pierwszej prywatnej produkcji w PRL.

Oprócz już wymienionych, Roman Polański wyreżyserował m.in. takie pełnometrażowe filmy kinowe jak Nieustraszeni pogromcy wampirów, Tragedia Makbeta, Lokator, Piraci, Frantic, Gorzkie gody i Dziewiąte wrota. W kilku własnych filmach, np. w Nieustraszonych pogromcach wampirów, w Chinatown i Lokatorze, wystąpił jako aktor. Grywał także w filmach innych reżyserów; w Polsce oglądaliśmy go jako śledczego w Czystej formalności Giuseppe Tornatore.

Karierę reżysera teatralnego Polański rozpoczął od opery. W 1974 roku wystawił Lulu Albana Berga, zaś w dwa lata później - Rigoletta Giuseppe Verdiego. W 1997 roku wyreżyserował w wiedeńskim Raimund Theater musicalową wersję Nieustraszonych pogromcach wampirów "Tanz Der Wampire" Das Musical. Przedstawienie dwa lata nie schodziło z afisza.

Jednakże największym sukcesem Polańskiego w tej dziedzinie jest trzykrotna inscenizacja Amadeusza Petera Schaffera. W każdej reżyser grał rolę tytułową. Pierwsza miała miejsce w Teatrze Na Woli w Warszawie, gdzie w roli Salieriego partnerował mu Tadeusz Łomnicki.

Roman Polański posiada Dyplom Honorowego Obywatela Miasta Łodzi. Jest Doktorem Honoris Causa tamtejszej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej. W roku 1989 na polskim rynku wydawniczym ukazała się jego autobiografia pt. Roman.

DANIEL OLBRYCHSKI (Dyndalski)

Obecnie gra w Starej baśni Jerzego Hoffmana. W roku 2002 na festiwalu w Karlovych Varach zaprezentowano austriacki film Lukasa Stepanika Gebirtig. W kraju podziwiany ostatnio w dwóch filmach Andrzeja Wajdy - Panu Tadeuszu i wznowionej Ziemi obiecanej, zadebiutował na dużym ekranie rolą w wojennym dramacie Janusza Nasfetera Ranny w lesie (1963).

W dwa lata później zagrał Rafała Olbromskiego w Popiołach Wajdy - i to był przełomowy moment w karierze aktora. Rolą tą zapoczątkował wieloletnią, niezwykle owocną współpracę z reżyserem Zemsty i galerię niespokojnych, romantycznych bohaterów. Lista filmów Wajdy, w których zagrał Daniel Olbrychski obejmuje, obok już wymienionych, następujące tytuły: Wszystko na sprzedaż, Polowanie na muchy, Krajobraz po bitwie, Brzezina, Piłat i inni, Wesele, Panny z Wilka, Eine Liebe in Deutschland/Un Amour en Allemange (TVP: Miłość w Niemczech).

Olbrychski wystąpił także w wielu filmach innych polskich reżyserów. Krzysztof Zanussi obsadził go m.in. w telewizyjnym Zaliczeniu, Strukturze kryształu i telewizyjnym Ostatnim kręgu. Jerzy Hoffman powierzył mu role w Panu Wołodyjowskim, Potopie, Ogniem i mieczem. Pod kierunkiem Kazimierza Kutza aktor grał z kolei w Skoku i Soli ziemi czarnej. Z Januszem Morgensternem spotkał się na planie Jowity. Wystąpił też m.in. w Kung fu Janusza Kijowskiego, Siekierezadzie Witolda Leszczyńskiego, Bokserze Juliana Dziedziny, Kolejności uczuć Radosława Piwowarskiego, Pestce Krystyny Jandy, Ga-ga, chwała bohaterom Piotra Szulkina, a niedawno w obrazie Jacka Bromskiego To ja, złodziej oraz w Przedwiośniu Filipa Bajona.

Daniel Olbrychski ma na swym koncie występy w filmach niemieckich (Blaszany bębenek Volkera Schloendorffa, Rosa Luksemburg Margaretty von Trotty), francuskich (La Truite Josepha Loseya, Les uns et les autres Claude'a Leloucha), amerykańskich (Unbearable Lightness of Being Philipa Kaufmnana) oraz węgierskich, rosyjskich, greckich i włoskich.

Olbrychski, odkryty dla sceny przez Adama Hanuszkiewicza, znany jest ponadto z wybitnych kreacji w teatrach polskich (gł. w Teatrze Narodowym w Warszawie) i francuskich. Stworzył je w takich spektaklach jak Hamlet, Śluby panieńskie, Beniowski, Wacława dzieje, Zemsta, Cyd, Przeminęło z wiatrem. Obecnie przygotowuje własną produkcję teatralną. Będzie to dwuaktowa komedia Charlesa Dyee'a "Klatka schodowa", w przekładzie Michała Ronikiera. Aktor ma nadzieję, że partnerować mu będzie Jerzy Radziwiłowicz, a reżyserować Zbigniew Zapasiewicz.

W Teatrze Telewizji Olbrychski grał m.in. w Otellu (reż. Andrzej Chrzanowski), Księdzu Marku i Makbecie (oba przedstawienia w reż. Krzysztofa Nazara).

Daniel Olbrychski otrzymał wiele nagród i odznaczeń, w tym Krzyż Komandorski Orderu Polonia Restituta oraz Komandorię Sztuki i Literatury przyznaną mu przez rząd francuski.

KATARZYNA FIGURA (Podstolina)

Jedna z najpopularniejszych polskich aktorek telewizyjnych i kinowych. Nominowana do Orła - Polskiej Nagrody Filmowej - za drugoplanową rolę w romantycznej komedii Piotra Wereśniaka Zakochani. Ostatnio oglądaliśmy ją w Pianiście Romana Polańskiego, gdzie udowodniła, że nawet z krótkiego epizodu (tzw. cameo) potrafi zrobić aktorską perełkę. Katarzyna Figura rozpoczęła karierę filmową jeszcze podczas nauki w PWST w Warszawie. W 1983 roku wcieliła się w rolę młodej dziewczyny Laury będącej natchnieniem Kazimierza Przerwy-Tetmajera w filmie Jacka Kasprowicza Przeznaczenie. Następnie wystąpiła w kostiumowym obrazie Wojciecha Hasa Osobisty pamiętnik grzesznika... przez niego samego spisany. W fantastyczno-naukowej komedii Piotra Szulkina Ga, ga. Chwała bohaterom partnerowała Danielowi Olbrychskiemu. W Pierścieniu i róży Jerzego Gruzy świetnie wyczuła baśniową konwencję tej opowieści dla dzieci. Baśnią dla starszej młodzieży można nazwać inny film z udziałem tej obdarzonej oryginalną urodą aktorki - Kingsajz Juliusza Machulskiego.

Przełomowym filmem w karierze Figury okazała się nostalgiczna komedia Radosława Piwowarskiego Pociąg do Hollywood. Zagrała w niej młodą dziewczynę z prowincjonalnego miasteczka marzącą o karierze gwiazdy filmowej.

Zdobytą w latach 80. sympatię widzów przypieczętowała w 1988 roku Złota Kaczka dla najpopularniejszej aktorki - nagroda w plebiscycie czytelników magazynu "Film", a ugruntowała rok później występujac w roli "superblondynki" w erotycznej komedii Marka Koterskiego Porno.

Po tych sukcesach aktorka próbowała swoich sił poza granicami kraju, stając się jedną z niewielu polskich aktorek, które pracują w Hollywood. Pojawiła się w filmach Roberta Altmana Gracz i Pret-a-porter. Wystąpiła w telewizyjnych obrazach Fatal Past i Red Shoes Diary, a także w filmach francuskich i hiszpańskich.

Po powrocie do kraju odniosła duże sukcesy w rodzimych produkcjach. Zagrała w trzech filmach Andrzeja Kondratiuka: Mlecznej drodze, Wrzecionie czasu i Zegarze słonecznym. Radosław Piwowarski obsadził ją w Autoportrecie z kochanką w roli pięknej, ekscentrycznej a zarazem dojrzałej kobiety, która wiąże się z 19-letnim chłopakiem. W Historiach miłosnych Jerzego Stuhra brawurowo zagrała w niewierną, chciwą, a jednak kochaną przez męża żonę. Znalazła się w imponującej obsadzie tragikomedii Janusza Zaorskiego Szczęśliwego Nowego Jorku, u boku Janusza Gajosa, Bogusława Lindy, Cezarego Pazury i Zbigniewa Zamachowskiego. Widzowie oglądali ją w cieszącej się zawrotnym powodzeniem komedii kryminalnej Juliusza Machulskiego Kiler oraz w jej kontynuacji - Kilerów dwóch tego samego reżysera. W 1999 roku otrzymała nagrodę na FPFF w Gdyni za pierwszoplanową rolę kobiecą w filmie Marka Koterskiego Ajlawju. Wcieliła się w rolę kobiety "po przejściach", spragnionej uczucia i stałego związku. W tym samym roku zagrała w wojennej komedii Janusza Majewskiego Złoto dezerterów. Jesienią 2001 roku na ekrany wszedł dramat sensacyjny Piotra Wereśniaka Stacja, w którym Katarzyna Figura zagrała epizod.

Aktorka pojawia się również w rodzimych telenowelach. Wraz z mężem stworzyła Fundację Artistic Vitamin promującą dzieła Polaków, tworzących poza granicami kraju.

AGATA BUZEK (Klara)

Ostatnio mogliśmy oglądać tę młoda, zdolną aktorkę w roli Pavetty w ekranizacji prozy Andrzeja Sapkowskiego - Wiedźmin (2001)

Agata Buzek od dzieciństwa marzyła o tym, żeby zostać aktorką i modelką. Uczęszczała do szkoły baletowej w Gliwicach (świetnie tańczy), a następnie, już jako licealistka, do Studium Aktorskiego w Katowicach, gdzie w arkana zawodu wprowadzała ją Dorota Pomykała. Zgłębianie tajników aktorstwa kontynuowała w Akademii Teatralnej (d. PWST) w Warszawie.

Agata Buzek debiutowała w 1997 roku w Teatrze Telewizji rolą dwórki w spektaklu Piotra Mikuckiego Perła. Pierwszą znaczącą kreację aktorską stworzyła w roli Rudej Czapli, kelnerki zakochanej w młodym muzyku, w kinowej komedii Roberta Glińskiego Kochaj i rób co chcesz. Krzysztof Zanussi powierzył jej jedną z głównych ról w telewizyjnym filmie Skarby ukryte (z cyklu Opowieści weekendowe), a Jerzy Wójcik w również telewizyjnych Wrotach Europy.

Miłym akcentem w karierze Agaty Buzek była projekcja włoskiego filmu z jej udziałem - wyemitowanej niedawno w TVP Ballady o czyścicielach szyb Pietro Del Monte na 55 Międzynarodowym Festiwalu w Wenecji w 1998 roku (film pokazano poza konkursem).

Agata Buzek wystąpiła w kilku spektaklach Teatru Telewizji, m.in. w takich jak Nas troje Marka Koterskiego, Mojej córeczce Andrzeja Barańskiego, Gdy tańczy Izadora Magdaleny Łazarkiewicz. W Soplicowie, opartym na Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza, była Zosią.

W 1998 roku Agata Buzek prezentowała kreacje na jedynym pokazie mody Calvina Kleina w Polsce. Większość czasu spędza za granicą, we Francji i w Niemczech. Mówi po niemiecku, angielsku, włosku i francusku. Od dwóch lat współpracuje w Paryżu z agencją Madison, prezentując kolekcje sławnych kreatorów mody.

RAFAŁ KRÓLIKOWSKI (Wacław)

O takim początku kariery marzy każdy młody aktor. Rafał Królikowski debiutował bowiem - i to główną rolą - w filmie Andrzeja Wajdy. Filmem tym był Pierścionek z orłem w koronie z roku 1992. Stworzona w tym polityczno-wojennym dramacie kreacja przyniosła Królikowskiemu Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiemu przyznawaną wyróżniającym się aktorom młodego pokolenia.

Inne filmy kinowe z udziałem Królikowskiego to m.in. Pożegnanie z Marią Filipa Zylbera, Legenda Tatr Wojciecha Solarza i Dzieje mistrza Twardowskiego Krzysztofa Gradowskiego - baśń dla dzieci, której odtwórca roli Wacława w Zemście zawdzięcza nagrodę Jury Dziecięcego na Festiwalu Filmów dla Dzieci i Młodzieży w Poznaniu. Na duże ekrany trafiła ponadto zabawna komedia Tomasza Koneckiego Pół serio, zmontowana z odcinków telewizyjnych. Rafałowi Królikowskiemu i Edycie Olszówce przyniosła nagrodę dla duetu aktorskiego na FPFF w Gdyni w roku 2000.

W teatrze Rafał Królikowski grał Koadiutora w Awanturze w Chioggi Goldoniego, Syna w Pelikanie Strindberga, Gustawa w Ślubach Panieńskich Fredry czy Kirkora w Balladynie Słowackiego. Krytycy bardzo wysoko ocenili grę Rafała Królikowskiego w spektaklu Dwóch panów z Werony Szekspira oraz w Heddzie Gabler Ibsena, którą mogliśmy oglądać w Teatrze Telewizji.

Rafał Królikowski uhonorowany został Feliksem Warszawskim, stołeczną nagrodą teatralną za najlepsza rolę drugoplanową w Kalece z Inishmaana Mc Donagha, wystawianą w Teatrze Powszechnym. W 1999 roku otrzymał Nagrodę im. Jacka Woszczerowicza.

Rafała Królikowskiego często mogliśmy oglądać na ekranach telewizyjnych: w filmach Przystań Jana Hryniaka i 20 lat później Michała Dudziewicza, w widowisku Andrzeja Wajdy Bigda idzie!!!!, w znanych serialach i telenowelach, takich jak Klan, Na dobre i na złe, Miodowe lata czy Palce lizać.

Sylwetki twórców

ANDRZEJ WAJDA (scenariusz i reżyseria)

Jeden z najwybitniejszych reżyserów w kinie polskim i światowym, także wybitny reżyser teatralny. W roku 2000 otrzymał Oscara za całokształt twórczości, zaś w 1990 roku - Europejską Nagrodę Filmową, Felixa, również za całokształt twórczości. Dwa filmy Andrzeja Wajdy, Ziemię obiecaną i Panny z Wilka, nominowano do Oscara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny. O tę samą nagrodę ubiegał się również Człowiek z żelaza, ale komunistyczne władze PRL w stanie wojennym wycofały film popierający przemiany Sierpnia 1980 roku i NSZZ Solidarność z rywalizacji. Człowiek z żelaza został natomiast uhonorowany Złotą Palmą na festiwalu w Cannes w 1981 roku. Z kolei Kanał przyniósł reżyserowi canneńską Srebrną Palmę. W 1988 roku Andrzej Wajda otrzymał - za całokształt twórczości - Złotego Lwa Św. Marka w Wenecji. Artysta może się poszczycić ponadto m.in. następującymi nagrodami za twórczość filmową: Srebrną Muszlą w San Sebastian (za Wesele), francuskim Cezarem (za reżyserię Dantona; film ten przyniósł Wajdzie również prestiżowe Prix Delluc i Nagrodę Unifrance Film) oraz berlińskim Srebrnym Niedźwiedziem za całokształt twórczości, wręczonym przy okazji festiwalowej projekcji Wielkiego Tygodnia. Andrzej Wajda jest także laureatem nagród na festiwalach filmowych w Wenecji, Berlinie, Cartagenie, Valladolid, Avellino, Belgradzie, Moskwie, a także na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, który wówczas odbywał się w Gdańsku.

Twórca Zemsty ma na koncie także wiele innych zaszczytnych odznaczeń krajowych i zagranicznych. Najważniejsze z nich to Oficerska Francuska Legia Honorowa (1982), Prix Onassis - Ateny (1982), Nagroda Kyoto (1987), którą przeznaczył w całości na założenie Fundacji Kyoto-Kraków, Cracovia Merenti (1995, za ufundowanie Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, które rok wcześniej rozpoczęło działalność w Krakowie), Premium Imperiale – Japonia (1996), Komandoria Francuskiej Legii Honorowej (2000), Wielki Krzyż Zasługi Niemiec (2000). Wajda jest Doktorem Honoris Causa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie oraz Uniwersytetów w Bolonii, Brukseli, Lyonie i Waszyngtonie.

W latach 1977-1982 Wajda sprawował funkcję Prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich. W latach 1974-1983 kierował założonym przez siebie Zespołem Filmowym X, który został w stanie wojennym rozwiązany przez władze PRL na mocy decyzji politycznej. Zespół skupiał wtedy młodych i początkujących, a dziś sławnych i doświadczonych reżyserów, których filmy z lat 70., krytyczne wobec ówczesnej polskiej rzeczywistości, stworzyły tzw. "kino moralnego niepokoju" (m.in. Wodzirej Feliksa Falka, Aktorzy prowincjonalni Agnieszki Holland, Kung fu Janusza Kijowskiego). Po Sierpniu 1980 roku twórcy ci, podobnie jak sam Wajda, zaangażowali się w działalność Solidarności.

Po kolejnym przełomie politycznym w Polsce, z lat 1988-1989, Wajda został współzałożycielem Gazety Wyborczej. Od roku 1989 do 1990 piastował godność senatora Rzeczypospolitej Polskiej, przewodniczył też w Radzie Kultury przy prezydencie RP, Lechu Wałęsie.

W roku 1997 Andrzej Wajda utworzył przy Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie kurs reżyserii filmowej. W 2002 roku rozpoczęła w Warszawie działalność Mistrzowska Szkoła Reżyserii Andrzeja Wajdy, założona wspólnie z Wojciechem Marczewskim.

Andrzej Wajda jest autorem kilku książek, m.in. takich jak Autoportret, Powtórka z całości, Podwójne spojrzenie oraz Kino i reszta świata. Ta ostatnia ukazała się na rynku w roku 2000 i jest autobiografią artysty.

Andrzej Wajda urodził się 6 marca 1926 roku w Suwałkach. Dzieciństwo i młodość spędził w Radomiu. W latach 1946-1950 studiował malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W 1953 roku ukończył studia na Wydziale Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi.

Jako samodzielny reżyser pełnometrażowych kinowych filmów fabularnych zadebiutował w 1954 roku Pokoleniem. Film ten, wraz z kolejnymi dziełami artysty: Kanałem, Popiołem i diamentem oraz Lotną (jego pierwszym obrazem barwnym) zaliczany jest do najważniejszych osiągnięć tzw. szkoły polskiej - obrachunkowego nurtu, który rozsławił rodzimą kinematografię w świecie.

Premiera Popiołów z 1965 roku - ekranizacji powieści Stefana Żeromskiego - zainaugurowała jedną z najbardziej burzliwych dyskusji o historii Polski, losie Polaka i naszych mitach narodowych.

W roku 1976 Andrzej Wajda zrealizował Człowieka z marmuru, wyróżnionego Nagrodą FIPRESCI w Cannes. W filmie tym przełamał temat tabu, jakim były w PRL wypaczenia z czasów stalinowskich. Człowiek z marmuru mimo ograniczeń w rozpowszechnianiu zdobył olbrzymi rozgłos i stał się jedną z forpoczt przełomu politycznego z Sierpnia 1980 roku. Przełom ten ukazany został we wspomnianym Człowieku z żelaza.

Nakręcony w 1998 roku Pan Tadeusz - adaptacja romantycznego poematu Adama Mickiewicza - odniósł nie tylko sukces artystyczny, ale również kasowy. W Polsce, w kinach film obejrzało już ponad sześć milionów widzów.

W roku 1958 Andrzej Wajda po raz pierwszy wyreżyserował spektakl teatralny - Kapelusz pełen deszczu Michaela Vincenta Gazzo (Teatr Dramatyczny w Gdyni, Scena Teatru Wybrzeże). Spośród późniejszych inscenizacji wymieńmy: Dwoje na huśtawce Williama Gibsona (Teatr Ateneum w Warszawie, 1960), Wesele Stanisława Wyspiańskiego (Stary Teatr w Krakowie, 1963), Biesy według powieści Fiodora Dostojewskiego (Stary Teatr w Krakowie, 1971), Tragiczną historię Hamleta księcia Danii Williama Szekspira (Stary Teatr w Krakowie, 1971), Noc listopadową Stanisława Wyspiańskiego (Stary Teatr w Krakowie, 1974) Nastazję Filipowną według Idioty Fiodora Dostojewskiego (Stary Teatr w Krakowie, 1976), Sprawę Dantona Stanisławy Przybyszewskiej (Teatr Powszechny w Warszawie, 1975), Rozmowy z katem według książki Kazimierza Moczarskiego (Teatr Powszechny w Warszawie, 1977), Z biegiem lat, z biegiem dni (Stary Teatr w Krakowie, 1978), Zbrodnię i karę Fiodora Dostojewskiego (Stary Teatr w Krakowie, 1984), Wieczernik Ernesta Brylla (Kościół Miłosierdzia Bożego w Warszawie, 1985), raz jeszcze Szekspirowskiego Hamleta z Teresą Budzisz-Krzyżanowską w roli... tytułowej (Stary Teatr w Krakowie, 1989), Mishimę Yukio Mishimy (Stary Teatr w Krakowie, 1994).

Andrzej Wajda pracował także na scenach zagranicznych, m.in. w Teatrze Sowriemiennik w Moskwie, w Yale Repertory Theatre w New Heaven w USA, w Deutsches Nationaltheater w Weimarze, w Teatro Stable Friuli w Trieście, w Teatrze Benisan w Tokio.

Reżyser Zemsty ma w swym dorobku również spektakle Teatru Telewizji, takie jak Makbet Williama Szekspira (1969), Noc listopadowa Stanisława Wyspiańskiego (1978, przeniesienie z Teatru Starego w Krakowie), Bigda idzie!!! według powieści Juliusza Kadena Bandrowskiego Mateusz Bigda (1999), Noc czerwcowa według opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza (2001).

Dla telewizji Andrzej Wajda zrealizował m.in. filmy Przekładaniec (1968), Brzezina (1970, wyświetlany także w kinach), Piłat i inni (1971, prod. RFN, wyświetlany także w kinach) oraz Wyrok na Franciszka Kłosa (2000). Wspólnie z Edwardem Kłosińskim zrealizował serial Z biegiem lat, z biegiem dni (1980).

MICHAŁ KWIECIŃSKI (producent)

Ceniony i doświadczony producent i reżyser. Laureat Polskiej Nagrody Filmowej - Orła (w kategorii "najlepszy producent"), którą przyniósł mu w 1999 roku film Leszka Wosiewicza Kroniki domowe. Absolwent Wydziału Reżyserii i Dramatu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. W 1986 roku zadebiutował przedstawieniem Branzilla, które wyreżyserował dla Teatru Telewizji. Zrealizowany tamże przez Kwiecińskiego Krawiec Sławomira Mrożka przyniósł producentowi Zemsty w 1998 roku Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki. Pomysłodawca i założyciel firm Akson Studio i Tilsa specjalizujących się w produkcjach filmowych i telewizyjnych. W 2002 roku wspólnie z Januszem Morgensternem utworzył spółkę Arka Film zawiązaną w celu realizacji filmu Andrzeja Wajdy Zemsta

W ciągu dziesięcioletniej działalności Michał Kwieciński podjął się realizacji projektów o wyjątkowych artystycznych walorach. Z czasem do ambitniejszych produkcji dołączyły inne rodzaje filmowych i telewizyjnych gatunków. Michał Kwieciński pracował też przy wszelkiego rodzaju filmach i programach telewizyjnych: od pełnometrażowych filmów fabularnych, przeznaczonych dla kin, poprzez seriale dokumentalne i spektakle teatru telewizji, kończąc na programach rozrywkowych o wysokim budżecie i programach edukacyjnych.

Od początku artystycznej działalności Kwiecińskiego jego specjalnością stała się realizacja spektakli dla Teatru Telewizji. Powstało już prawie sto pięćdziesiąt sztuk (dramatów, adaptacji, inscenizacji plenerowych i studyjnych, których producentem i reżyserem był Michał Kwieciński. Producent Zemsty ma również w swoim dorobku realizację trzech przedstawień w Warszawskiej Operze Kameralnej.

W ostatnich latach Michał Kwieciński podjął się także realizacji wszystkich gatunków serialowych według oryginalnych polskich pomysłów. Zaliczymy do nich największą telenowelę w historii polskiej telewizji - Klan (obecnie liczy ona ponad pięćset odcinków), sitcomy Rodzina zastępcza, Adam i Ewa, Samo życie oraz imponujący produkcyjnym rozmachem serial Leszka Wosiewicza Przeprowadzki.

Mimo silnego zaangażowania w produkcję telewizyjną Michał Kwieciński wyprodukował dziesięć pełnometrażowych filmów fabularnych, które zrealizowali m.in. Andrzej Wajda, Barbara Sass, Filip Zylber i Teresa Kotlarczyk.

Kwieciński jest ponadto animatorem międzynarodowych koprodukcji filmowych, w tym węgiersko-niemiecko-polskiej Małej Vilmy, w reżyserii Marty Meszaros oraz filmu Tomasza Wiszniewskiego Tam, gdzie żyją Eskimosi (produkcja: Polska/Niemcy/USA/Kanada), który uznany został za najlepszy film europejski na 19. Europejsko-Amerykańskim Festiwalu Filmów w Avinion.

JERZY BUCHWALD (producent wykonawczy)

Zasłużony dla polskiej kinematografii kierowników produkcji i producentów. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Poznańskiego (1953) i Wydziału Organizacji Produkcji Filmowej w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi (1960), w której wykłada od 1977 roku.

Od 1960 roku Buchwald pełnił funkcję kierownika produkcji kilkudziesięciu filmów kinowych oraz filmów i seriali telewizyjnych. Spośród obrazów przeznaczonych dla kin wymieńmy Życie rodzinne i Iluminację Krzysztofa Zanussiego, Noc generałów Anatola Litvaka (prod. USA) oraz Trzeba zabić tę miłość Janusza Morgensterna.

Filmy telewizyjne, których kierownikiem produkcji był Buchwald, to m.in. Zaliczenie i Za ścianą Krzysztofa Zanussiego, a seriale to: Kolumbowie, SOS i Polskie drogi.

Od 1978 roku Jerzy Buchwald jest Dyrektorem - Szefem Produkcji Studia Filmowego Perspektywa, w którym z jego udziałem wyprodukowano kilkadziesiąt głośnych filmów. Były wśród nich dzieła Andrzeja Wajdy (Kronika wypadków miłosnych, Korczak), Tadeusza Konwickiego (Dolina Issy, Opowieść o "Dziadach" Adama Mickiewicza - Lawa), Witolda Leszczyńskiego (Konopielka, Requiem), Piotra Szulkina (Wojna światów. Następne stulecie), a także kultowy Miś Stanisława Barei.

KAMIL PRZEŁĘCKI (kierownik produkcji)

Doświadczony kierownik produkcji, który mimo młodego wieku ma na swoim koncie współpracę z wieloma sławnymi aktorami oraz z czołówką polskich reżyserów. Zemsta Andrzeja Wajdy jest pierwszym w jego karierze filmem kinowym. Wcześniej kierował produkcją innych projektów tego reżysera, m.in. telewizyjnego filmu Wyrok na Franciszka Kłosa i spektaklu Teatru Telewizji Noc czerwcowa. Pracował przy wielu produkcjach filmów telewizyjnych, spektakli Teatru Telewizji (reżyserowanych przez takich twórców jak Marta Meszaros, Stanisław Różewicz, Robert Gliński), filmów dokumentalnych oraz seriali. Spośród tych ostatnich wymieńmy Palce lizać, Adama i Ewę, Lot 001. Kamil Przełęcki jest absolwentem Wydziału RTV Uniwersytetu Śląskiego.

PAWEŁ EDELMAN (zdjęcia)

Jeden z najbardziej utalentowanych polskich operatorów. Dowodem na to jest nie tylko fakt, że Zemsta to już trzeci fotografowany przezeń film Andrzeja Wajdy (po Nastazji i Panu Tadeuszu), ale również to, że Roman Polański powierzył mu zrobienie zdjęć do Pianisty.

Paweł Edelman jest absolwentem Uniwersytetu Łódzkiego, na którym studiował kulturoznawstwo (specjalność: filmoznawstwo) oraz Wydziału Operatorskiego i Realizacji Telewizyjnej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi.

Już za swoje pierwsze zdjęcia do pełnometrażowego filmu kinowego, którym był Kroll Władysława Pasikowskiego (1991), otrzymał nagrodę na FPFF w Gdyni (ex aequo) Tę samą nagrodę - oraz Brązową Żabę na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage '97 - przyniosły mu Kroniki domowe Leszka Wosiewicza. Edelman fotografował wszystkie filmy Pasikowskiego, od Krolla począwszy, poprzez Psy, Psy 2. Ostatnią krew, Słodko-gorzkiego, Demony wojny według Goi i Opercję Samum, a na Reichu skończywszy. Autor zdjęć do Zemsty współpracował także z innymi reżyserami, np. z Jerzym Stuhrem przy Historiach miłosnych, z Januszem Zaorskim przy Szczęśliwego Nowego Jorku, z Yurkiem Bogayevichem przy Bożych skrawkach. Sfotografował też Prawo ojca, którym jako reżyser zadebiutował aktor Marek Kondrat.

WOJCIECH KILAR (muzyka)

Wybitny polski kompozytor muzyki poważnej i filmowej (do ponad sto dwudziestu obrazów fabularnych!), cieszący się światową sławą. Ostatnio napisał muzykę do Pianisty Romana Polańskiego. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Katowicach (1950-1955). Po studiach, jako stypendysta rządu francuskiego, kształcił się w Paryżu u Nadine Boulanger. Do najważniejszych kompozycji Kilara należą: Symfonia na smyczki, Krzesany, Orawa, Victoria, Exodus i Angelus. Jego utwory były wykonywane przez najsłynniejsze orkiestry świata, m.in. z Filadelfii, Cleveland i Nowego Jorku.

Z kinematografią Kilar związał się w roku 1958. Współpracował z takimi reżyserami jak: Francis Coppola (przy Draculi), Jane Campion (przy Portrecie damy), Krzysztof Zanussi (m.in. przy Strukturze kryształu, Życiu rodzinnym, Iluminacji, Barwach ochronnych, Dotknięciu ręki i Cwale), Andrzej Wajda (przed Zemstą - przy Ziemi obiecanej, Smudze cienia, Kronice wypadków miłosnych, Korczaku), Kazimierz Kutz (m.in. przy Soli ziemi czarnej i filmie Śmierć jak kromka chleba), Stanisław Różewicz (Westerplatte), Wojciech Has (Lalka), Tadeusz Konwicki (pamiętna kompozycja na klarnet i bas z Salta), Krzysztof Kieślowski (Przypadek). Kilar uświetnił też swoimi partyturami dwa wcześniejsze od Pianisty filmy Romana Polańskiego - Śmierć i dziewczynę oraz Dziewiąte wrota.

WIESŁAWA CHOJKOWSKA (dekoracja wnętrz)

Przed wejściem na plan Zemsty pracowała z Romanem Polańskim przy Pianiście, a wcześniej z Andrzejem Wajdą nad spektaklem telewizyjnym Noc czerwcowa i Jerzym Kawalerowiczem w ekipie Quo vadis.

Wiesława Chojkowska ukończyła w roku 1956 studia na Wydziale Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Pracę w kinematografii rozpoczęła od projektowania kostiumów m.in. do Pożegnań Wojciecha Hasa, Pasażerki Andrzeja Munka i Samsona Andrzeja Wajdy

Kariera Wiesławy Chojkowskiej jako dekoratorki wnętrz rozpoczęła się od Mansarsdy Konrada Nałęckiego. Artystka współpracowała z takimi reżyserami jak Jerzy Skolimowski (Ferdydurke), Krzysztof Zanussi (Chêciñski (Sami swoi), Juliusz Machulski (Seksmisji), czy Stanisław Bareja (Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz, Miś). W 1989 r. Chojkowska znalazła się w ekipie brytyjskiego filmu The Rainbow Thief (TVP: Złodziej tęczy), w którym występowali Peter O'Toole i Omar Sharif. W drugiej połowie lat 90. artystka współpracowała m.in. Jerzym Stuhrem przy Historiach miłosnych, Januszem Zaorskim przy Szczęśliwego Nowego Jorku oraz z Andrzejem Wajdą przy Panu Tadeuszu. W filmografii Wiesławy Chojkowskiej figurują również seriale telewizyjne (Wielka miłość Balzaka).

KRYSTYNA ZACHWATOWICZ (kostiumy)

Współpracowała z teatrami w kraju i za granicą. Projektowała kostiumy i scenografie do najwybitniejszych spektakli Konrada Swinarskiego, Jerzego Jarockiego, Jerzego Krasowskiego, Krystyny Skuszanki a także Andrzeja Wajdy, z którym stworzyła wiele wybitnych spektakli zarówno w Polsce, jak i na świecie. Reżyserzy cenią jej indywidualność oraz niepowtarzalny styl. Jest absolwentką historii sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz wydziału scenograficznego Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Podczas studiów zaczęła występować w Piwnicy pod Baranami, gdzie szybko stała się gwiazdą. Jako aktorka debiutowała w teatrze Tadeusza Kantora. Zagrała w filmach Andrzeja Wajdy m.in. w Człowieku z marmuru, Pannach z Wilka, Kronice wypadków miłosnych i Korczaku. Od początku lat 70-tych związana z Teatrem Starym w Krakowie, przyczyniła się do sukcesów wielu wystawionych na tej scenie spektakli. Razem z Andrzejem Wajdą stworzyła Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha" w Krakowie. W 1999 roku otrzymała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za swoją działalność artystyczną i społeczną. Została uhonorowana Londyńskim Krzyżem Powstania Warszawskiego”za udział w Powstaniu Warszawskim. Jest profesorem w Akademii Sztuk Pięknych oraz w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie.

MAGDA BIEDRZYCKA (kostiumy)

Jest absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi. Od 1977 roku zajmuje się projektowaniem i realizacją kostiumów dla potrzeb filmu, teatru i telewizji. Pierwszym filmem, do którego zaprojektowała kostiumy były telewizyjne Oczy uroczne Piotra Szulkina (1977) Współpracowała m.in. z Krzysztofem Zanussim (przy filmach Constans, Rok spokojnego słońca, Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest), Feliksem Falkiem (przy filmie Był jazz), Olafem Lubaszenko (przy Sztosie) Krzysztofem Krauze (przy Grach ulicznych), Wojciechem Marczewskim (przy Weiserze, który uważa za jeden z najważniejszych filmów w swoim dorobku twórczym). Inne znaczące filmy z kostiumami Magdy Biedrzyckiej to m.in. Golem Piotra Szulkina, Bandyta Macieja Dejczera, Wrony Doroty Kędzierzawskiej, Pożegnanie z Marią Filipa Zylbera, Szuler Adka Drabińskiego. Biedrzycka projektowała kostiumy do zachodnich produkcji filmowych. Jej prace możemy oglądać w blisko czterdziestu spektaklach Teatru Telewizji, które reżyserowali m.in. tacy artyści jak Izabela Cywińska, Maciej Dejczer, Piotr Szulkin, Wojciech Pszoniak. Uhonorowana na FPFF w Gdyni w 1998 roku nagrodą za najlepsze kostiumy do filmu Doroty Kędzierzawskiej Nic.

WALDEMAR POKROMSKI (charakteryzacja)

Ceniony artysta, którego talent dostrzegli najwybitniejsi twórcy światowego kina, stworzył wspaniałe efekty specjalne oraz charakteryzacje postaci w filmach wielu wybitnych reżyserów polskich i zagranicznych. W 1993 roku został nominowany przez Brytyjską Akademię Filmu i Telewizji do nagrody BAFTA za charakteryzację w Liście Schindlera Stevena Spielberga. Pracę w kinematografii rozpoczął w 1971 roku w DEFA - Studio w Berlinie, przy filmie Celino Bleiweiss Taugenichte. W swojej karierze współpracował także z takimi reżyserami, jak: Axel Corti (Radetzkymarsch) Michael Haneke (Funny games i Pianistka), Roman Polański (Dziewiąte wrota i Pianista), Krzysztof Zanussi (Roku spokojnego słońca), czy Tom Tykwer (Niebo). Charakteryzował słynne gwiazdy, w tym Charlotte Rampling, Deana Martina, Franka Sinatrę, Ralpha Fiennesa, Johna Malkovicha, Malcolma McDowella, Hugha Granta, Maxa von Sydova, Caroline Goodall, Tila Schweigera, Isabelle Huppert, Scotta Wilsona, Adriana Brody'ego, Catherine Deneuve.

WANDA ZEMAN (Montaż)

Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi (1986). Ceniona montażystka już blisko dziewięćdziesięciu filmów kinowych, polskich i zagranicznych. Laureatka Polskiej Nagrody Filmowej - Orła 2000 - za montaż Pana Tadeusza Andrzeja Wajdy. Z reżyserem tym współpracowała wcześniej przy Wielkim Tygodniu i Pannie Nikt. Ze została trzykrotnie nagrodzona na FPFF w Gdyni za montaż filmów Kornblumenblau Leszka Wosiewicza (1988), Psy Władysława Pasikowskiego (1991) i Psy 2. Ostatnia krew tegoż reżysera (1994). Była montażystką wszystkich filmów Olafa Lubaszenko: Sztosu, Chłopaki nie płaczą, Poranku kojota i jego najnowszej komedii E = mc2, a także reżyserskiego debiutu aktora Marka Kondrata - Prawo ojca.

Oprócz wymienionych montowała m.in. Magnata Filipa Bajona, kolejne filmy Pasikowskiego (w tym Demony wojny według Goi, Operację Samum i Reich), Kolejność uczuć Radosława Piwowarskiego, Nic śmiesznego Marka Koterskiego, Kroniki domowe Leszka Wosiewicza,

W dorobku Wandy Zeman ważne miejsce zajmują filmy zagraniczne, np. Hochzeitgaiste i Maries Lied Nico Bruchera, czy Der Zebrochener Mond Xiao Hui Wanga.

Trudna wyprawa w gronie przyjaciół

W tak trudną podróż, jaką jest realizacja filmu według Zemsty, można wyruszyć tylko z przyjaciółmi - zwierza się Andrzej Wajda. Twierdzi, że nie wybrałby się w nią, gdyby nie miał przy sobie wspaniałych aktorów, prężnych producentów oraz pełnych inwencji i zapału do pracy współrealizatorów. Z wieloma osobami z obsady i ekipy zdjęciowej Zemsty reżyser wielokrotnie spotykał się przy pracy nad swoimi wcześniejszymi projektami, zarówno filmowymi jak i teatralnymi czy telewizyjnymi.

Spośród aktorów, najdłużej trwającą przyjaźnią z Wajdą może poszczycić się wspomniany wyżej Daniel Olbrychski, który debiutował w Popiołach, nakręconych przez twórcę Zemsty w 1965 roku. Wystąpił w najsłynniejszych filmach Wajdy z przełomu lat 60. i 70., m.in. we Wszystko na sprzedaż, Weselu, Ziemi obiecanej i Pannach z Wilka. Po bez mała dwudziestoletniej przerwie, spowodowanej wyłącznie względami zawodowymi, obaj artyści, ku obopólnej radości, wznowili współpracę w Panu Tadeuszu, w którym Olbrychski grał Gerwazego. Daniela można oglądać w chyba dwudziestu moich filmach. Razem spędziliśmy na planie nasze najlepsze lata życia. Jest coś wzruszającego w tym, że teraz starzejemy się razem. Choć przecież jeszcze nie tak dawno wyprowadziłem go ze Szkoły Teatralnej na Miodowej jako studenta pierwszego roku aktorstwa, aby zagrał w "Popiołach".

Niemal równie pokaźną ilość filmów Wajdy ma w swoim aktorskim dorobku Andrzej Seweryn - Rejent Milczek z Zemsty. Zaczęło się od Ziemi obiecanej, po której przyszły współczesne dramaty, Bez znieczulenia i Dyrygent, a po nich - znów kostiumowe: Danton i Pan Tadeusz.

Seweryn potrafi zagrać wszystko, zawód aktora nie ma przed nim tajemnic - mówi reżyser "Zemsty". Jego wyjazd do Paryża i odnoszone tam sukcesy zasiały w nas zwątpienie, czy po latach przypomni sobie również polskie kino. Dziś już wiadomo, że Andrzej Seweryn jest niezastąpionym aktorem naszej kinematografii, co potwierdzają jego liczne kreacje z ostatnich lat. Jak mógłbym po naszym spotkaniu w filmie "Pan Tadeusz" pominąć taką okazję, jaką daje Sewerynowi postać Rejenta Milczka w "Zemście"?

Oponenta Rejenta Milczka - Cześnika Raptusiewicza - gra Janusz Gajos, który stworzył wybitną kreację w telewizyjnym widowisku Andrzeja Wajdy Bigda idzie!!!. Uważam go za jednego z największych polskich aktorów współczesnych - mówi reżyser. Przemawia za tym nie tylko skala jego talentu, ale i ogromna pracowitość. Cześnik to wyjątkowa rola, połączenie okrutnej zawziętości z dziecinną naiwnością. Grało ją tylu największych polskich aktorów. Dla tej roli Janusz Gajos postanowił na czas realizacji "Zemsty" porzucić wszystkie inne zajęcia zawodowe, co najlepiej świadczy o tym, jak poważnie artysta ten potraktował moje wezwanie, aby się z nią zmierzył.

Dla Andrzeja Wajdy od początku pracy nad Zemstą było jasne, że Podstolinę zagra Katarzyna Figura. Wierzyłem, że w tym względzie nie zawiedzie mnie instynkt reżysera, a ulubienicy naszych widzów nie zawiedzie z kolei instynkt aktorski i pozwoli oddać wszystkie wdzięki i umiejętności ożywieniu na ekranie jednej z najlepiej napisanych postaci kobiecych w polskiej literaturze.

Powierzenie roli Klary Agacie Buzek może wydać się na pierwszy rzut oka zaskakujące, a przynajmniej nieoczywiste. Z Agatą Buzek chciałem pracować od dawna, ale nie miałem dla niej odpowiedniej roli, którą okazała się dopiero Klara - mówi Wajda. Rzewnych szlachcianek z polskiego dworku mieliśmy w naszym kinie pod dostatkiem. Obserwując od dłuższego czasu Agatę, wiedziałem, że ta aktorka zagra inną Klarę - taką, z którą może identyfikować się dzisiejsza młoda publiczność.

Partner Agaty Buzek z Zemsty - Rafał Królikowski, filmowy Wacław - debiutował pod kierunkiem Andrzeja Wajdy w Pierścionku z orłem w koronie, w roku 1992. Reżyser cieszy się z ponownej współpracy: Miło po latach spotkać aktora, który rozpoczynał karierę w moim filmie, zwłaszcza, że od tamtego czasu Rafał zagrał wiele ról, odnosząc sukcesy zarówno na scenie jak i na ekranie. Rola Wacława należy do najmniej wdzięcznych w "Zemście". Wśród aktorów utarło się nawet powiedzenie: "Obyś zagrał Wacława!". Tym ciekawiej było wspólnie z Rafałem pokonywać tę przeszkodę.

Największą obsadową sensacją Zemsty jest Roman Polański w roli Papkina. Czasem w postać tę wciela się młodszy aktor - tłumaczy swoją decyzję Andrzej Wajda. Polański wygląda jeszcze na tyle młodo, że może zagrać kogoś, kto kreuje się na bohatera, łowcę przygód i kochanka. Zarazem jednak widać, że przekroczył już smugę cienia i ma za sobą wszystkie możliwe doświadczenie życiowe. Papkin nadaje wydarzeniom z "Zemsty bieg i kierunek, ale jednocześnie ma świadomość, że już nic więcej nie osiągnie, co najwyżej, ledwo wyplątawszy się z jednej opresji, wpadnie w następną. Do tej niezbyt wesołej konkluzji doprowadził Fredro najzabawniejszą postać w całej komedii.

Wajda zastanawia się, co skłoniło Polańskiego, który nieczęsto pojawia się jako aktor w teatrze czy w kinie (nawet we własnych filmach), do zagrania Papkina: Myślę, a nawet jestem pewien, że przesądziła o tym chęć zmierzenia się z ojczystym językiem, z rolą, która jest legendą polskiego teatru. Doszły też zapewne powody sentymentalne: rolę Papkina zaproponował przecież reżyser Pokolenia - filmu, którym czterdzieści siedem lat temu Roman Polański wkroczył do kina.

Podsumowując rozważania o obsadzie Zemsty, nie sposób pominąć wyrazistych kreacji wytrawnych aktorów w rolach epizodycznych. Murarza zagrał znakomity krakowski artysta Jerzy Nowak, znany m.in. z Amatora Krzysztofa Kieślowskiego i Historii miłosnych Jerzego Stuhra oraz z szeregu słynnych kreacji na scenie Teatru Starego w Krakowie. W 1963 roku zagrał Pana Młodego w Weselu Stanisława Wyspiańskiego, w inscenizacji Andrzeja Wajdy. Konrad Swinarski obsadził go w roli Pankracego w Nieboskiej komedii Zygmunta Krasińskiego.

Śmigalskiego gra Lech Dyblik, którego oglądaliśmy w filmowych superprodukcjach ostatnich lat, m.in. w Ogniem i mieczem, Panu Tadeuszu i Przedwiośniu.

Cezary Żak, grający Perełkę, podbił serca widzów występując w popularnych serialach telewizyjnych, takich jak Miodowe lata, czy Klan.

Więcej kina

Nawet największa swoboda i naturalność w mówieniu do kamery rymowanych dialogów, nawet największy realizm w grze aktorów nie wystarczyłyby Andrzejowi Wajdzie do tego, aby maksymalnie zbliżyć komedię Fredry do kina. Potrzebne były również zabiegi inscenizacyjne, niezbędne okazało się podjęcie konkretnych decyzji dotyczących strony technicznej filmu.

Jeśli chodzi o inscenizację, przede wszystkim pojawiło się - niemożliwe w teatrze - wychodzenie bohaterów w plener, przeważnie na zamkowy dziedziniec.

Plenerowe zdjęcia Zemsty realizowano w zaadaptowanych przez scenografów, Tadeusza Kosarewicza i Magdalenę Dipont, ruinach zamku w Ogrodzieńcu pod Krakowem. Według najstarszych legend już za czasów Bolesława Krzywoustego w XII wieku istniał tu duży gród. Prawdopodobnie za panowania Kazimierza Wielkiego na ruinach drewnianego zamku wzniesiono gotycki zamek murowany, który w następnych stuleciach stał się reprezentacyjną rezydencją magnacką. W XVI stuleciu uchodził za jedną z najpiękniejszych budowli w Polsce. Mimo swej zewnętrznej potęgi i olbrzymich fortyfikacji nigdy nie był twierdzą warowną. Dlatego w 1587 roku został opanowany przez wojska Maksymiliana Habsburga, zaś w wieku XVII został obrócony przez nacierających na Polskę Szwedów w ruinę.

Ogrodzieniec to dziś raj dla filmowców. Zamek o kubaturze trzydziestu dwóch tysięcy metrów sześciennych otoczony jest murem obwodowym o długości czterystu metrów, połączonym ze wspaniałymi skałkami wapiennymi, do których przylegają portale z kartuszami herbowymi Bonerów - bogatych XVI-wiecznych właścicieli zamku. Cudowny widok na dużą część Jury Krakowsko-Częstochowskiej rozciąga się z Baszty Kredencerskiej, na którą prowadzą kręte schody. Na terenie zamku znajduje się także dziedziniec rycerski, z którego przechodzi się na tzw. Kurzą Stopkę z podłużnym korytarzem otoczonym nierównymi murami. Na jej czwartej kondygnacji mieściła się piękna sala balowa, po której, tak jak i po reszcie zamkowych pomieszczeń, zachował się jedynie ślad. Dlatego sceny rozgrywające się we wnętrzach kręcono w zaprojektowanych przez Kosarewicza i Dipont dekoracjach, wzniesionych w atelier Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie.

Na gruzach ogrodzienieckiego zamczyska Paweł Edelman, autor zdjęć do Zemsty, ustawił wielkie, dalekosiężne, zdalnie sterowane ramię kamerowe Technocrane, a na nim umieścił kamerę szerokoekranowego systemu Panavision.

Te rozwiązania techniczne pozwoliły nam uciec od teatru telewizji - wyjaśnia Andrzej Wajda. Można było nakręcić "Zemstę" skromniejszymi środkami, ale wtedy film nie miałby oddechu, inscenizacyjnego rozmachu, który można odczuć tylko w kinie, na dużym ekranie. Ponadto naszemu filmowi dobrze przysłużył się pomysł rozegrania akcji w zimie, czego nie robiono w żadnej z wcześniejszych realizacji "Zemsty". Zima nadała Ogrodzieńcowi charakter jakiegoś dziwnego, oddalonego od cywilizacji, tajemniczego miejsca. Ten nastrój pojawia się już w pierwszej scenie filmu, przypominającej trochę "Nieustraszonych pogromców wampirów" Romana Polańskiego, w której Papkin-Polański brnie nie wiadomo skąd przez śnieg do zamku, by odegrać rolę katalizatora wydarzeń. Surowa sceneria szarości murów i śnieżnej bieli, nie pozbawiając "Zemsty" humoru, odziera tę sztukę z idyllicznej, pogodnej atmosfery, którą zazwyczaj starano się z niej wydobyć. Na takim przygaszonym, zimowym tle większej wyrazistości nabierają też postaci tego niezwykłego dzieła.

Wiersz Fredry przed kamerą - wątpliowości i pożytki

Andrzej Wajda myślał o sfilmowaniu Zemsty od bardzo dawna, ale zawsze wyłaniał się jakiś inny projekt i odsuwał ekranizację komedii Fredry w czasie. Reżyser zresztą bał się tego przedsięwzięcia, uważał je za bardzo trudne i długo nie miał pewności, czy jest do niego gotowy. Nie ukrywa, że podjął się zadania zachęcony artystycznym i komercyjnym sukcesem Pana Tadeusza. Jednakże poemat Adama Mickiewicza i dramat Stanisława Wyspiańskiego Wesele, od którego trzydzieści lat temu zaczęła się przygoda Wajdy z filmowaniem tekstów mówionych - także na ekranie - wierszem, dawały możliwości przełożenia ich na język kina. Pan Tadeusz zachęcał do tego bogactwem niemal sensacyjnej intrygi, scenami zbiorowymi, opisami krajobrazów. W Weselu wiele miejsca dla wyobraźni i inwencji reżysera pozostawiały zwłaszcza metafizyczne partie sztuki, te ze zjawami, Chochołem itp.

Zemsta Fredry nie daje tych szans. Fabuła nie istnieje tu poza dialogiem, dlatego trudno znaleźć w niej miejsca potencjalnie filmowe - mówi Andrzej Wajda. W przypadku "Zemsty" problemem nie była mnogość konwersacji i monologów, ale to, jak odnajdą się w tym aktorzy, tworząc iluzję rzeczywistości.

Tekst "Zemsty" wydaje się łatwy do zapamiętania i wypowiedzenia - kontynuuje reżyser. Z drugiej strony, jest tak doskonały w swojej konstrukcji, że wystarczy "połknięcie" przez aktora jednej sylaby, a całą scena traci sens. Innymi słowy, wiersz "Zemsty" - najpiękniej w języku polskim napisanego utworu literackiego - trzeba mówić doskonale: ze zrozumieniem i bez wysilania się, czyli tak jak radził swoim aktorom Hamlet. Strofy mają tak idealny rytm, że jeśli uchwycą go aktorzy, widzowie, po kilku minutach projekcji, oswoiwszy się z faktem, że oglądają film mówiony wierszem, uznają ten sposób mówienia z ekranu za całkowicie naturalny. Publiczność, niesiona melodią wiersza Fredry, urzeczona jego humorem, zafascynowana grą aktorów, przestanie zwracać uwagę na teatralność literackiego pierwowzoru.

Więcej informacji

Proszę czekać…