G-L jest tak "francuski", że mu tylko bagietki pod pachą brakuje. A jego nachalna narracja z offu nie pozwala cieszyć się imaksowym dobrem.
Zalążek filmu niby jest. Ale ogląda się to źle. Kto co i po co robi pozostaje zagadką: narracja leży i kwiczy,
Wciąż nam mówią, że stare jest lepsze, potem nawet pokazują – i okazuje się to prawdą. Do bólu uwiązany oryginału.
Proszę czekać…