"Niepokalana" to odgrzewany kotlet przyprawiony przeterminowanymi dodatkami - to wszystko już było w dużo lepszym i straszniejszym wydaniu. I to całkiem niedawno!
przeczytaj recenzję
„Rebel Moon – część 2: Zadająca rany” jest wielką laudacją ku czci wojny, gdzie żaden z jej uczestników nie zadaje pytań o sens działań podyktowanych przez dowódców
przeczytaj recenzję
„Back to black: Historia Amy Winehouse” nie jest portretem pretensjonalnym, wśród jemu podobnych stanowiąc rzadki w tym względzie wyjątek
przeczytaj recenzję
Wstrząsająca, pełna emocji, smutku, poszukiwania siebie samego oraz swojej tożsamości seksualnej siedmioodcinkowa historia, po seansie której nie zostaniecie obojętni.
przeczytaj recenzję
Biorąc pod uwagę to, że film został nakręcony przez amatorów oraz, że miał być "paradokumentem" (rozwiązali tym sprawę z profesjonalnym sprzętem filmowym, którego nie mieli i którego wcale nie potrzebowali), to uważam, że jest to dzieło godne uwagi. W podobnej konwencji zaczęły pojawiać się inne filmy (ale robione przez profesjonalistów) jak choćby "Rec" czy "Project Monster". Z uwagi na powyższe daję 8.
Trzyma klimat dwóch poprzednich części. Bardzo mi się podobały wulgarne odzywki tytułowej postaci, a zarazem piękny koniec, na który zabawka niewątpliwie sobie zasłużyła. Fajne też jest to, że tym razem historię przeniesiono do wojska, gdzie Andy wciąż tłumaczy swoim przyjaciołom, że mierzy się z demonem, jakim jest niewątpliwie laleczka Chucky. Justin Whalin zagrał Andy'ego Barclaya dobrze, jak na praktycznie wcale nieznanego aktora. Całkiem udany był tekst "Don't f**k with Chuck!" - nie jest on według mnie śmieszny, ale i tak to jest kwestia zapadająca w pamięć. Niektórzy ludzie odbierają tego typu filmy zbyt osobiście, skoro myślą, że zabawki mogą ludziom przeszkadzać w różnych codziennych czynnościach. Bo w "Toy Story" zabawki ożywały, gdy nie było wokół wcale ludzi na horyzoncie. 7/10
No i na taki film o wampirach czekałem już od dłuższego czasu. Bawiłem się na nim wprost wyśmienicie. Jest krwawo i momentami brutalnie czyli tak jak lubię. Równocześnie nie zabrakło również trochę humoru. Niby coś podobnego już dostaliśmy w Ready or Not, ale jeżeli mam być całkowicie szczery to wolę tą produkcję. Pewnie wynika to po trochę z mojego zamiłowania do wampirów. Jest tutaj parę scen, które zrobiły na mnie duże wrażenie, chociaż tak po prawdzie to cały film to zrobił. Także gorąco wszystkim polecam sprawdzić go, na pewno się nie zawiedziecie i miło spędzicie przy nim czas. Na koniec jeszcze wspomnę tylko o obsadzie. Każdy bez wyjątku spisał się tutaj bez zarzutu i każdego z bohaterów na swój sposób polubiłem, co też wpłynęło na to, że ciekawiej mi się oglądało ich zmagania. Poproszę więcej takich filmów.