Mother!
2017
Film opowiada historię małżeństwa, które zostaje poddane silnej próbie, gdy ich dom odwiedzają tajemniczy goście.
-
5.8 67 głosów g. -
Oceń ten film Twoja ocena -
-
- Reżyseria
- Darren Aronofsky
- Scenariusz
- Darren Aronofsky
- Aktorzy
- Jennifer Lawrence, Javier Bardem, Ed Harris
- 7 lubi
- 9 chce obejrzeć. obejrzy
W telewizji
HBO2, 25 luty 2019, poniedziałek 02:35 (Polska) zobacz więcej- 3 nominacje i 1 udział w konkursie zobacz więcej
Zwiastuny Zobacz wszystkie 7 zwiastunów
Zobacz wszystkie 14 zdjęć
ZdjęciaZobacz pełną obsadę
ObsadaJennifer Lawrence
Javier Bardem
Ed Harris
Michelle Pfeiffer
Brian Gleeson
Domhnall Gleeson
Jovan Adepo
Amanda Chiu
Patricia Summersett
Eric Davis
Raphael Grosz-Harvey
Emily Hampshire
Fabuła
Ona (Jennifer Lawrence) i on (Javier Bardem) wiodą z pozoru idylliczne życie w odosobnionym raju. Ich związek zostaje jednak poddany testowi, kiedy mężczyzna (Ed Harris) i kobieta (Michelle Pfeiffer), niezaproszeni, pojawią się w ich domu. Odpowiedź na pukanie do drzwi przerwie spokojną egzystencję obojga. Ale do drzwi zapuka więcej gości. Matka będzie zmuszona zweryfikować wszystko, co wie o miłości, oddaniu i poświęceniu. opis dystrybutora
- Gatunek
- Dramat, Horror
- Słowa kluczowe
- młode małżeństwo, nieproszony gość, niechęć, niezapowiedziana wizyta zobacz więcej
Zobacz także
Szczegóły
- Premiera
- 2017-11-03 (kino), 2017-09-05 (świat), 2018-03-07 (dvd)
- Dystrybutor
- UIP - United International Pictures
- Wytwórnia
- Protozoa Pictures
- Kraj produkcji
- USA
- Inne tytuły
- Untitled Darren Aronofsky Project (tytuł niezdefiniowany)
Day 6 (tytuł roboczy) - Wiek
- od 15 lat
- Czas trwania
- 121 minut
- Budżet
- 33 000 000 USD
Wiadomości zobacz wszystkie 9 wiadomości
Recenzje
Czy da się polubić film, który nienawidzi widza?
6
- 2018-01-02
- napisana przez KubiQ
- zobacz wszystkie moje recenzje
Możliwe spoilery Seans najnowszego filmu Darrena Aronofsky'ego był dla mnie wyjątkowo dziwnym doświadczeniem. Już dawno, nie wyszedłem z sali tak rozdarty różnymi kontrastującymi przemyśleniami. Czy da się bowiem polubić film, który nienawidzi widza?
Trudno jest opisać mother! używając typowych gatunkowych podziałów. Ba, nawet fabuła jest bardzo daleka od typowej, postaci nie mają imion, my w sumie wiele o nich nie wiemy. Teoretycznie bohaterami jest małżeństwo, które mieszka w domu na odludziu. Życie pięknie się układa, do momentu, gdy do ich drzwi puka tajemniczy człowiek, który trafia do domu naszych bohaterów na skutek pomyłki. Z czasem zaczyna się zjeżdżać większa ilość ludzi, co doprowadza panią domu do dziwnych ataków paniki. A nie pomaga nastawienie jej męża, który zdaje się bagatelizować wszystkie jej problemy. Tyle teorii. Bo praktyka to zupełnie inna bajka…
Zacznijmy od tego, że fabuła jest bardzo mocno pretekstowa. Początek jeszcze próbuje udawać, że są tu jakieś postaci, ale mniej więcej w połowie filmu, to wszystko się po prostu łamie. W tym momencie wszystkie postaci i wydarzenia zmieniają się w archetypy, praktycznie jeden do jednego odwołujące się do motywów z biblii, które to motywy same w sobie są wręcz oczywiste dla kogoś kto choć raz trzymał w ręku Stary Testament. Ale to też nie wszystko, bo są tu też nawiązania do osobistych poglądów Aronofsky’ego, głównie tych ekologicznych. Każdemu więc trochę dostaje się po głowie, przez co film sprawia wrażenie takiego środkowego palca wykierowanego w stronę całego świata, krzyczącego wręcz.
I ja taką postawę bardzo szanuję, bo sprawia to, że widzę mother! jako kino buntownicze w najczystszej postaci. Ten brak poszanowania dla czegokolwiek jest wręcz fascynujący. A razem z nim, gra warstwa emocjonalna. Czego by o tym filmie nie powiedzieć, to jest to seans wciskający w fotel. Szczególnie druga połowa filmu, podczas której trudno będzie wytrzymać co bardziej wrażliwym widzom. Jest przemoc, jest agresja, są naprawdę ciężkie tematy, a metafory zawarte w tej części filmu, choć nawiązują do poszczególnych motywów bardzo subtelnie, to są jednocześnie bardzo graficzne. Muszę przyznać, że mother! to pierwszy od dawna film, podczas którego faktycznie się bałem tego co będzie dalej. Ten film wywołuje potężne emocje i znowu, ja to szanuję.
Jednakże, trudno mi przez cały ten czas powstrzymać wrażenie, że są to po prostu tanie emocje. Zwykłe Shock Value, bo trudno mi powiedzieć żebym przejmował się losami bohaterów, jeśli w ogóle takowi znajdują się w tym filmie. Aktorzy robią co mogą, ale nie mogę z ręką na sercu powiedzieć, że grane przez nich postaci są przekonujące. Wszyscy w tym filmie są odrażający, a jedyna postać, która budzi jakiekolwiek pozytywne odczucia to grana przez Jennifer Lawrence pani domu. Bynajmniej jednak nie dlatego bo jest to tak pozytywna postać. Sama też ma bagaż swoich negatywnych cech, o których trudno zapomnieć. Jedynym powodem dla którego można jej współczuć jest fakt, że wszyscy wokół traktują ją gorzej od typowej ścierki do podłogi.
Jednocześnie, nie da się zaprzeczyć, że film robi wrażenie pod względami technicznymi, szczególnie jeśli chodzi o charakteryzację Jennifer Lawrence pod koniec filmu, a i same zdjęcia, mocno klaustrofobiczne bardzo wpływają na odbiór całej historii.
Tylko jest mały problem. Sami zobaczcie, czego ja się chwytam, by móc napisać coś pozytywnego o tym filmie. I nie próbowałbym, gdyby nie fakt, że mnie naprawdę seans się podobał. Sęk w tym, że nie potrafię sam do końca zrozumieć dlaczego. Z jednej strony jest to film pełen problemów. Przez połowę filmu, fabuła przepełniona jest tanimi metaforami, postaci praktycznie nie istnieją, a i sam przekaz, jest trudny do sklasyfikowania. A jednak są tu momenty intensywne, które potrafią szczerze przerazić, i to bez uciekania się do zabaw głośnością dźwięku, a napięciem, które jest tak w pewnych momentach budowane.
Kiedy patrzę na mother! nie widzę filmu ani artystycznego manifestu. Widzę plac budowy, na którym mogłoby powstać coś pięknego. Fundamenty wylane, materiały wreszcie dojechały, a ekipa budowlana jest utalentowana. Gdyby tylko jeszcze ten główny inżynier, faktycznie wiedział co robi…
A tak, to pozostaje nam ten nieszczęsny środkowy palec, zrodzony z nienawiści i hipokryzji…
Czy wiesz, że?
Michelle Pfeiffer przyznała, że gdy po raz pierwszy przeczytała scenariusz, uznała, że jej rola jest nieciekawa. Aktorka dopiero zaangażowała się w projekt, gdy przeprowadzono poprawki na jej korzyść. zobacz więcej
Komentarze 9

Ciekawe czy autor szydzi z „Pisarza”. ;) „matka” wydaje się tym kogo powinni słuchać ludzie, przynajmniej w kontraście do „Pisarza” który jest mega niemoralną postacią, pozbawioną uczuć. Poza tym chyba żeby zrozumieć zamysł trzeba wpierw poznać darrena, zrozumieć o co mu chodzi, co on sam uważa na temat „Pisarza”… (?)
Może darren go uwielbia jak reszta tych ludzi i to jest całkiem dobrze namalowany obraz właśnie tego? Może go nienawidzi? Po obejrzeniu tego filmu mam wrażenie, że autor może mieć jakiś konflikt wewnętrzny lub śle jakąś aluzję…
Ogół ciekawy ale pomidorem też można rzucić…
PS. Jeśli nie wiecie o czym „pitolę” to zerknijcie na recenzje rzutujące z punktu widzenia Darrena/religijnego…
Przereklamowany ! Chyba lepszym tytułem dla tego filmu była by "Szarańcza "Jak na horror to dosyć dziwaczny ?Liczyłem na coś bardziej interesującego ? Jak dla mnie szału nie ma ! ;)
@i_darek1x Wow. Biedny Ty. Jeśli widziałeś w tym filmie horror to dziw bierze. A jeśli nie widzisz multum interpretacji, czy to przez pryzmat religii czy też zwykłych relacji między ludzkich, to szkoda mi Twojej osoby. Film trudny, dający do myślenia. Nieoczywisty. Takie kino lubię
Typowy Aronofsky: świetna pierwsza połowa trzyma w napięciu, forma jest znakomita, ale reżyser zbyt szybko uderza w wysokie tony i końcówka już tylko otępia.