Atmosferę napięcia w etiudzie
Stanisława Lenartowicza budują zdjęcia i muzyka
Jana Kantego Pawluśkiewicza. Dwoje młodych ludzi przyjeżdża do tartaku i w malowniczej scenerii starannie ułożonych ścian z porąbanego drewna odbywają rozmowę. On zachowuje spokój, ona nerwowo zadaje pytania, z których wynika, że niebawem para będzie musiała się rozstać. Słowa gubią się wśród głośnych dźwięków piłowania i szumu nadjeżdżającego pociągu, tak samo, jak znika porozumienie między dwojgiem ludzi. Mężczyzna wsiada do pociągu sam.