Ekranizacja klasycznej powieści kryminalnej Agathy Christie, wyreżyserowana przez pięciokrotnie nominowanego do Oscara Kennetha Branagha, z nim samym w roli słynnego detektywa Herculesa Poirot, rozwiązującego zagadkę morderstwa, którego ofiarą w legendarnym pociągu pada szanowany amerykański biznesmen.
Ekranizacja klasycznej powieści kryminalnej Agathy Christie, wyreżyserowana przez pięciokrotnie nominowanego do Oscara Kennetha Branagha, z nim samym w roli słynnego detektywa Herculesa Poirot, rozwiązującego zagadkę morderstwa, którego ofiarą w legendarnym pociągu pada szanowany amerykański biznesmen. opis dystrybutora
„Morderstwo w Orient Expressie” jest nijakie – gdy tylko któryś z aktorów zaczyna błyszczeć na ekranie, scenariusz od razu go blokuje. przeczytaj recenzję
Nie sposób uniknąć porównań ze znaną adaptacją Sidneya Lumeta. Moim zdaniem odświeżona wersja „Morderstwa w Orient Expressie” wygląda na tle swojego starszego brata naprawdę dobrze. przeczytaj recenzję
„Morderstwo w Orient Expressie” to wprawdzie przeciętne odwzorowanie literackiej klasyki, jednak jako film zadowala poziomem i wartkością akcji. przeczytaj recenzję
Opowieść stoi w artystycznym rozkroku, aktorstwo zachwyca, ale tylko połowicznie, a scenariusz nie nadąża za pędzącą akcją, która wiele rzeczy upraszcza, pomija i porzuca, przez co opowieść momentami jest strasznie zagmatwana i ciężka do zrozumienia. przeczytaj recenzję
„Morderstwo w Orient Expressie” to mało angażująca rozrywka, którą spokojnie można sobie podarować. Film może zadowolić miłośników kryminałów, którzy nie znają książkowego pierwowzoru. przeczytaj recenzję
Z przyjemnością powracam do ścieżki dźwiękowej autorstwa Patricka Doyle’a. Jest zróżnicowana i fantastycznie współgra z fenomenalnymi kadrami. przeczytaj recenzję
Niestety nie można oceniać dzieła po okładce, bo często wnętrze jest zgoła różne od zaprezentowanej formy. Produkcja siada w momencie odczytu treści. przeczytaj recenzję
Historia kidnapingu była częściowo inspirowana sprawą Charlesa A. Lindbergha, którego 20-miesięczny syn został porwany i przetrzymywany za okup 50 000 dolarów. Okup został zapłacony, ale niestety syn Lindbergha został znaleziony już martwy. zobacz więcej
W filmie pojawiają się reklamy ukazujące Godiva Chocolatier. Jednak używają one nowoczesnego logo, a nie bardziej ozdobnego dla reklam po 1930 r. Co więcej, przed 1950 rokiem Godiva miała tylko jeden sklep (w Brukseli), co sprawia, że jest mało prawdopodobne, by czekolada była dostępna w podróży pociągiem z Turcji do Francji. zobacz więcej
Zacznę od tego, że nie czytałem książki ani nie oglądałem ekranizacji Lumeta.
Mnie się film bardzo podobał. Wolno się rozkręca co prawda, ale gdy intryga rusza z kopyta, robi się coraz ciekawiej. A końcówka po prostu zwala z nóg. Ostrożnie z czytaniem recenzji, jeśli wcześniej nie czytaliście/oglądaliście powieści/filmu Lumeta – żeby wam jakiś idiota nie zdradził zakończenia, bo stracicie 50% frajdy z seansu.
*
Po obejrzeniu ekranizacji Lumeta, obniżam ocenę z 8 na 7, chociaż nie po prostu dlatego, że uważam tamtą wersję za lepszą. Tamtą też oceniam na 7. Po prostu w obu niektóre rzeczy są lepsze a inne gorsze. Wersja Branagha bije poprzednią efektownością, zdjęciami, klimatem. Dużo lepsza jest też moim zdaniem końcówka, która mocniej wybrzmiewa. Bardziej podoba mi się też postać Poirot, chociaż nadal nie mam pojęcia, która wersja jest bliższa powieści. Poirot Lumeta jest po prostu irytujący i męczący a oglądanie ekstrawagancji Branagha sprawia więcej przyjemności.
Niestety nowa ekranizacja czasem przekracza cienką granicę pomiędzy efektownością a efekciarstwem. Jednak główną różnicą pomiędzy obiema wersjami jest sposób ukazania śledztwa i monologu Poirot wyjaśniającego zagadkę. I w tym – dość kluczowym – aspekcie wersja Lumeta wypada o niebo lepiej. Mamy tam pokazany pełny logiczny wywód, w dodatku okraszony retrospekcjami, podczas gdy w nowej wersji mamy chaos – co przeszkadzało mi już podczas seansu, gdy jeszcze nie wiedziałem o ile lepiej można to zrobić. I to jest główny powód obniżenia mojej oceny.
Którą więc wersję polecam? Nie potrafię kategorycznie odpowiedzieć na to pytanie. Obie mają zady i walety i obie są warte obejrzenia. Oczywiście ponieważ jest to kryminał, to ta obejrzana jako druga siłą rzeczy nie zrobi już takiego wrażenia na odbiorcy. Po namyśle wybrałbym chyba jednak wersję Branagha, z uwagi na naprawdę mocną – dużo lepszą niż u Lumeta – końcówkę. Na pewno nie jest to jednak kwestia oczywista, a w wielu recenzjach można też trafić na krytykę zakończenia w nowej wersji.
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Pozostałe
Proszę czekać…
mocne 7 doborowe nazwiska naturalnie świetnie role zagrane i zaskakujący koniec