Avengers: Wojna bez granic
2018
Avengers: Infinity War
Spektakularne starcie na śmierć i życie, obejmujące cały świat bohaterów Marvel Studios. Avengersi ramię w ramię z superbohaterami muszą być gotowi poświęcić wszystko, jeśli chcą pokonać potężnego Thanosa, zanim jego plan zniszczenia obróci wszechświat w ruiny.
-
7.8 132 głosy g. -
Oceń ten film Twoja ocena -
-
- Reżyseria
- Anthony Russo, Joe Russo
- Scenariusz
- Christopher Markus, Stephen McFeely
- Aktorzy
- Robert Downey Jr., Chris Hemsworth, Mark Ruffalo
- 24 lubią
- 33 chcą obejrzeć. obejrzy
W telewizji
HBO2, 23 luty 2019, sobota 16:55 (Polska) zobacz więcej- 9 nominacji zobacz więcej
Zwiastuny Zobacz wszystkie 11 zwiastunów
Zobacz wszystkie 50 zdjęć
ZdjęciaZobacz pełną obsadę
ObsadaRobert Downey Jr.
Chris Hemsworth
Mark Ruffalo
Chris Evans
Scarlett Johansson
Don Cheadle
Benedict Cumberbatch
Tom Holland
Chadwick Boseman
Zoe Saldana
Karen Gillan
Tom Hiddleston
Fabuła
Spektakularne starcie na śmierć i życie, obejmujące cały świat bohaterów Marvel Studios. Avengersi ramię w ramię z superbohaterami muszą być gotowi poświęcić wszystko, jeśli chcą pokonać potężnego Thanosa, zanim jego plan zniszczenia obróci wszechświat w ruiny. opis dystrybutora
- Gatunek
- Akcja, Sci-Fi, Przygodowy
- Słowa kluczowe
- kosmos, obcy, inwazja, chaos zobacz więcej
Zobacz także
Szczegóły
- Premiera
- 2018-04-26 (kino), 2018-04-23 (świat), 2018-09-05 (dvd)
- Dystrybutor
- Disney
- Wytwórnia
- Marvel Studios
- Kraj produkcji
- USA
- Inne tytuły
- Avengers: Infinity War - Part I (tytuł roboczy) (tytuł międzynarodowy)
Avengers: Infinity War, Part 1 (USA)
The Avengers 3 (USA)
Mary Lou (USA) (fałszywy tytuł roboczy)
The Avengers 3: Part 1 (USA) - Czas trwania
- 149 minut
- Budżet
- 321 000 000 USD
Wiadomości zobacz wszystkie 147 wiadomości
Recenzje
Naprawdę nie ma granic. Jest rozpustnie i epicko, ale jednocześnie dalej z dystansem i marvelowskim poczuciem humoru. Udało im się nad tą wielką orkiestrą zgrabnie zapanować.
7
- 2018-04-27
- napisana przez Bernadetta_Trusewicz
- zobacz wszystkie moje recenzje
Jeżeli jest ktoś, kto dzierży berło władzy wśród kina bohaterskiego, fantazyjnego i przyjemnie niesubordynowanego, proponującego rock and rollowy język sci-fi, to jest to Studio Marvel. Film Avengers: Wojna bez granic naprawdę wywiązuje się z obietnicy w tytule – jest poprowadzona tak, że widz nie ma pojęcia, czy są tu jakieś granice. To naprawdę rozpędzona wyścigówka, nietracąca paliwa, nietankująca, z nitro. Od przybytku głowa nie boli, jeżeli jest się twórcą czujnym, pilnującym zasad oraz trzymającym się jakiegoś wewnętrznego regulaminu w tak napakowanym i rozbuchanym rozdaniu. Film jest kumulacją, która mimo obecności wszystkich bohaterów Marvela nie wywołuje uczucia przeciążenia ani chaosu. To kawał mięsistego kina akcji, ale też dla wielu jednocześnie sentymentalna historia.
Wystarczającą siłę do realizacji swojego zadania (nazywanego przez niego „miłosierdziem”), która stworzy z niego niepokonaną istotę we wszechświecie, może zdobyć tylko poprzez odnalezienie kamieni nieskończoności. Kiedy posiądzie wszystkie, wtedy zostanie niepokonany. Zegar tyka, Thanos jest bardzo niecierpliwy i skuteczny wraz z oddanymi mu silnymi sługami, a nasi superbohaterowie muszą zrobić to, do czego (chcąc, nie chcąc – w przypadku niektórych) zostali stworzeni i jest to ich przeznaczenie.
To tylko brzmi tak górnolotnie, a jest jak to u Marvela. Wszystkie środki są tutaj dozwolone i jest w tym charakterystyczna sygnatura reżyserska budowania narracji – dystans, sarkazm, brak ckliwości, ironia i mało momentów, w których „nie wypada” zażartować. Mimo że, sytuacja jest najbardziej ekstremalną z ekstremalnych i ten maksymalistyczny wymiar widz czuje dzięki twórcom.
Bohaterowie się nawzajem spotykają i poznają. „Niechcący” następują interesujące i intrygujące, fascynujące dla fanów uniwersum przetasowania i konfrontacje – wiadomo, że chce się na to popatrzeć i przekonać kto się z kim dogada, kto będzie kogo przedrzeźniał, a kto rzuci najcelniejszą ripostę (czy będzie to Dr Strange, czy profesor w tej dziedzinie Iron Man). Niesamowicie udaje się zachować równowagę, nikogo nie skrzywdzić z bohaterów ignorancją i każdemu dać "pole do popisu" oraz pokazać chociaż namiastkę znaków szczególnych każdego. Dodatkowo konfrontacje superbohaterek mają też swój dodatkowy wpis do fabuły – widać w nich kobiecą solidarność, girl gang. Pojawia się wtrącenie wątku feministycznego na froncie, na którym nasi bohaterowie zostaną do końca filmu.
Tak, tutaj wojna nie robi sobie przerwy na lunch. Sceny batalistyczne są naprawdę wykonane z ogromnym rozmachem, w dużej ilości i intensywności. Konfrontacji jest wiele, fajerwerków nie brakuje, ale ten film nie jest tylko ringiem bokserskim, gdzie występują po prostu dobrzy kontra źli. To też też ukłon w stronę relacji bohaterów i tej, jaka została zbudowana z widzem.
Oczywiście fabuła nie ma nic wspólnego ze specjalnie nieprzewidywalną, czy rewolucyjną. Thanos jest pretekstem do spotkania wszystkich bohaterów w jednym miejscu. Priorytetem tego filmu jest intensywność doświadczeń z obrazem, ekspresja, ruch i dobrze napisane dialogi. I to się wszystko udaje, nikt nic tutaj nie udaje. Avengers: Wojna bez granic to wielkie ucztowanie dla fanów, dostaniecie od nas najlepsze frykasy, ale nie czuć w tym szpanowania twórców. Fan marvelowskiej sagi przysiądzie się z wielkimi oczami i rozdziawioną buzią do tego stołu. Superbohaterskie spotkanie na szczycie osiągnęło może nie szczyt, ale bardzo wysoko się wspięło i nie zachwiało się ani razu.
Czy wiesz, że?
Data premiery tego filmu została ujawniona, chociaż Avengers: Czas Ultrona (2015) był nadal w produkcji. zobacz więcej
Powiązane filmy Zobacz wszystkie 20 powiązanych
Komentarze 18

Film zdecydowanie polecam osobom, które wychowały się na komiksach, tak jak ja. Mimo fabuły wzorowanej na książeczkach dla dzieci, bohaterowie mają swoje wyraźne charaktery i nie są one czarno- białe (nie chodzi tylko o kolory ich skóry). Nawet wróg numer jeden w filmie okazuje miłość, ból po poświęceniu córki i wierzy w swoją krucjatę.
Ps. Zdecydowanie nie polecam osobom, które nie mają pojęcia o świecie komiksu, bo się po prostu nie połapią.
Wiele rzeczy mogło pogrążyć ten projekt – zestawieni postaci typowo komediowych z tymi bardziej dramatycznymi w takiej ilości to nie lada wyczyn. Fabuła filmu do wymagających raczej nie należy, ale całemu projektowi przyświecały wielkie ambicje zawiązania najważniejszych wątków i postaci z 20 filmów w jednym, satysfakcjonującym dziele rozrywkowym, które będzie ukoronowaniem tej drogi. I o dziwo – udało się! Znalazło się miejsce i na dramat, i na humor, i na spektakularne sceny akcji, jak i na momenty wyciszenia pokazujące postaci z krwi i kości.
"Infinity war" jest tym dla MCU, czym "Imperium kontratakuje" było dla "Gwiezdnych wojen" – świetną, emocjonującą kontynuacją wprowadzającą wiele świeżych elementów i sprawiającą, że będziemy wyczekiwać kolejnych części tej historii z zapartym tchem. Oby tylko kolejna część nie stała się dla serii "Powrotem Jedi"!
Ten film to Zemsta sithów w wykonaniu Marvela