Polska odpowiedź na komedię Mike'a Nicholsa Porozmawiajmy o kobietach i oryginalna zabawa damsko-męskimi stereotypami. W nowym dziele Marka Koterskiego dwóch prawdziwych facetów, których połączyła ekscytująca nocna wyprawa, stawi czoło zmasowanemu atakowi perfidnych przedstawicielek płci przeciwnej i rozprawi się ze wszystkimi okowami męskiej swobody w sfeminizowanym świecie. Niepoprawna komicznie i politycznie ilustracja powiedzenia Stephena Kinga: "Kobiety... nie można żyć bez nich, nie można żyć z nimi". opis dystrybutora
Jak lubię i szanuję Koterskiego, tak "Baby są jakieś inne" to totalna porażka. Ogólny zamysł był nawet ciekawy, ale zawiodło przede wszystkim to, co jest najlepsze u Koterskiego i na czym był oparty cały film – dialogi. Chaos, powtarzanie poszczególnych słów, wtrącone wulgaryzmy w "Babach.." są tak bardzo na siłę, a żarty są wyświechtane i mimo tylko 5 lat od premiery już nieśmieszne. Kilka myśli jest bardzo mądrych i błyskotliwych – zwłaszcza w drugiej części filmu, ale przez większość pierwszej części byłem zażenowany poziomem.
Aktorzy grają na poziomie całego filmu, Więckiewicz aż za bardzo się stara i przez to jego gra nie pasuje do tego co mówi, a z kolei Woronowicz byłby całkiem ok, gdyby jego postać nie nazywała się Miauczyński. Miauczyński jest everymanem – uniwersalnym, polskim frustratem, a bohater grany przez Woronowicza jest zbyt zamknięty i wyciszony w swojej frustracji.
Podobno film był kręcony w całości w studiu na zielonym tle, w życiu bym tak nawet nie pomyślał. Dlatego szacunek dla twórców za wykonanie, bo nie dało się tego zauważyć.
Klapa totalna – Baby są jakieś inne, też mi nowina. Wiemy to nie od dziś, ale tym razem Marek Koterski postanowił nagrać na ten temat film. Temat skądinąd może być ciekawy, ale zależy od podejścia i nakręcenia. Ten film mimo bardzo dobrego, popularnego i cenionego reżysera, chyba nie udźwignął tematu. Co prawda nigdy nie byłam fanką Marka Koterskiego, każdy jego film jest inny, specyficzny. Tak jest i tym razem. Oglądać przez 90 minut, 2 chłopów w podeszlym wieku, jadących samochodem i psioczących na kobiety, przepraszam na baby. Zaczyna się niewinnie i nawet bywają śmieszne dialogi, ale po kilku minutach, robi się mniej zabawnie. Bardzo lubię Roberta Więckiewicza, ale po tej roli jakoś powoli przestaje, rola kompletnie do niego nie pasuje i doszczętnie psuje jego wizerunek w oczach kobiet. W drugiej męskiej roli Adam Woronowicz, na którego zwykle nie zwracałam uwagi też nie jest najlepszy. Nie wiem co ich zmusiło do zagrania w tym filmie, ale ja nawet nie byłam w stanie obejrzeć go do końca. Współczuje wszystkim ludziom, którzy poszli do kina na ten seans, gdyż znieść 90 minut słuchając te bzdury, z jednej strony każdemu znane teksty o tym czym różnią się kobiety od mężczyzn, bo w końcu nie od dziś wiadomo, że kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa, a może na odwrót. W każdym razie chodzi o to, że różnimy się i nie tylko wizualnie. A czytajac recenzje napisana przez mezczyzne zauwazam ze ja jako kobieta widze ten film calkiem inaczej.
Pozostałe
A mi się bardzo podobał, wciągnął mnie od razu. Nie każdy lubi "przegadane" filmy, ja uwielbiam, ale gdy dialogi mają sens oczywiście. Ostatnio mam dość rzadko, że nie mogę wzroku od filmu oderwać. Woronowicz, ale przede wszystkim Więckiewicz znakomici! Ocena 8,5, może kiedyś będzie 9.